Tomasz Dominiak

avatarTomasz Dominiak

Zielona Góra

Trochę życzliwości i zrozumienia w traktowaniu pracowników, czy to, aż tak duże wymagania?

2012-03-07 00:33:03


Naiwnie myślałem że wszyscy ludzie są życzliwi i pomocni w trudnych sytuacjach. Jednak ostatnio, miałem możliwość przekonać się, że wcale tak nie jest. Sytuacja dotyczyła mojej pracy, a dokładniej likwidacji mojego stanowiska i przeniesienie mnie na inne.
Gdy dotarła do mnie ta wiadomość, postanowiłem dowiedzieć się, co będzie mnie czekać po planowanym przeniesieniu od pierwszego kwietnia. Udałem się do kierownika, który przyjął mnie z uśmiechem i był miły. Porozmawialiśmy, powiedział na czym polega praca i jakie są tu warunki. Wytłumaczył mi, że za pracowników odpowiada jego zastępca i wszelkie sprawy pracownicze można załatwić właśnie z nim.
Udałem się też w miejsce, gdzie miałbym pracować. Porozmawiałem z pracownikami, było sympatycznie, więc wstępne rozpoznanie wypadło pozytywnie.
Wychodząc, poszedłem pożegnać się jeszcze z kierownikiem i zobaczyłem, że jest już jego zastępca. Postanowiłem porozmawiać o mojej trudnej sytuacji związanej z niepełnosprawnym synem i niemożliwością pracy w systemie zmianowym. Myślałem, że poproszę o znalezienie mi jakiegoś stanowiska na jedną zmianę.
Pani kierownik nawet nie dała dojść mi do głosu, potraktowała mnie jak jakiś zbędny papier na jej biurku. Powiedziała, że nie mamy o czym rozmawiać, nie biorąc w ogóle pod uwagę, że ja miałem i to o sprawie dotyczącej życia nie tylko mojego, ale też mojego chorego syna.
Syn wymaga 24. godzinnej opieki, żona pracuje w systemie zmianowym i nie jesteśmy dzisiaj w stanie zrezygnować z pracy.
Po tylu latach walki o syna, nareszcie sytuacja się unormowała. Syn znalazł miejsce w Warsztatach Terapii Zajęciowej. Wyciszył się, zaczyna mówić. Przestaliśmy korzystać z pomocy mojej mamy, która niedawno skończyła 81 lat. Do tej pory wszyscy byli życzliwi, pomagali nam, a przynajmniej potrafili porozmawiać, za co jestem im bardzo wdzięczny. Tym razem, nie, mur nie do pokonania.
To spotkanie dało mi wiele do myślenia. Czułem się, jakby ktoś wylał na mnie wiadro zimnej wody. Pracuję już ponad 30 lat, nigdy nie byłem na bezrobotnym. Często rozmawiając z bezrobotnymi o ich złym traktowaniu, nie dawałem wiary. Teraz mogę im współczuć, bo jak trafią na takie osoby, jak moja, możliwe że przyszła pani kierownik, to ręce opadają i zniechęcają do dalszego szukania.
Myślę, że w moim przypadku był to „wypadek przy pracy" i więcej mnie takie sytuacje nie spotkają. Uważam, że nie powinno się tak traktować pracowników. Bardzo mnie to zabolało.
Na szczęście, nadal pracuję na swoim stanowisku i pozostanę do końca września. Inni moi przełożeni byli bardziej wyrozumiali i pomogli mi, za co bardzo dziękuję.
Jestem skromnym człowiekiem, który mimo życiowych trudności, wziął się za siebie i stara się coś jeszcze w życiu osiągnąć. Zawsze pomagałem i pomagam innym, jestem ludziom życzliwy i tego samego oczekuję od innych. Czy to naprawdę tak dużo? 

Jesteś na profilu Tomasz Dominiak - stronie mieszkańca miasta Zielona Góra. Materiały tutaj publikowane nie są poddawane procesowi moderacji. Naszemiasto.pl nie jest autorem wpisów i nie ponosi odpowiedzialności za treść publikowanej informacji. W przypadku nadużyć prosimy o zgłoszenie strony mieszkańca do weryfikacji tutaj