Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Stelmetu wygrali siódmy mecz w ekstraklasie. Nie daliśmy szans Treflowi Sopot

mk
Mariusz Kapała / GL
W kolejnym meczu ekstraklasy Stelmet pokonał Trefl Sopot. Byliśmy faworytem i nie zawiedliśmy.

Stelmet Enea BC Zielona Góra - Trefl Sopot 93:75 (25:15, 24:20, 17:15, 27:25)
Stelmet: Sokołowski 17 (1), Sakić 10 (1), Starks 5 (1), Hrycaniuk 4, Zamojski 2 oraz: Planinić 16, Matczak 6 (2), Mąkowski 5 (1), Savović 4, Mokros i Koszarek po 0.
Trefl: Milovanović 16, Leończyk 14 (1), Taylor 10 (2), Kolenda 8 (1), McCray 5 oraz: Jeszke 9, Kulka 8 (2), Baker 5, Motylewski 0.

Trefl, mimo iż to dopiero początek sezonu jest już drużyną po przejściach. Po ostatniej porażce z MKS-em Dąbrowa Górnicza już szóstej w tych rozgrywkach (przy zaledwie jednym zwycięstwie) zwolniono trenera Marcina Klozińskiego. W Zielonej Górze zespół poprowadził jego asystent Krzysztof Roszyk, ale wiadomo było, że to zapewne jest jego jedyny mecz w roli pierwszego szkoleniowca. W tej sytuacji zielonogórzanie byli absolutnym faworytem. I nie zawiedli.

Zaczęło się jednak zgoła sensacyjnie, bo od wyraźnego prowadzenia gości. W 4 min trafił Paweł Leończyk i było 9:3 dla Trefla. Stelmet długo nie mógł się wstrzelić. Nic wielkiego nie pokazywaliśmy w obronie, ze skutecznością też nie było najlepiej. Stąd ciągle prowadził Trefl. Dopiero trójka, a potem jeszcze dwie Gabe DeVoe’a sprawiły, że wszystko zaczęło wyglądać ,,planowo” i osiągnęliśmy przewagę dziesięciu punktów. W drugiej kwarcie jednak graliśmy zrywami. Mieliśmy kilka fajnych akcji, odskakiwaliśmy od rywala, by po chwili, po kilku błędach, dać się niemal dogonić. Jednak wreszcie mocniej stanęliśmy w obronie, udało nam się przeprowadzić kilka efektownych akcji i na przerwę schodziliśmy mając 14 punktów przewagi. W ekipie gości bardzo podobał się 19-letni, rozgrywający Łukasz Kolenda. To nadzieja polskiego basketu, zawodnik ostatnio powołany do kadry narodowej. W hali CRS pokazywał, że nie stało się to przypadkowo.

Po przerwie zielonogórzanie grali na coraz większym luzie i wszystko zaczęło im wychodzić. Goście odwrotnie, gubili piłkę, nie trafiali. W 28 min, po kolejnym celnym rzucie DeVoe wygrywaliśmy już 66:40, czyli wynik tych 8 minut to 17:5. Podobała się skuteczność naszego 23-letniego Amerykanina, a akcja kiedy po asyście Łukasza Koszarka wykonał piękny wsad wywołała aplauz na widowni. Stelmet jednak nie byłby sobą gdyby nie zaliczył dołka. W ostatnich dwóch minutach trzeciej kwarty nie zdobyliśmy już punktu, a goście aż dziesięć.

Jednak prowadzenie przed czwartą kwartą 66:50 w sumie było bezpieczne. W ostatnich dziesięciu minutach już nie było takich efektownych akcji. Mnożyły się błędy z obu stron. mecz stał się nudny. Oczywiście Stelmet zrobił to co miał zrobić, czyli wygrał.

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:

Zobacz jak kibice wspierali Stelmet w meczu z Treflem Sopot

Zobacz również: Triathlon- wszechstronna i wymagająca dyscyplina

Źródło:Agencja TVN

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koszykarze Stelmetu wygrali siódmy mecz w ekstraklasie. Nie daliśmy szans Treflowi Sopot - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto