Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdzie konsekwencja opiekuńczych radnych miejskich, zielonogórskich ?

Szambelan Lubuski
Szambelan Lubuski
sciany chronią przed wiatrem
sciany chronią przed wiatrem PanPiotrowski
Kilkoro radnych miejskich zielonogórskich permanentnie przypomina a nawet napomina o potrzebie opiekowania się nad biednymi, schorowanymi, nieszczęśliwymi.. Wiem i widziałem bo chodzę na sesje.

Opisze dwa tematy podjęte przez Prezydenta Janusza Kubickiego. Chodziło o zgodę na otworzenie kasyna w podziemiach nowo zbudowanego Złotego Domu.Dramatyczna a nawet kryminalna historia przekazywania sobie własności parceli a potem budowa godna porównania z budową Stadionu Narodowego.I już zbudowano, schody ruchome naoliwiono, obrotową kopułę sprawdzono pod kątem nasłonecznienia itp., alezasiedlić tej architektonicznej perełki jakoś nie można.Główną przeszkodą jest opór (nawet zawzięty opór) liderów radnych miejskich z klubu promujących sprawiedliwość i przestrzegających prawo, aż do przesady.
Gdyby była zgoda (władz administracyjnych gminy o statusie miejskim) na zlokalizowanie w podziemiach kasyna to miasto by zyskało miejsca pracy i wpływy z podatków; inwestor by pozyskał innych lokatorów na duże powierzchnie biurowe, handlowe, rozrywkowe.
A Zielonogórzanie mogliby mieć satysfakcję z awansu miasta do grona europejskich stolic regionalnych dysponujących wabikiem dla ludzi bogatych.Nawet argument, że była by okazja przeniesienia kasyna z Gorzowa do Zielonej Góry nie przekonał kilkoro radnych.Pamiętam jak pani radna apelowała „Ze łzami w oczach błagam abyście nie podejmowali decyzji zezwalającej na hazard".
Nie dochodziły argumenty, że to przyjezdni tracili by swoje miliony bo taki jest obyczaj, że lokalny bogacz woli nie chwalić się posiadaniem gotówki, woli ją pomnażać w kasynach innych miast a nawet za granicą.
Liderka anty-prezydenckiej opozycji przygwoździła argumentem jakiego by były rzecznik Jerzy Urban nie wymyślił: „A jak biedni zielonogórscy bezdomni zaczają się i obrabują milionera to wzrośnie policyjny wskaźnik rozbojów".Przy takim argumencie zaskoczeni radni spasowali przed siłą autorytetu, niekwestionowanego autorytetu w zakresie opieki wszelakiej nad wszystkimi.
Druga akcja dobrotliwej radnej miała swoje apogeum przy prezydenckiej propozycji likwidacji Izby Wytrzeźwień. To przecież śmieszne, że władze zapraszają na obrzędowe publiczne opijanie święta miasta i Miłych Gości zatrzymują aby wywozić do podmiejskiej miejscowości na pobyt (bez sądowego wyroku) w izbach mających kraty w oknach.
Czołowa opiekunka ludzi biednych (a na alkohol mają ?) przekonywała (zapewne znowu ze łzami w oczach - choć siedziałem z dala i nie mogłem zobaczyć) że biednym ludziom złapanym na alkoholizowaniu się należy się opieka za pieniądze podatników.
Tyle przypomnień z przeszłości.
* * *Zima się zbliża.
Efektywna radna potrafi zawieźć na dworzec kolejowy posiłki chociaż nie ma wymaganej zgody Sanepidu ani akceptacji kierownictwa dworca, które wszelakimi sposobami zwalcza „okupantów poczekalni", nie czekających na żaden pociąg - no chyba pociąg do butelki.
Radni promujący się jako opiekunowie biednych jakoś dziwnie zapomnieli o potrzebie opieki zimowej nad bezdomnymi. Jak wiemy, noclegownia jest zamykana w dzień a „biedni" bezdomni błąkają się po deptaku. W niektórych miastach (choćby Gorzow Wlkp.) tworzy się ogrzewalnie ułatwiające bezdomnym przetrwanie w cieple do godziny otwarcia noclegowni.
Była i nadal jest okazja, aby chociaż zapewnić bezdomnym skromny dach nad głową, dach chroniący przed opadami deszczu ze śniegiem.Gdyby wynajęto od pana Bruno Kiecia jego deptakowy domek to można by w nim ustawić kilka ławek dla dwudziestu kilku osób chroniących się przed opadami.Myślę, że liderujący ruchowi ożywienia deptaku pan Kieć zadowolił by się symboliczną kwotą dzierżawy mając satysfakcję, że pomagając opiekuńczej radnej łagodzi dziwne konflikty kwiaciarsko - piwne.
Przedstawiona propozycja jest jeszcze możliwa do realizacji w nadchodzącym sezonie spodziewanych opadów deszczu i śniegu. Domek można przykołować aby zimą służył wzniosłym celom opieki nad biednymi. Na najbliższej sesji Rady Miejskiej Zielonogórskiej można by ad hoc przepytać o zgodę policji i innych służb mających nie tylko kontrolować i zakazywać ale wspomagać wszelakie ludzkie odruchy samarytańskie.
Wśród polskich przysłów prym wiedzie „Prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie!" - więc jest okazja, aby nadopiekuńczy radni miejscy pokazali „prawdziwe oblicze". 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gdzie konsekwencja opiekuńczych radnych miejskich, zielonogórskich ? - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto