Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZIELONA GÓRA. Psy myśliwskie pogryzły psa na spacerze. Mieszkańcy nic nie wiedzieli o polowaniu. "To skandal, że to się dzieje pod oknami"

rik
- Wataha siedmiu psów rzuciła się na mojego psa, myśląc, że to dzik - informuje właściciel czworonoga
- Wataha siedmiu psów rzuciła się na mojego psa, myśląc, że to dzik - informuje właściciel czworonoga Pixabay
- W lesie na skraju naszej miejscowości psy myśliwskie pogryzły psa na spacerze - zaalarmowała nas Czytelniczka z Zielonej Góry Raculi. Zdarzenie miało miejsce zaledwie 150 metrów od domów mieszkalnych. Mieszkańcy nie zauważyli żadnej informacji o polowaniu.

Do drastycznego zdarzenia doszło w w sobotę, 12 stycznia, około godz. 9 rano. - Ludzie u nas boją się teraz iść do lasu. Nikt nie wiedział, że będzie polowanie. Nawet sołtyski nikt nie zawiadomił. Takie rzeczy nie powinny się zdarzać zaraz koło domów. Psy myśliwskie rzuciły się na czworonoga i go dotkliwie pogryzły. To nie do pomyślenia - mówi nam zbulwersowana mieszkanka Zielonej Góry Raculi.

W mediach społecznościowych znaleźliśmy opis, który zamieścił uczestnik zdarzenia. Mieszkaniec podzielonogórskiej dzielnicy udał się na spacer w sobotę rano. Na przedłużeniu ul. Cierniaka jest trakt leśny, gdzie tradycyjnie spacerują mieszkańcy, sami albo ze swoimi czworonogami. To zwykle czas na odpoczynek w lesie i złapanie oddechu. Jednak tym razem było inaczej. "Po prawej stronie na wysokości wysypiska zaczęło się polowanie na dziki "- opisuje wydarzenie.

Sąsiad jak mnie zobaczył uciekającego z poszarpanym psem, sam również uciekł ze swoim psiakiem

"Naganiacz z siedmioma psami 150 metrów od domów mieszkalnych zaczął nagonkę, a na moje nieszczęście byłem właśnie na spacerze z moim psem. Piesek był na smyczy. Stało się to czego bym się nigdy nie spodziewał. Ta wataha siedmiu psów rzuciła się na mojego psa, myśląc, że to dzik. Jeden wgryzł się w tyłek psa, drugi w jedną nogę, trzeci w drugą nogę, następne nie mogły się dopchać do świeżej krwi - relacjonuje.

Zdarzenie zauważyli też naganiacze. Jeden z nich podbiegł do zwierząt. "Kopał je i odpychał, aby mój pies mógł przeżyć spotkanie. Przy okazji krzyczał do jednego: Brutus puść! Potem uciekł krzyczą do mnie: przepraszam pana. Sąsiad jak mnie zobaczył uciekającego z poszarpanym psem, sam również uciekł ze swoim psiakiem - opisuje atak psów myśliwskich, dodając, że nigdzie przy wejściu do lasu nie było informacji o akcji odstrzału dzików.

Przeczytaj też:Nie pilnujesz swojego psa? Zapłacisz surową karę, nawet do 5 tys. zł!

Pies mieszkańca Raculi ma rany szarpane, leży pozszywany i dochodzi do siebie w lecznicy w Zielone Górze. Mężczyzna zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcia pogryzionego psa oraz zdjęcie busa, z którego mieli korzystać naganiacze z psami. Ma on rejestrację zaczynająca się od liter ZLO (miejscowość Łobez w Zachodniopomorskim), co wskazywałoby na fakt gościnnych występów myśliwych lub naganiaczy.

O polowaniu na skraju wsi słyszała od mieszkańców sołtys Raculi. - Nikt mnie o polowaniu nie informował. Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca na drodze leśnej w pobliżu zabudowań - mówi Mirosława Jabłonka. Incydent nie został zgłoszony policji. - Sprawdziłam, nie otrzymaliśmy żadnej informacji o pogryzieniu psa przez psy myśliwskie w Raculi - powiedziała nam Małgorzata Stanisławska, rzeczniczka zielonogórskiej policji.

To są zwierzęta i mogło dojść do takiego zdarzenia

W sprawie polowania skontaktowaliśmy się z Polskim Związkiem Łowieckim w Zielonej Górze. - Wyjaśniamy sprawę. Zgłosił się do nas właściciel poszkodowanego pieska. Jesteśmy w kontakcie. W takich przypadkach można liczyć na odszkodowanie za poniesione koszty leczenia czworonoga. Trzeba pamiętać, że to są zwierzęta i mogło dojść do takiego zdarzenia. Wiadomość o zajściu nie dotarła jednak do prowadzącego polowanie. Nie przekazano mu takiej informacji, a to on odpowiada za bezpieczeństwo wszystkich uczestników polowania, w tym psów. - mówi Jacek Banaszek, przewodniczący Zarządu Okręgowego. Wyjaśnia również, że polowanie było pełnoprawne i zgłaszane tam, gdzie trzeba. - Koła łowieckie są zobowiązane powiadomić administrację lasów państwowych oraz gminy o planowym polowaniu - wyjaśnia.

Według prawa, strzelać podczas polowania nie można w odległości mniejszej od 150 metrów od osad ludzkich. Czy to nie za blisko? - Zasady są takie, że nie można strzelać w kierunku zabudowań i szlaków komunikacyjnych i ścieżek turystycznych - tłumaczy Banaszek. - Cały czas borykamy się z problemem miejskich dzików. Ryją ogródki, pojawiają się na obwodnicy miasta i są sporym zagrożeniem. Wpływają do nas skargi na dziki, które zbliżają się i wchodzą do miast, dlatego należy na nie polować również właśnie w takiej odległości. Dlatego co roku prezydent miasta po zasięgnięciu opinii PZŁ uruchamia w drodze decyzji administracyjnej tzw. Odstrzał redukcyjny 100-150 dzików na terenie miasta - dodaje.

O sprawę zapytaliśmy Andrzeja Brachmańskiego, radnego i myśliwego. - Takie zdarzenia mają miejsce. To nie pierwszy raz, kiedy psy się pogryzły, nie ma co robić z tego sensacji - powiedział. - Nie wiem, kto polował w sobotę w tamtym rejonie. Myśliwi korzystają często z firm, które świadczą usługi polegające na naganianiu zwierzyny, tak mogło być i w tym przypadku - dodał.

Zobacz też: Półtoraroczna dziewczynka pogryziona przez psy. Ma bardzo poważne obrażenia twarzy i nóg

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: ZIELONA GÓRA. Psy myśliwskie pogryzły psa na spacerze. Mieszkańcy nic nie wiedzieli o polowaniu. "To skandal, że to się dzieje pod oknami" - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto