Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zgrzyt na święcie województwa...

Marta Dudka
Marta Dudka
Niektórzy będą je wspominać lepiej, niektórzy gorzej. Tomasz Kubiak z Gorzowa Wielkopolskiego w smutnych słowach podsumował to święto.

- Dzięki darmowym biletom PKP, w sobotę wraz z żoną i trzyletnią córką mogłem bawić się na Dniach Gorzowa, a w niedzielę przyjechać do Zielonej Góry. Niestety pojawił się zgrzyt. Przy ratuszu były robione zdjęcia i film z drona. I to co usłyszałem od spikera mną wstrząsnęło! Tekst, który padł ze sceny "Kto nie skacze, ten z Gorzowa” jest po prostu obraźliwy! - tak gorzowianin na gorąco relacjonował w wiadomości, którą przystał do redakcji "GL”.

Czytelnik napisał, że nie skakał z szacunku i lojalności wobec swojego rodzimego miasta. I zadał kluczowe pytanie: - Czy przyjechałem na święto jednego miasta, gdzie udowadniano mi, że Gorzów nie jest the best? Żądam wyjaśnień i przeprosin! Tak się nie traktuje wszystkich mieszkańców lubuskiego!

Z tym pytaniem zwróciliśmy się do organizatorów. Tomasz Siemiński, dyrektor Regionalnego Centrum Kultury i Animacji, który odpowiadał za organizację techniczną i artystyczną, nie ma sobie nic do zarzucenia. - Praca konferansjera wymaga dużej "elastyczności", błyskotliwości, refleksu intelektualnego oraz tzw. "pomysłu na siebie w kontekście tematu wydarzenia". W mojej ocenie forma, jaką zaproponował prowadzący była trafiona i odpowiadała charakterowi imprezy. Co najważniejsze - odpowiadała publiczności zgromadzonej na zielonogórskim rynku (mieszkańcom całego regionu, bo to było ich święto). Konteksty słowne, jakimi posługuje się prowadzący, jego potencjał tzw. anegdotyczności zawsze powinien być opatrzony cudzysłowem.

Gdybyśmy przeanalizowali pełne dwa dni wypowiedzi konferansjera i nie posiadali - jako czynni odbiorcy - dystansu do wypowiadanych słów, to z pewnością również młodzi narzeczeni, teściowe, małżeństwa, niezdecydowani panowie i kobiety z werwą etc., etc. mogliby się poczuć urażeni. Rozumiem również, że konwencja żartu dotyka spraw drażliwych. Żart wówczas cenniejszy. Jednak sztuką jest, by nie złamać bezpiecznej granicy dobrego smaku. Jest mi oczywiście przykro, że mieszkaniec Gorzowa poczuł się urażony, pomimo że prowadzący nie miał takiej intencji, a granica dobrego smaku nie została przekroczona - tak odpowiedział na zarzuty T. Siemiński.

W imieniu zarządu województwa lubuskiego, rzecznik, Michał Iwanowski przeprasza za tę niefortunną wypowiedź.

**Komentarz

Kto z tym wyskoczył?**

Otrzymaliśmy list Czytelnika z Gorzowa, po którym zrobiło mi się wstyd. Oto pan dziękował pani marszałek za bezpłatne z okazji święta województwa połączenie obu lubuskich stolic. Ale na tym satysfakcja się kończyła. I to nie za sprawą zastrzeżeń do programu imprezy. Atmosferę zwarzyła jedna wypowiedź pana prowadzącego konferansjerkę. Oto ze sceny padło zawołanie: "skaczemy, a kto nie skacze to z Gorzowa...”. Ale ubaw, po pachy. Ani nasz Czytelnik, ani jego rodzina nie skakała. Bo jaki powód? Z radości, że ktoś próbuje przenieść na ulice najgorsze kibolskie odruchy?

Czytelnik grzecznie pyta, czy było to tylko zielonogórskie święto, ale ja nie uważam, aby taki żarcik powinien paść ze sceny nawet w Winobranie. W poniedziałek wysłaliśmy do organizatorów prośbę o wyjaśnienie tej figlarnej wypowiedzi. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy. W takim razie ja, jako Lubuszanin i zielonogórzanin od urodzenia, Czytelnika z Gorzowa przepraszam. I zakładam, że nie będę ostatni.

Dariusz Chajewski

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto