Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Interwencje cz.I

Inicjatywa dla Zwierząt
Inicjatywa dla Zwierząt
Przerażony pies wcisnął się do swojej rozlatującej się "budy".
Przerażony pies wcisnął się do swojej rozlatującej się "budy".
W tym artykule pragniemy przybliżyć Państwu to, czym zajmujemy się jako stowarzyszenie broniące praw zwierząt poza sprawowaniem opieki nad Schroniskiem dla Bezdomnych Zwierząt w Zielonej Górze.

Trzymanie zwierząt w skrajnie złych warunkach – bez porządnej budy, bez schronienia przed deszczem, upałem czy mrozem; trzymanie na uwięzi przez całą dobę, w konsekwencji przez długie lata; nie chodzenie z psami na spacer, nie wypuszczanie ich z kojca; brudne miski; brak wody; zabiedzone i przerażone zwierzęta – oto sytuacje, z jakimi spotykają się członkowie Inicjatywy Dla Zwierząt.
Sprawa nr 1
Wieś spory kawałek drogi od Zielonej Góry, wolontariuszki Inicjatywy Dla Zwierząt przeprowadzają wizyty poadopcyjne. Zatrzymują się przy jednym z domów, zza krzaków widać psy. Z przyzwyczajenia poszły, zerknęły na zwierzaki i włosy stanęły im dęba. Trzymać psy w takich warunkach? Przecież to skandal!
Ich oczom ukazały się dwa duże psy, gdzieś 5 letnie;  przerażone, na widok zbliżając się ludzi wciskają się gdzie się da, do swoich „bud”, w ich najdalsze kąty. Jeden pies w typie owczarka, drugi kundelek - biały, łaciaty. Metrowe łańcuchy przypięte do czegoś, co trudno nazwać budą. W przypadku łaciatego psa budowla przypomina nawet budę, być może w latach swojej świetności służyła jakiemuś niewielkiemu kundelkowi za dom. Teraz dach i tył budy zrobiony jest z blachy – chroni przed deszczem, ale zimą nie grzeje, zaś latem zamieni budę w saunę. Deski z boku budy odpadają, wygląda jakby zaraz miała się rozlecieć, wystają gwoździe o które pies może się skaleczyć. Ledwo się do tej budy mieści, właściwie musi się do niej wczołgać, nie ma mowy o swobodnym poruszaniu się, okręceniu bez problemu czy staniu w tej budzie – jedyne wyjście to leżeć w tej samej pozycji. Drugi pies ma jeszcze gorzej, choć w „budzie” może swobodnie stanąć. Za budę służy mu jakaś stara metalowa część, jakby od traktora czy innej maszyny rolniczej. I znów – latem skwar, zimą zaś chłód. Łańcuch zawinięty wokół szyi. Oba psy mają miski, ale brudne i puste, brak wody. „Budy” stoją w piaszczystym terenie, więc zwierzęta aż wydeptały sobie rów, wgłębienie. Pojawia się pytanie: ile lat żyją już w takich warunkach? Co to za życie… całe spędzone na łańcuchu? To w zasadzie udręka. Dlaczego sąsiedzi nie reagują na taką sytuację, dlaczego nie zgłoszą tego odpowiednim służbom (choćby straży miejskiej) czy stowarzyszeniom pomagającym zwierzętom? No i jak można - po prostu - tak trzymać zwierzęta? Pewnie chodzi o to, co doskonale wyraził brat właścicielki zwierząt: BO WY SIĘ PIERDOŁAMI ZAJMUJECIE! Dla większości ludzi zwierzęta to pierdoły, rzecz którą można traktować byle jak. Wystarczy dać jeść, raz dziennie przynieść wody, uwiązać do czegoś co ma służyć za budę i jest okej. Przecież to tylko pies, czego więcej chcieć?
Cóż, właścicielka była skora do współpracy, dostała zalecenia pokontrolne… niedługo sprawdzimy czy coś się zmieniło w sytuacji tych psów. Jeśli nie, to trzeba będzie je stamtąd zabrać.
Psy i śmieci
Niektórzy uważają, że pies nie potrzebuje porządku, więc nie ma przeciwwskazań by trzymać go na prywatnym „wysypisku śmieci” – „to tylko pies przecież…” sprzątanie odchodów to zbędny luksus, pies może w nich brodzić, nic nie szkodzi, na pewno mu to nie przeszkadza. Tak żyła Fiona, suczka adoptowana ze schroniska – jej właściciel wyjechał, zostawił ją innym ludziom pod opieką, ci uwiązali ją do słupa koło „budy” – skleconej  dosłownie z 3 palet, zaś dachem była dywanowa wykładzina niedbale rzucona na owe palety. „Doskonałe” schronienie przed chłodem, deszczem, mrozem, śniegiem… Bałagan panujący dookoła miejsca bytowania psa przeraził wolontariuszy. Jak tak można? Walające się szkło, niesprzątane odchody, syf i brud, nawet trudno to opisać. Oczywiście brak wody. Czy to naprawdę w porządku tak traktować zwierzęta?
Okazjonalni właściciele i kolejne pomysły na „budy”
W tej samej wiosce mieszkał pies, który miał właściciela, tylko właściciel pojawiał się u psa okazjonalnie. Kiedy zerwał się z łańcucha żył jak typowy czworonożny włóczęga, cieszył się wolnością, choć jego wolność miała pewne minusy – brak jedzenia, brak wody, musiał się podobno (wg okolicznych mieszkańców) nauczyć polować. Jednak to duży pies, poza tym właściciel chciał by pilnował posesji, a nie okolicznego lasu. Przyczepił mu łańcuch, co prawda bardzo długi, ale ciężki i bezpośrednio do szyi, bez żadnej obroży, po prostu na skórę i kazał sobie radzić… Rzecz jasna nie zbudował psu żadnej budy, stało tam niedaleko coś, co przy dobrej wyobraźni można było porównać do budy, ale było zdecydowanie za małe dla tego psa, a w środku było tyle rupieci, że żaden pies by się tam nie umościł.  Na podwórku stały dwie szopy pełne różnych gratów, jakaś stara kanapa, drzwi, deski – wszystko, na co nie było miejsca w domu, znalazło się w szopach – wg wielu ludzi wystarczy to za schronienie dla ich czworonoga. Nikt nie myśli, że walające się graty, deski, narzędzia, szkło mogą zrobić psu krzywdę… poza tym otwarta szopa nie daje schronienia przed mrozem. Nawet stało wiadro na wodę, tyle, że akurat puste – od kilku dni nie padało, to się nic nie nazbierało. I tak sobie pies wegetował. Pan w trakcie rozmowy z nami oczywiście był w szoku, w jego mniemaniu warunki, jakie zapewnił psu były niemalże pałacowe. Jednak zrzekł się praw do zwierzaka po dobroci. Chyba gdzieś w głębi czuł, że coś tam jednak nie do końca grało…
Jest też w schronisku piesek o imieniu Wesół, niewielki kundelek, który całe swoje życie spędził uwiązany na krótkim łańcuchu przy budzie, która wyglądała tak, że jeden podmuch wiatru by ją strącił… braki w deskach, mroźny wiatr musiał tam hulać na całego, a w środku on – niewielki, z krótką sierścią, drżący z zimna.  IDZ próbował rozmawiać z ludźmi, dał im jasne i precyzyjne zalecenia, wskazał co konkretnie należy poprawić, obiecał pomoc, ale właścicielom trudno było naprawić budę, zrobić porządną, taką co by w niej nie wiało. Nie chciało im się pracować dla psa, który żył już z nimi jakieś 8 lat, a to naprawdę niewiele pracy było - fajną budę można sklecić własnoręcznie. W tym wypadku zabrakło po prostu dobrej woli. Pies wylądował w schronisku, czeka na lepszych ludzi.
Woda
Poza nagminnym problemem z budami i różnymi dziwnymi tworami kiepsko imitującymi budę, jest również problem z… wodą. Tak, z czymś tak podstawowym i oczywistym jak miska z wodą. Po prostu – ludzie zapominają, że pies jak człowiek – musi pić. Bardzo często zdarzają się brudne miski, ubłocone, nie myte od miesięcy, czasem lat i… puste. Niektórym się wydaje, że miska to zbędny luksus – tak było w przypadku Lorda. Miał stały dostęp do wody, która lała się z węża prosto na piach, więc Lord mógł się napić… błota! Ciekawe, czy właściciele też pili taką wodę? Pewnie nie, bo przecież jaki człowiek by wypił taki brud… no, ale pies, zdaniem wielu to co innego. Ogólnie warunki w jakich żył Lord, brak opieki weterynaryjnej i rozwijająca się poważna choroba sprawiły, że pies wrócił do schroniska.
Szczytem „wodnej ignorancji” i wyrazem naprawdę zaskakującej głupoty, tym bardziej, że tak nieoczekiwanej (rozmowa była prowadzona z zadbaną dziewczyną w wieku ok. 18-19 lat, mieszkającą w samym centrum Zielonej Góry, w porządnym, ładnie wyglądającym domu z ogródkiem) była odpowiedź na pytanie „Dlaczego pies nie ma wody?” na co dziewczyna wzruszyła ramionami i powiedziała „Przecież może napić się śniegu!” – ręce opadają! I jak tu dyskutować z taką ignorancją, zapewne wyniesioną z domu?
Reasumując…
Zawsze wydaje nam się, że nie wymagamy od ludzi niczego ponad to, co powinni sami z siebie, z tego powodu, że są ludźmi – istotami myślącymi, empatycznymi i bardziej zaawansowanymi technicznie, zapewnić zwierzętom, którymi się opiekują. Poza tym to, czego od nich wymagamy i na co naciskamy jest również wymagane przez Ustawę o ochronie praw zwierząt, a jej łamanie grozi karami, więzieniem. To tak niewiele zapewnić psu porządną ocieploną (drewnianą najlepiej) budę, taką która nie będzie dziurawa, która faktycznie będzie chroniła przed deszczem, mrozem i upałem, bez elementów metalowych, osadzoną na podmurówce, by nie wilgotniała od podłoża, z progiem, który będzie zapobiegał noszeniu błota do środka. Wielkości odpowiedniej do psa – nie może być za duża, bo pies jej nie ogrzeje, ale musi móc w niej swobodnie stanąć, okręcić się.  Ze spadzistym dachem, jeśli nie stoi w zadaszonym miejscu.  Nie może być zrobiona z palet, pralki, lodówki, kotła, czy innych urządzeń. Czy to naprawdę aż tak dużo zapewnić psu takie minimum? Do tego najlepiej by pies miał kojec, ale jeśli nie, to musi mieć minimum 3 metry łańcucha. No i pies musi chodzić na spacery, nie może całego swojego życia spędzać w kojcu czy na łańcuchu, jak w więzieniu, kuszony światem zewnętrznym do którego jednak nie może uciec. Człowiek tak unieruchomiony po prostu by zwariował. Ale skazywanie zwierząt na takie męczarnie wydaje się wszystkim normalne, w porządku. Do tego wszystkiego jeszcze brak wody, brudne miski, brak profilaktyki zdrowotnej…
Człowiek przygarnia psa i jego obowiązkiem jest się nim opiekować dobrze, najlepiej jak potrafi. W Polsce nie ma prawa, które nakazuje posiadanie zwierząt, dlatego jeśli ktoś nie chce, nie lubi, może po prostu psa nie mieć. To lepsze rozwiązanie niż unieszczęśliwianie zwierząt trzymaniem ich w skandalicznych warunkach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Interwencje cz.I - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto