Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burmistrzowie mają pomocników, którzy nie tylko "doradzają"

Ewelina Sadko
Burmistrz Wadowic Ewa Filipiak ze swoim asystentem Marcinem Płaszczycą, który oprócz pracy w urzędzie prowadzi także prywatny portal internetowy
Burmistrz Wadowic Ewa Filipiak ze swoim asystentem Marcinem Płaszczycą, który oprócz pracy w urzędzie prowadzi także prywatny portal internetowy fot. wadowiceonline.pl
Prawie każdy wójt, prezydent i burmistrz w Małopolsce zachodniej ma swojego doradcę lub asystenta. Niektórzy nawet kilku. To dodatkowy etat, który można obsadzić "swoim" człowiekiem. Przepisy nie określają wykształcenia, doświadczenia ani stażu pracy. Na takie stanowiska nie trzeba konkursu.

- Głównymi sprawami, którymi zajmuje się mój doradca jest analiza projektów inwestycyjnych gminy - wyjaśnia oficjalnie Małgorzata Grzywa, wójt gminy wiejskiej Oświęcim. Jej doradca zarabia 4500 zł miesięcznie brutto. Ma też dodatek za wysługę lat.

W oświęcimskim magistracie doradcze stanowisko pełni Waldemar Tański, pełnomocnik prezydenta, który zajmuje się problemami osób niepełnosprawnych.

Największy sztab pomocników zgromadził obok siebie Tomasz Żak, burmistrz Andrychowa. Jeszcze pół roku temu miał aż pięciu asystentów i doradców. Budziło to kontrowersje, więc dostali "zwykłe" stanowiska w urzędzie jak np. dyrektor biura burmistrza. - A kim zarządza ta pani dyrektor? Jedną sekretarką?- pyta Justyna Marzec z Andrychowa.

Ewa Filipiak, burmistrz Wadowic także zatrudnia dwóch asystentów. Panowie prowadzą prywatnie portal internetowy i lokalną telewizję.

Część burmistrzów i wójtów w Małopolsce zachodniej ma doradców i asystentów. Większość z nich to doradcy ds. niepełnosprawnych jak jest np. w Oświęcimiu, w oświęcimskim urzędzie gminy doradca troszczy się o planowane inwestycje.

Asystenci burmistrz są też w Wadowicach, ale urząd nie chce wyjaśnić czym konkretnie się zajmują.
W Wadowicach na stanowiskach doradców zatrudnieni są Władysław Bieniek (Interaktywna Telewizja Regionalna Wadowice) i Marcin Płaszczyca (portal internetowy wadowice24). Inni lokalni dziennikarze twierdzą, że asystenci Ewy Filipiak, burmistrz Wadowic są faworyzowani i jako jedyni mają dostęp do informacji, a to wypaczenie stanowiska doradcy.

- Jestem trzy lata redaktorem portalu i nigdy nie dostałem zaproszenia na konferencję prasową od rzecznika miasta czy burmistrza - podkreśla Marcin Guzik z portalu WadowiceOnline.pl. - Jeśli się czegoś dowiem od mieszkańców czy znajomych, to wtedy dzwonię do urzędu potwierdzić informację, ale urząd nigdy sam nie informuje - dodaje.

Asystenci burmistrz Filipiak zatrudnieni są w urzędzie od dwóch lat na połówkach etatów. O zakres ich obowiązków w urzędzie pytać nie ma po co. Stanisław Kotarba, rzecznik urzędu unika odpowiedzi. - Czym zajmują się doradcy - pytamy. - Doradztwem - odpowiada. - W jakim zakresie? - dalej drąży dziennikarz GK. - Doradzania pani burmistrz - odpowiada rzecznik. - A jakie ci doradcy mają umowy, ile zarabiają? - pytamy. - To osoby prywatne. Nie będę udzielał takich odpowiedzi - oburza się rzecznik. Nie potrafi też wyjaśnić jak to się dzieje, że osobom "prywatnym" urząd w takim razie płaci.

Bardziej rozmowny jest Marcin Płaszczyca. Jak wyjaśnia w zakresie ich obowiązków jest doradztwo w sprawach polityki prasowej oraz pisanie tekstów informacyjnych i promocyjnych dla magistratu. Stanowisko objął, bo otrzymał taką propozycję.

- Byłem wtedy bez pracy, prowadziłem jedynie portal i nie rozumiem dlaczego miałem nie skorzystać z propozycji pani Filipiak? - pyta i wyjaśnia, że nie widzi żadnego powiązania swojej funkcji w urzędzie z działalnością jaką prowadzi. Płaszczyca za swoją pracę dostaje miesięcznie 1194 zł "na rękę". Nie wie co dzieje się dalej z tekstami pisanymi "na zamówienie".

- No cóż, to oczywiste. Dostaje je zwrotnie, jako jeden z dwóch dziennikarzy w mieście na swoją skrzynkę mailową. Sądzę nawet, że część tekstów na portalu Płaszczycy pisze sam Kotarba - mówi Mateusz Klinowski, radny miejski z Wadowic. Stanisław Kotarba twierdzi, że burmistrz miasta informuje tylko wybranych dziennikarzy, dlatego, że tylko ich darzy zaufaniem.

- Wielu dziennikarzy lokalnych jest powiązanych ze środowiskiem w opozycji do rządzących - tłumaczy Stanisław Kotarba. - Dlatego pani burmistrz "boi się", że ci dziennikarze jedynie na nią "polują" i szukają sensacji, które chcą wykorzystać przeciwko niej niesłusznie oskarżając o różne rzeczy - tłumaczy . Dodaje, że jeśli dziennikarze przestaną popierać działania opozycji i prowadzić dla nich kampanię, wtedy będą mogli osobiście porozmawiać z burmistrz.

Jak też przekonuje, pani burmistrz ma prawo zatrudniać asystentów. - Jak będzie chciała mieć siedmiu, to będzie miała - mówi. Według przepisów burmistrz, wójt lub prezydent ma prawo zatrudnić na stanowisku asystenta czy doradcy bez przeprowadzenia konkursu. Od asystentów nie wymaga się nawet wyższego wykształcenia.

Rozmowa z Wiktorem Świetlikiem, dyrektorem Centrum Monitoringu Wolności Prasy

W Małopolsce zachodniej nie ma problemu z bezpośrednim kontaktem dziennikarza z burmistrzami, wójtami i prezydentem miast i gmin. Jedynie w Wadowicach wielu dziennikarzy nie ma możliwości rozmowy z burmistrz Ewą Filipiak. Czy to jest zgodne z prawem?

Przede wszystkim urząd zobowiązany jest do prowadzenia polityki prasowej, a co za tym idzie, powinien wszystkim dziennikarzom tak samo udzielać informacji. Niestety w Polsce często zdarza się tak, że dziennikarze zatrudniani są na stanowiskach w urzędzie i z tego powodu są faworyzowani, co działa na szkodę tych, którzy nie mają powiązań z urzędem.

To oznacza, że sytuacja w Wadowicach jest niezgodna z prawem?

Jeśli jest tak, że część dziennikarzy nie jest informowana o tym co się dzieje, a część dostaje takie informacje "od ręki", urząd może łamać dwie ustawy. Jedna mówi o dostępie do informacji publicznej a drugą jest prawo prasowe.

Co można zrobić?

Przede wszystkim należy pamiętać, że urząd nie może utrudniać pracy dziennikarza, a informacje nie mogą być przekazywane tylko dwóm spośród kilkunastu dziennikarzy. Trzeba żądać informacji.

Jeszcze pół roku temu Tomasz Żak, burmistrz miasta zatrudniał dwóch osobistych asystentów i trzech doradców. Obecnie byli doradcy Tomasz Partyka i Agnieszka Perończyk-Adamek zostali zastępcami burmistrza. Andrzej Pietyra, który zajmował się kwestiami sportu odszedł z urzędu, Jan Krzemiński, były doradca do spraw controllingu jest audytorem, a Agnieszka Gierszewska została dyrektorem biura burmistrza (to jedyne takie stanowisko w powiecie).

Wśród dziennikarzy jest takie powiedzenie - o dobrych informacjach urzędy muszą informować, złe sami znajdziemy. Obrażona na media burmistrz traci, bo blokada na informacje wcale nie oznacza, że o urzędzie nie piszemy. Dziennikarz ma wiele źródeł informacji. Zdziwienie wywołało u mnie zachowanie pani burmistrz, gdy opozycja zaczęła zbierać podpisy pod jej odwołaniem. Ta ustami swojego rzecznika odmówiła komentarza.
Ma pani złych doradców.

Małgorzata Gleń

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Burmistrzowie mają pomocników, którzy nie tylko "doradzają" - Wadowice Nasze Miasto

Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto