Pustki w zielonogórskich szkołach [ZDJĘCIA, WIDEO]

- Strajkujemy, bo boimy się konsekwencji reformy - powiedziała nam w piątek, 31 marca, jedna z nauczycielek w Gimnazjum nr 6 w Zielonej Górze, która należy do związków zawodowych. - Teraz jeszcze miejsca pracy są nam zapewniane, ale nie wiemy, co się stanie, kiedy gimnazjum wygaśnie.

Nauczycielka z Gimnazjum nr 6 podkreśliła, że pedagodzy są taką grupą społeczną, która wciąż musi się dokształcać. Co więcej, uważa, że to właśnie ci, którzy uczyli przez kilkanaście lat w gimnazjach są przygotowani do zmian, bo już raz musieli się przekwalifikować, zdobyć narzędzia do pracy w nowo stworzonych placówkach. Najgorsza jest jednak niepewność, co do przyszłości nauczycieli - podkreślała pedagog z Zielonej Góry.

Uczniowie Gimnazjum nr 6, którzy przyszli tego dnia do szkoły, mogli spędzić czas w świetlicy. Opiekę nad nimi sprawowali nauczyciele, którzy nie zdecydowali się dołączyć do strajku. W przypadku pedagogów z gimnazjum przy ul. Chopina w proteście nie brało udziału 2 proc. społeczności nauczycielskiej. Reszta również pojawiła się w tym dniu w szkole. Nie prowadziła jednak zajęć lekcyjnych.

- Wiem, że pociąg już odjechał. Ale uważam, że reforma jest złym pomysłem, a gimnazja się sprawdziły - mówi w rozmowie z "GL" protestująca nauczycielka języka niemieckiego z Zielonej Góry. - Niech świadczą o tym badania, które udowadniają, że uczniowie wychodzą z gimnazjów dobrze wykształceni.

Jak podkreślają strajkujący nauczyciele chodzi im o wypracowanie najlepszych rozwiązań dla uczniów, pedagogów i samorządów. Nie chodzi im o przekreślanie reformy, tylko o przemyślane, sukcesywne jej wprowadzanie. Bez szkody dla wszystkich stron. Bo, ich zdaniem, dziś nie jest ona dobrze przygotowana.

Nauczyciele będą strajkować w piątek do godz. 14.00. Szkoła przy ul. Chopina świeciła w piątek pustkami.