Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ciągle PROCEDURY ograniczają przydatność Policji w spełnianiu konstytucyjnych zadań.

Szambelan Lubuski
Szambelan Lubuski
sztandar Kom. Policji z G.
sztandar Kom. Policji z G. tajny
Zanim wynaleziono internet istniały takie formy urzędowego porozumiewania się jak odprawa służbowa komendantów, telefonogram i słynne za komuny prawo powielaczowe. Oprócz drukowanego "Monitora Polskiego" czy „Dziennika Ustaw" były „zarządzenia przełożonych".

Maszyny do pisania umożliwiały tworzenie dokumentów w powtarzalnej ilości zależnej od wydajności kalki i cienkości papieru „przebitkowego". Potem wymyślono telefonogram gdzie wystarczyło dodzwonić się i powoli przedyktować tekst z podaniem „podpisał – mgr Maciej Ważniacki - naczelnik tego i owego".
Z zachodu nadszedł nowy wynalazek do wielokrotnego kopiowania druku. Nazywał się powielacz. Najpierw spirytusowy z użyciem popularnego artykułu spożywczego -denaturatu.Jakże wielu opowiadało sobie popularną przestrogę dla degustujących ten wysokoprocentowy trunek. Bo truł w sposób nietypowy. Psuł wzrok, czyli oślepiał. Degustujący „fioletowy koniak" czyli denaturat radzi koledze:-Antek, pijmy szybciej bo robi się ciemno !Jakże wysublimowany to dowcip w użytkowaniu warstw niżej zarabiających.
Wymyślone kalki białkowe już nie używały denaturatu ale farby przemycanej w darach z zachodu. Powielacze białkowe zasłużyły się do przygotowania struktur „Solidarności" do zwycięstwa nad komuną.Oczywiście, władze bezpieczeństwa czuwały nad praworządnym narodem i przy pomocy służb celnych przejmowały powielacze (i puszki z farbami i ryzy papieru powielaczowego) na skarb państwa a ten hojnie obdarzał urzędników.
Dygnitarze szczebla dyrektorskiego i wyżej zasmakowali w tej przygodzie z własnym drukowaniem. Tworzono pomocnicze dokumenty a w nich wytyczne, interpretacje i PROCEDURY. Mimo powszechności maturalnego wykształcenia trzeba było urzędnikom i funkcjonariuszem tłumaczyć (jak krowie na rowie), że drzewka w czynie społecznym milicjantów sadzi się „zielonym do góry"...
Polskie urzędy (począwszy od ministerstw poprzez wojewodów a skończywszy na wójtach) od zarania odrodzenia państwowości lubowała się w akcjach. Drukowano znaczki pocztowe z hasłem „Każda złapana stonka to cios w podżegaczy wojennych". Drukowano cegiełki na Pomoc Zimową, na odbudowę Stolicy i najpiękniejsze „Na Dom Partii".A co miała robić milicja? Przecież poza bloczkami mandatowymi nie miała swoich „wydawnictw".
A zarekwirowane powielacze kusiły. Tworzono procedury i przeginano ustawowe prawo. I te zarządzenia komendantów policyjnych nazwano „prawem powielaczowym".
Warto przypomnieć, że farba rozcieńczona denaturatem po jakimś czasie wypłowiała, zanikała. I zanikał przepis przysłany z centrali na druku powielaczowym.Ale w mentalności funkcjonariuszy pozostał szczególnie tych co po pozytywnym zweryfikowaniu objęli zaszczytne funkcje w państwowej Policji.
Chcieli się wykazać swoimi przemyśleniami i interpretowali prawo uściślając sposoby „sadzenia drzewek zielonym do góry".
Takim wzniosłym celem było poza ustawowe nakazanie aby penetrować różne kanały i zawozić wolnych ludzi do izb wytrzeźwień albo miejskich noclegowni.
Policyjne związki zawodowe interweniowały w sprawie nadmiernego obciążenia funkcjonariuszy więc wymyślono aby zmienić zakres kradzieży podlegających postępowaniu i ściganiu. Najwyższym banknotem w obiegu jest nominał 200 złotowy. Szczęśliwa emerytka czy rencistka niesie aby opłacić świadczenia a tu (będący pod szczególną opieką państwa) Pan MENEL zagrabia jej wartości pieniężne.
W normalnym państwie czyn taki jest ścigany. A w Rzeczpospolitej Polskiej nie bo szkoda/kradzież jest dopiero od kwoty 250 złotych. Jaka to ulga dla funkcjonariuszy !
Wprawdzie Policja ściga tych, którzy dzielą ludzi na słusznie partyjnych, wierzących, kolorowych imigrantów, uzależnionych od używek, kiboli, i wszystkich chroni ale zło w postaci kradzieży ustanawia od minimalnej wartości ustalonej prawem powielaczowym chociaż przesyłanym już internetem.
Domniemywam, że komenda policyjna sama tego nie wymyśliła ale posłużyła się pouczeniami niezawisłych sędziów, określającymi „małą szkodliwość czynu" ale obie strony (sądy i policja) nadużywają prawa zagwarantowanego obywatelom w konstytucji.
Opisanie przykładów pozostawiam sobie na drugi artykuł. 

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ciągle PROCEDURY ograniczają przydatność Policji w spełnianiu konstytucyjnych zadań. - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto