Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Duo Destiny w pierwszy odcinku programu Mam Talent. Zielonogórzanka spróbuje zaskoczyć jury [ZDJĘCIA]

maw
W 11.edycji programu również nie zabraknie Lubuszan. Już w pierwszym odcinku przed Agnieszką Chylińską, Małgorzatą Foremniak i Agustinem Egurrolą zaprezentuje się duet akrobatyczny Duo Destiny, który tworzą 22-letnia Kinga Grześków z Zielonej Góry oraz 29-letni Gonzalo Roque.
W 11.edycji programu również nie zabraknie Lubuszan. Już w pierwszym odcinku przed Agnieszką Chylińską, Małgorzatą Foremniak i Agustinem Egurrolą zaprezentuje się duet akrobatyczny Duo Destiny, który tworzą 22-letnia Kinga Grześków z Zielonej Góry oraz 29-letni Gonzalo Roque. archiwum prywatne
Przed nami pierwszy odcinek programu Mam Talent. Przed jury, czyli Agnieszką Chylińską, Małgorzatą Foremniak i Agustinem Egurrolą zaprezentuje się duet akrobatyczny Duo Destiny, który tworzą 22-letnia Kinga Grześków z Zielonej Góry oraz 29-letni Gonzalo Roque. Dlaczego zdecydowali się wziąć udział w programie?

Kinga Grześków z Zielonej Góry jest artystką cyrkową. Już jako 7-letnia dziewczynka rozpoczęła przygodę z akrobatyką sportową.
Kilka lat ciężkich treningów zaowocowały. 11-letnia Kinga została powołana do kadry narodowej. 6 lat reprezentowała nasz kraj na arenie międzynarodowej z licznymi sukcesami. Zielonogórzanka jest wielokrotną mistrzynią Polski, drugą wicemistrzynią Europy oraz laureatką 3. miejsca w Pucharze Świata.

Obecnie podróżuje po świecie ze swoim partnerem Gonzalo Roque. Tworzą akrobatyczny duet Duo Destiny. Występują razem od około dwóch i pół lat. Wcześniej znali się z zawodów i turniejów międzynarodowych. Jednym z większych osiągnięć Duo Destiny jest udział w Światowym Festiwalu Cyrkowym w Paryżu “Cirque de Demain”. Występowali również na scenie kabaretu Moulin Rouge. Swoją historię zechcieli opowiedzieć w programie Mam Talent. Zdecydowali się na wzięcie udziału, aby pokazać co robią i dlaczego tak to kochają. - Wraz z Gonzalo, chcieliśmy przedstawić naszą idee i naszą perspektywę występów artystycznych. Dlatego naszym głównym celem, było, jest i będzie inspirowanie innych ludzi. Pokazanie m.in. sportowcom, że po krótszej czy dłuższej karierze wcale nie muszą kończyć ze swoim hobby, nadal mogą iść i rozwijać się w tym kierunku - przyznaje Kinga Grześków.

- Sami nie uczęszczaliśmy nigdy do żadnych szkół cyrkowych, ani też nikt nie szkolił nas w tym kierunku. Jedyne, co mieliśmy to nasze doświadczenia sportowe. Oboje jesteśmy po akrobatyce sportowej. Sami tak naprawdę musieliśmy wszystko odkrywać i wszystkiego się uczyć, co w dalszym ciągu oczywiście robimy. Poprzez udział w programie chcieliśmy pokazać, że istnieje wiele możliwości rozpoczęcia kariery artysty. Niestety nie jest najłatwiej znaleźć pracę tego typu tutaj w Polsce. Dlatego też przez to często jesteśmy z dala od rodziny, przyjaciół, znajomych i nie mamy za bardzo okazji spędzać z nimi za dużo czasu, a co także jest nie raz dla nas trudne. Myślimy, że właśnie dzięki udziałowi w Mam Talent będziemy mogli spędzić z nimi więcej czasu i będą oni mieć okazję zobaczenia nas - przyznaje zielonogórzanka.

Mam Talent dostarcza wielu emocji

Udział w programie dla Kingi jest czymś więcej. Chce przekazać ludziom cenne spostrzeżenia, zainspirować i pokazać piękno akrobatycznej sztuki. - Już od paru lat planowaliśmy wzięcie udziału w Mam Talent, ale nigdy nie mieliśmy takiej szansy. Tego roku niespodziewanie pojawiła się taka możliwość, dlatego postanowiliśmy, wykorzystać naszą szansę. Przygotowaliśmy się najlepiej, jak mogliśmy i po castingu naprawdę czuliśmy się dumni z tego, że udało nam się pokazać i zaprezentować na scenie, to co kochamy najbardziej w naszym życiu, co stanowi jego nieodłączną część - dodaje szczęśliwa Kinga.
Jesteście ciekawi, co zaprezentował przed jury duet Duo Destiny? Nie przegapcie pierwszego odcinka Mam Talent. Już w sobotę, 8 września o godzinie 20.00 w TVN!

To było przeznaczenie!

Duo Destiny to duet, który podróżuje po świecie i bierze udział w różnych show. Zachwyca publiczność swoją wrażliwością i umiejętnościami. Dostanie się do artystycznego świata, nie należy jednak do najłatwiejszych. Jak udało się to zielonogórzance?
- Faktycznie, nie było łatwo - przyznaje. - I też nie bez powodu tak się dlatego nazwaliśmy. Duo - ponieważ jest nas dwójka, a destiny - dlatego, że z angielskiego to znaczy "przeznaczenie" i my czujemy, że to właśnie przeznaczenie nas połączyło. I chociaż na samym początku, po pierwszym kontrakcie, gdzie byliśmy tylko drobną częścią spektaklu i mało robiliśmy razem, zadecydowaliśmy, aby każde rozeszło się w swoją stronę. To podczas drugiego, niespodziewanego tak naprawdę kontraktu, dostrzegliśmy nową perspektywę i poprzez ciężką pracę, żmudne treningi, stworzyliśmy swój pierwszy, własny numer. Od tamtego momentu postanowiliśmy pracować razem na stałe. Po drugim kontrakcie postanowiliśmy skupić się na treningach i popracować nad naszymi umiejętnościami - opowiada nam Kinga. - Czujemy, że pod tym względem nasza praca jest jak każda inna. Im więcej pracy i czasu jej poświęcamy, tym więcej jesteśmy w stanie osiągnąć i iść naprzód. I ta ciężka praca w połączeniu z robieniem tego co kochamy, sprawiła że mogliśmy osiągnąć i pracować w show’ach, o których zawsze marzyliśmy - dodaje.

Są plusy i minusy

Niektórym może się wydawać, że to praca marzeń. Podróżowanie, występowanie na wielkich scenach przed publicznością. Nie ukrywajmy jednak, że akrobatyka nie należy do najłatwiejszych dyscyplin sportowych. Taka praca może mieć też swoje minusy.
- Jest to sport i dyscyplina ekstremalna, jako że nasz styl bazuje nie tylko na lirycznym balansie, ale i też na dynamicznych elementach, które do najłatwiejszych nie należą - przyznaje Kinga z Duo Destiny. - Cały czas musimy być świadomi tego co robimy, trenować i utrzymywać formę, aby móc ten zawód wykonywać. Jest to hobby i pasja ale nie są to żarty i łatwe sprawy - dodaje.

Minusem jest także to, że podróżując duet nie ma częstego kontaktu z rodziną. - Będąc na kontrakcie, spędzam mało czasu w domu z rodziną czy przyjaciółmi. Często nie ma nas na urodzinach, ślubach i ważnych rocznicach najbliższych, a także świętach. Mam też dwóch młodszych braci. Za każdym razem, kiedy wracam z kontraktów, patrząc na nich widzę, jak szybko leci czas... To właśnie wtedy zdaję sobie sprawę, jak wiele się zmienia, i jak wiele tracę, nie mogąc być wtedy z nimi. Ale cóż, zdawałam sobie sprawę, że nie mogę mieć wszystkiego i wiedziałam, że w efekcie muszę w końcu zdecydować i podążać za swoimi marzeniami i za tym, czego pragnie moje serce oraz dzięki czemu będę mogła odnaleźć swój sens życia. Świadomie zatem podjęłam taką decyzję, więc zdecydowanie nie mogę na nic narzekać - dodaje zielonogórzanka.

Jest też ogrom radości, satysfakcji i dumy i przede wszystkim fakt, że robi się to, co się kocha i przynosi szczęście. A to w życiu też jest ważne. - Na co dzień wykonując to, w czym czuję się najlepiej, nie trzeba mnie do tego zmuszać. Dlatego widzę, jak ogromne mamy szczęście i zawsze staramy się to doceniać. Zwłaszcza patrząc na to, ile pracy w to włożyliśmy. Do tego mamy wyjątkową możliwość podróżowania po świecie, zdobywania doświadczenia i poznawania masę ludzi, od których zawsze czegoś możemy się nauczyć. Także myślę, że w naszym przypadku, nasza praca, jest także nieustanną lekcją życia, w której nie raz pojawią się problemy, ale też nie raz uczymy się, jak je rozwiązywać. Co równie jest ważne i łączy się z naszym aktywnym trybem życia - musimy dbać o zdrowie i prowadzić tzw. zdrowy styl, jako że stanowi on nieodłączny element. Nasze ciało to nasze narzędzie, którym na co dzień się posługujemy, więc musimy o nie dbać.

Zielona Góra i wspomnienia

Kinga Grześków z Zielonej Góry wyjechała niedługo po maturze w 2014 roku. Otrzymała propozycję wyjechania na kontrakt za granicę. - Nie było mi łatwo podjąć decyzję jako, że to właśnie w Zielonej Górze znajdowała się cała moja przeszłość. To tutaj dorastałam. Jednak bardzo chciałam być artystą, występować i robić to,co kocham. Dlatego był to bardzo ciężki wybór. Z jednej strony rodzina, przyjaciele i studia, a z drugiej moja życiowa pasja, coś co zawsze sprawia, że czuję że żyję, i że jestem w swoim żywiole. Coś, co tak naprawdę kocham. Wiedziałam, że jeśli naprawdę tego chcę, to wyjechanie było jedyną możliwością - wspomina.

Od tego momentu rozpoczęła się kariera zielonogórzanki. Od tego momentu Kinga też wie, że była to dobra decyzja, której nie żałuje. - Oczywiście nieraz jest ciężko, ponieważ tęsknie za domem, rodziną i przyjaciół… Dlatego zawsze, kiedy mam okazję, wracam do Zielonej Góry, aby zobaczyć się z nimi. Wracam do domu, gdzie mogę poczuć wsparcie i gdzie mogłam rozwinąć swój talent. Oczywiście, nigdy nie mogę zapominać też o treningach. To właśnie tutaj - w Zielonej Górze wszystko się zaczęło.
W dalszym ciągu z radością wracam tu na halę. Odwiedzam swoją trenerkę - Danutę Majewską, która odegrała ogromną rolę w mojej karierze sportowca. To właśnie to miasto i to, jakie warunki mi umożliwiło, aby pielęgnować swój talent – sprawia, że zawsze z przyjemnością i z wielkim sentymentem do niego powracam - przyznaje Kinga.

Trzymamy kciuki za Kingę i duet Duo Destiny!


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto