- Prawnikiem i adwokatem jestem znacznie krócej niż piłkarzem - mówi Robert Kornalewicz. - W sumie gram już 21 sezon, a zaczynałem jak miałem 15 lat. To połączenie pasji i pracy zawodowej, a na te obie sprawy trzeba umieć znaleźć czas. Mam wielu klientów z boiska. Koledzy z drużyny, jeśli potrzebują pomocy prawnika to zawsze ją u mnie znajdą. Dziś obiekt w Łężycy wygląda bardzo okazale, ale przed dwudziestoma laty, kiedy zaczynałem było tu po prostu klepisko z wkopanymi dookoła boiska oponami, które sam jako dzieciak pomagałem tam umieszczać. Wychowałem się sto metrów od boiska, więc siłą rzeczy tu na tym obiekcie stawiałem pierwsze kroki.
Trener bywa rozdarty
- To człowiek orkiestra, bo jest wiceprezesem i zawodnikiem - mówi trener Sparty Maciej Wysocki. - Jestem czasem rozdarty, bo jako wiceprezes jest moim przełożonym, a podczas zajęć to ja jestem jego szefem. Ustalam skład i czasem jak Robert z racji swego zawodu i obowiązków trenuje mniej, to musi siedzieć na ławce rezerwowych, to i tak zawsze rwie się do gry. To bardzo ambitny zawodnik i czasem strzela mi fochy, kiedy za późno desygnuję go na boisko.
Na boisku jesteśmy kumplami
- W 1997 roku przyszedłem na trening i tak już zostałem, z małą przerwą w 2004 roku, kiedy miałem epizod w Piaście Czerwieńsk w klasie okręgowej - opowiada Robert Kornalewicz. - Adwokaci to zabiegani ludzie i ciągle będący w niedoczasie, ale jakoś daję radę. Uprawianie sportu, nawet na tym poziomie, przy dwóch treningach w tygodniu, wyjazdowych meczach, to jest poświęcenie. Na to trzeba znaleźć czas. Kolegów, którzy zaczynali z mną treningi dawno w klubie nie ma. W sumie zaliczyłem tu kilka pokoleń. Dlatego przyjaciół z piłkarskiej rodziny mam bardzo wielu i chyba muszę ich liczyć już w setkach. Bywa, że brakuje mi czasu, ale piłka nożna to moja pasja i robię wszystko, by znaleźć te półtorej godziny na trening. Gorzej z niedzielami i meczami, bo to często jest cały dzień i bywa, że rodzina narzeka, ale stadion to miejsce, gdzie czuję się szczęśliwy i chciałbym grać tak długo, jak zdrowie pozwoli. Nie byłbym sobą, gdybym nie chciał grać jak najwięcej. Moja praca jednak wiąże się często z wyjazdami, więc bywa tak, że muszę opuścić zajęcia. Jednak zawsze walczę. Niedawno miałem 37 urodziny, mógłbym już grać w oldbojach. Chyba od roku jestem najstarszym zawodnikiem naszej drużyny i to jest dla mnie nowe doświadczenie. W klubie stawiamy na młodzież i pewnie z czasem oni wypchną z drużyny takich jak ja i może uda się awansować do okręgówki. Czy między mną, a resztą zespołu jest jakiś dystans? Nie, na boisku wszyscy jesteśmy kumplami, aczkolwiek młodzieżowa połowa drużyny jest w takim wieku, że mogliby być moimi synami. Szacunek jest z racji wieku, może też zawodu, ale staramy się być jedną ekipą, a ja ciągle się czuję młody duchem.
Awans na otwarcie obiektu
Czy jest szansa, żeby Sparta Łężyca awansowała do klasy okręgowej? - Dlaczego nie - mówi piłkarz i mecenas. - Zaczynaliśmy od klasy B. Kiedyś usiedliśmy z kolegami i ustaliliśmy, że trzeba awansować wyżej, tym bardziej, że ówczesna gmina zafundowała nam ten wspaniały obiekt. Postanowiliśmy, że wraz z jego otwarciem zagramy w klasie A. I to nam się udało. Mówiono, że to są już większe pieniądze i możemy mieć kłopoty. Ale ja jako wiceprezes jestem od tego, by je znajdować. Jakoś się do tej pory udaje.
W tym sezonie Sparcie nie ,,grozi” ani awans, ani spadek. - Owszem, mamy ambicje - mówi trener Maciej Wysocki. - Odmłodziliśmy zespół, jest to perspektywiczna ekipa. Potrzebujemy czasu, żeby chłopcy znaleźli powtarzalność. Zdarza się, że potrafią się sprężyć na mecz z liderem, a potem przez dwa spotkania nie ma ich na boisku.
REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?