W naturze misiów nie widziałam. Czym się nie martwię. Bo jeśli są misie to w pobliżu niedźwiedzica. I żarty się kończą. Żywego raz. W środku upalnego lata. W zoo. Lata świetlne temu. To był miś polarny. Od tamtego czasu nie lubię ogrodów zoologicznych. Ale filmy z nimi z przyjemnością oglądam.
Z literatury zaś nie Kubuś Puchatek, przyjaciel Krzysia, ale zdecydowanie peruwiański miś z dworca Paddington, członek rodziny Brownów. Jest słodki.
Może też świątecznie zaszaleję? Wszak w Łodzi jest rzeźba naszego kultowego Misia Uszatka. A właściwie dlaczegoż by nie?
Spotykałam inne misie w różnych miejscach. Ostatnio, w ubiegłym tygodniu, w centrum Zielonej Góry. Miś zombie. Miał straszyć i w moim przypadku się powiodło. Nie lubię horrorów. Jako zombie nie był śliczny. Wcześniej na pewno tak. Miękki, bawełniany, biały. Może przygarnął go jakiś miejski duch, któremu zombie niestraszny? I miś będzie mu przytulanką?
Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?