Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Daje dom chorym, porzuconym, starszym zwierzakom. A sama potrzebuje pomocy. W takich warunkach nie da się normalnie żyć [WIDEO, ZDJĘCIA]

Magda Weidner
Joasia od zawsze pomaga zwierzętom, bo jak mówi - to jest dobre. Daje dom tym najbardziej potrzebującym. Teraz sama potrzebuje  wsparcia i pomocy.
Joasia od zawsze pomaga zwierzętom, bo jak mówi - to jest dobre. Daje dom tym najbardziej potrzebującym. Teraz sama potrzebuje wsparcia i pomocy. Magda Weidner
- Wariatka. Chora psychicznie. Nienormalna - słyszę o sobie. Czy się przejmuję? Tak, to boli. Boli, bo nikomu krzywdy nie robię. Pomagam, daję dom schorowanym, bezbronnym zwierzętom. Daję miłość, nadzieję. A od obcych ludzi otrzymuję ciosy. Raniące. Często irytujące - mówi Joasia. - Wiem jednak, że na świecie są też ludzie o dobrych sercach, którzy zrozumieją mnie i nie potępią - zapada cisza…

Mały, biały domek pod lasem

Słychać szczekanie gromadki psów. Radosne, bo właśnie Joanna weszła do domu. Klusek, Fredziu, Filipek, Emilka, Pepe, Teodorek i reszta czworonogów podskakuje, merda ogonami, cieszy się, skomli. Jednego psiaka Asia wynosi na rękach. To Krecik. Jest niewidomy. Sam sobie nie poradzi.

Uchylamy rozwalającą się bramkę i sielski obrazek szybko się rozmywa. Podwórko przypomina składzik. - Usuwam wszystko, co zbędne. Porządkuję, stopniowo. Poprawiam warunki, jak tylko mogę… – mówi nam Joasia, wskazując na różne graty.
Drewniane, nieszczelne okna. Stare drzwi. Prawie wszystko tu odpada. Jest grzyb, wilgoć… Pewne jest. Dom nie nadaje się do generalnego remontu.

Joasia zaprasza nas do środka. Mówi, że nie ma nic do ukrycia, ostrzega jedynie, że zwierzaki zdążyły już rozlać wszędzie wodę i rozsypać karmę. – Śmierdzi tu, ja wiem… Wiem, że nie są to dobre warunki. Ale to jedyne, co mogę - mówi lekko zawstydzona, cały czas w otoczeniu szczęśliwej gromadki czworonogów. Te - nie odstępują jej na krok.

Pokój, kuchnia, łazienka i mały przedpokój. Wszędzie biegają, bawią się, leżą psy i koty. Po kątach w kuchni i pokoju porozstawiane są specjalne klatki, legowiska, kuwety, drapaki. Gdzieś na szafce wisi kroplówka, przy łóżku ustawione są miski z wodą i jedzeniem. Na łóżku smacznie wyleguje się mały kudłaty Piotruś. Pod ścianą wielkie worki z karmą. Już na pierwszy rzut oka widać, że brakuje podstawowych rzeczy.

- Tutaj mieszkam. Od prawie trzech lat. To jedyne miejsce, z którego nikt mnie nie wyrzuca. Jedyne, w którym mogłam zamieszkać ze zwierzętami. Nikt nie stawia mi teraz ultimatum albo ja, albo one. Musiałam zrezygnować z kilku mieszkań w Zielonej Górze. Przeniosłam się na wieś. Miejsce spokojne, pod lasem, na uboczu. Jednak warunki są takie, jakie są...a od negatywnych opinii i stwierdzeń, że jestem jakaś chora i nienormalna - nie ucieknę nawet w głąb lasu...

Do niedawna w domu nie było prądu, ale dzięki darczyńcom z przedświątecznej zbiórki pieniędzy, w każdym pomieszczeniu jest światło, są kontakty. Jest też ciepła woda. – Już troszkę luksusowo. Wcześniej wszystkie instalacje były na wierzchu. Wychodząc z domu, wyłączałam korki. Bałam się, żeby nic się nie stało – dodaje Joasia, pokazując nam od razu młodego kotka. – A to jest Kosma, ma nowotwór. Leczymy go. Bidulek.

Dom Joanna wynajmuje. Opłaca czynsz, płaci za prąd. Pracuje. Od poniedziałku do soboty dojeżdża do Zielonej Góry. - Jak mam możliwość, wezmę dyżury nawet w niedzielę. Zawsze to dodatkowa możliwość zarobienia na opłaty, jedzenie dla zwierząt czy weterynarzy. To nie jest tak, że nabrałam sobie zwierząt i czekam, aż manna spadnie mi z nieba. Zrobię wszystko, stanę na głowie, aby utrzymać to swoje stadko – mówi.

Joanna nie prosiła nigdy nikogo o pomoc

Nigdy nie narzekała na swój los. Jest szczęśliwa, bo może pomóc potrzebującym zwierzakom, które tak naprawdę mogłyby nie przeżyć. Jest domem dla schorowanych, ślepych, starszych zwierząt, porzuconych, oddanych, znalezionych w lesie czy na ulicy. Tych z nowotworami, przewlekłymi chorobami. Dla tych, których tak naprawdę nikt nie chce. Nie chce, bo „to kłopot”… U niej zwierzęta dochodzą do siebie. Odnajdują miłość. Mogą zaufać i czuć się bezpiecznie. Joanna pomaga od zawsze. - Czuję, że to jest dobre. Wychodzę z założenia, że jeżeli jest zwierzę, które potrzebuje pomocy, a ja fizycznie dam sobie radę i mogę dać mu schronienie, mogę dać mu ten kawałek podłogi, ciepła, miłością, troski, to dlaczego nie. Dlaczego nie? No dlaczego? Dlaczego nie...

Poza zwierzakami Joanna nie ma nikogo. Jest sama.

– To dla moich zwierząt żyję. Są całym moim światem. One dają mi energię, odwzajemniają uczucia. Tak naprawdę to, co ja im daję to nic, w porównaniu z tym, co mam od nich.

Wariatka...mówią

Pomoc czworonogom, empatia nie zawsze spotykają się z aprobatą. Często osoby wrażliwe i oddające praktycznie całe swoje życie, aby spełniać pewną misję, traktowane są jak… wariaci. - Mam wrażenie, że mam w tej sytuacji więcej wrogów niż przyjaciół. Często spotykam się z takimi opiniami, że na co mi tyle zwierząt, po co je trzymam w domu, jak tak w ogóle mogę… Jakby to było coś niegodnego. Słyszę: „dlaczego ty nie pójdziesz sobie kupić jakiejś szmaty, tylko inwestujesz w te zwierzęta”, „trzymasz koty w domu, kuwety, jak tak można?!”. A to boli. O czym to świadczy, jak ktoś tak podchodzi do zwierzęcia, traktuje jak przedmiot, bez uczuć. Mówią: „przecież to tylko pies/przecież to tylko kot”. To dla niektórych po prostu niepojęte, nie do przełknięcia. Wiem, że różnych opinii na swój temat nie uniknę. Wiem też, że na pewno mnie to nie zniechęci do działań na rzecz zwierząt.

Psiaki i koty, które mieszkają z Joasią w podzielonogórskiej wsi, są do adopcji. - Sukcesywnie szukam im domów i co niektórym udaje się znaleźć. Niestety większość tych zwierząt jest chora albo mimo ogłoszeń i intensywnych poszukiwań, nic z tego nie wychodzi.

Zastanawiacie się, czy Joasia ma czas dla siebie? Czy całe życie podporządkowała psiakom i kotom? – Gdy już wszystkie zwierzaki są nakarmione, wybiegane, zasypiają. A wtedy mogę poczytać, posprzątać, spokojnie zrobić pranie, wziąć kąpiel. Zaczęłam też uczyć się języków obcych – mówi z radością.

Marzenie...

Zdradza nam też swoje marzenie. Marzy o prawdziwym domu, którego nigdy nie miała. Chce stworzyć w nim miejsce dla potrzebujących, starych czy chorych zwierzaków. Wie, że nie mają one szansy w schroniskach na adopcje, że często cierpią niepotrzebnie. - Chciałabym, aby mój dom był takim miejscem dla zwierząt, które staną na mojej drodze, żeby odchodziły w domu, cieple wśród przyjaciół.

Nie mogli patrzeć na jej los

Życie w takich warunkach nie należy do najłatwiejszych. Chwile zwątpienia, kryzys? Przychodzą w momencie, gdy miłośniczka zwierząt spojrzy na to, co ją otacza. –Jest ciężko. Pojawia się irytacja, bezsilność. Z tytułu braku poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Dopada mnie taki lęk…- przyznaje. – To mój wybór, że tutaj mieszkam. Są trudności, ale skoro moje zwierzaki mogą tu być, to ja też jestem w stanie znieść wiele.

Po chwili dodaje z zaszklonymi oczami, głaszcząc i tuląc do siebie Piotrusia (kotka z przewlekłą chorobą nerek), że wierzy w to, że będzie dobrze. – Wierzę. Bez względu na wszystko. Wierzę, że znajdzie się dobre rozwiązanie, żebym nie musiała przestać pomagać tym zwierzątkom. Prawda jest taka, że lepsze ich życie ze mną w tym domu niż śmierć gdzieś na ulicy czy w schronisku. Na szczęście na świecie nie brakuje także takich ludzi, którzy chcą pomóc i pomagają – mówi.

Alternatywa Zielonogórska postanowiła zadziałać i zmienić życie Joasi. - Jesteśmy grupą ludzi, którzy kochają i szanują zwierzęta. Chcemy pomóc niezwykłej i bardzo skromnej osobie, która w małej wiosce stworzyła miejsce nazwane przez nas „Domem Zwierząt” – mówią. - Asia cieszy się ze wszystkiego, co ktoś dla niej zrobi. Ona sama nigdy by nie poprosiła, dlatego robimy to w jej imieniu. Tak najczęściej jest, że ludzie naprawdę potrzebujący - o nic nie proszą...

Zbierają na nowy dom

Stowarzyszenie założyło w internecie zbiórkę "Pomagamy Asi To dzięki niej i uzbieranym jeszcze przed świętami funduszom udało się podłączyć prąd i w domu jest już ciepła woda. Ostatnio wymieniony został piecyk. Zbiórka nadal trwa. Wsparło ją ponad 950 osób. Jak do tej pory (dane z 5 lutego) na koncie jest już ponad 40 tys. zł. - Dla mnie to ogromna niespodzianka, że ktoś zechciał się zaangażować i urzeczywistnił to. Przyznaje, że miałam poczucie wstydu. Przytłoczyło mnie, że obcy ludzie przejęli się moim losem i losem zwierząt. Każdy datek to przecież dla mnie forma zaufania. Nie wierzyłam… Teraz czuję coś niesamowitego. To wspaniałe uczucie, że dobro istnieje. Wstyd schowałam do kieszonki – przyznała.

- Sama nie ma niczego ani nikogo. Chcemy, żeby spełniło się jej marzenie o prawdziwym domu. To odważne marzenie, by znaleźć nowe lokum, w którym wszyscy mogliby normalnie żyć. Z tyloma zwierzętami nikt jej przecież niczego nie wynajmie, a ona ze swojej pracy nigdy nie kupi nawet najmniejszego kawałka pokoju. Dlaczego? Bo wszystko oddaje zwierzętom. Poświęciła im życie i wszystko, co ma. Pomóżmy jej! – apelują członkowie Alternatywy Zielonogórskiej i głęboko w sercu liczą na to, że się uda. Obiecują także, że połowa przekazanego dla stowarzyszenia 1% za 2018 rok będzie dla niej i jej zwierząt (KRS 0000338819)

- Dopóki będę miała siłę, będę pomagać. Teraz jest to już maks, jaki mogę posiadać. Więcej zwierząt nie wezmę na swoje barki. Są pewne granice. A jeżeli odejdą, bo niestety większość z tych piesków jest już blisko Tęczowego Mostu, to na pewno zaopiekuję się kolejnymi. Nie przestanę tego robić, dopóki nie zabraknie mi sił. Nie wyobrażam sobie, że mam je teraz oddać do schroniska, pozostawić gdzieś przy drodze, w lesie. Nie… - wzdycha zasmucona.

Ma czas do maja...

We wtorek, 5 lutego otrzymaliśmy wiadomość, że Joasia musi się wyprowadzić. Właściciel domu, w którym obecnie mieszka dał jej czas do końca maja br. - Sytuacja staje się dramatyczna! Joasia nie ma gdzie pójść! Czy ktoś jej wynajmie na ten przejściowy okres, coś, gdzie mogłaby się przenieść ze zwierzakami? - apelują do wszystkich członkowie Alternatywy Zielonogórskiej. - Co robić? Nawet jeśli udałoby się uzbierać na dom - nikt nie postawi domu w miesiąc czy dwa. Jej los staje pod znakiem zapytania ....

CHCESZ POMÓC JOASI?
Wejdź na stronę www.ratujmyzwierzaki.pl. Tutaj możesz wpłacić dowolną kwotę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Daje dom chorym, porzuconym, starszym zwierzakom. A sama potrzebuje pomocy. W takich warunkach nie da się normalnie żyć [WIDEO, ZDJĘCIA] - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto