Enea Stelmet Zastal BC Zielona Góra – PGE Spójnia Stargard 105:93
- Kwarty: 26:20, 35:20, 19:32, 25:21.
- Stelmet Enea Zastal: Kołodziej 21 (2x3, 8/10 z gry), Kikowski 16 (3x3), Groselle 14 (8 zbiórek, 7 asyst), Musić 14 (7 asyst), Woroniecki 13 (2x3), oraz Washington 17 (2x3, 7/7 z gry, 10 asyst), Wójcik 7, Lewandowski 3 (1x3).
- PGE Spójnia: Daniels 28 (3x3), Brown 18 (2x3, 7 asyst), Gruszecki 14 (1x3), Gordon 5 (13 zbiórek), Langović 4 oraz Simons 15 (3x3), Kowalczyk 5 (1x3), Grudziński 2, Łapeta 2, Brenk 0.
Zastal odniósł tym samym czwarte zwycięstwo w Orlen Basket Lidze. Tym cenniejsze, że odniesione mimo absencji dwóch Amerykanów: Dariousa Halla i Kamaki Hepy. Poza tym rywal jest znacznie wyżej w tabeli, walczy o play-offy, a zielonogórscy koszykarze okupują dolne rejony tabeli.
Gospodarze świetnie zaczęli, bo po minucie było już 5:0. Zielonogórzanie imponowali dużym zaangażowaniem i znakomitą skutecznością. Spójnia w pierwszej kwarcie była wprawdzie blisko, ale miejscowi i tak prowadzili po pierwszych dziesięciu minutach 26:20. W drugiej kwarcie Zastal dał prawdziwy koncert wychodząc na ponad 20-puntkowe prowadzenie. Miejscowym wychodziło dosłownie wszystko, na taką grę aż chciało się patrzeć. Gospodarze do przerwy prowadzili aż 61:40.
Po przerwie Spójnia zaczęła jednak odrabiać straty. Trener Zastalu David Dedek brał czasy, ale niewiele to dawało. Zniknęła gdzieś skuteczność, a stargardzianie byli coraz bliżej. Pod koniec trzeciej kwarty (w 29 minucie) Zastal prowadzi zaledwie 73:70 i mecz praktycznie zaczyna się od początku. Po 30 minutach na tablicy widniał wynik 80:72. Czwarta kwarta to jednak mądra gra zastalowców. Zielonogórzanie nie ustrzegli się wprawdzie błędów, ale goście nie byli w stanie zbliżyć się do Zastalu i zagrozić. Ostatecznie, ku uciesze miejscowej publiczności Zastal wygrał różnicą dwunastu punktów dając swoim fanom piękny prezent pod choinkę.
Zielonogórski zespół zagrał na znakomitej, ponad 60-procentowej skuteczności rzutów z gry. Do tego gospodarze trafili 10 „trójek” na 22 próby. Nieznacznie przegrali wprawdzie rywalizację na tablicach (30 do 36), ale znakomicie dzielili się piłką. Aż 32 asysty przy 18 gości pokazują, że Zastal wygrał dzięki zespołowej grze. Brawo!
OPINIE PO MECZU:
- David Dedek (trener Stelmetu Enei Zastalu): - Ogromne podziękowania należą się kibicom, czapki z głów za to, co robią, za to wielkie wsparcie. Hala wstaje na nogi, jest głośno, to dodaje mocy drużynie. Spójnia to bardzo dobra drużyna, gra fizycznie, dlatego cieszę się, że potrafiliśmy zagrać podobnie i przez trzy kwarty zabiegaliśmy rywala. A trzecia kwarta pokazała, że nadal mamy wahania, to cecha młodego zespołu. Pracujemy nad tym, żeby tych wahań było jak najmniej. Uważam, że z meczu na mecz robimy postęp i nasza gra jest coraz lepsza dla oka.
- Geoffrey Groselle (zawodnik Stelmetu Enei Zastalu): - To był nasz najlepszy drużynowy mecz w tym sezonie, nie graliśmy samolubnie, mieliśmy ponad 30 asyst, graliśmy dobrze w obronie. A co się stało w trzeciej kwarcie? Taka jest koszykówka. Mieliśmy trochę problemów w defensywie, za szybko też oddawaliśy rzuty. Musimy na to uważać. W kwestii mojej zmiany klubu wciąż pojawiają się plotki, ale ja nie dostałem żadnej oferty, nic w tym temacie się nie zmienia.
- Sebastian Machowski (trener PGE Spójni): - Nasza obrona i atak w pierwszej połowie nie istniały. Nie pamiętam, kiedy moja drużyna straciła 61 punktów w jednej połowie. Nasz pościg był za późny, przewaga była za duża, nie dało się odwrócić losów meczu. Nie kupuję teorii, że Zastal nie był pod presją, to dobry zespół, a my daliśmy gospodarzom okazję, żeby zabłysnęli. Oczywiście nie jestem z tego zadowolony, bo dobrze przygotowywaliśmy się do spotkania.
Polub nas na fb
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?