Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Andrzej Zarzecki – żużlowiec, który jeździł zbyt krótko...

Alicja Skowrońska
Alicja Skowrońska
Zawsze będzie młody...
Zawsze będzie młody... Alicja Skowrońska
Wielu – nie tylko kibiców żużla – pamięta wydarzenie sprzed 21 lat. Przedsezonowy sparing na zielonogórskim torze KS Morawski – Unia Leszno, V wyścig, kolizja na torze... Trzy dni później straszna wiadomość. Andrzeja nie ma już wśród nas...

Pamiętam dziecko, które z wielką powagą wykonywało swoje obowiązki w trakcie meczów. Normalną sprawą było, że chłopcy ze szkółki w trakcie zawodów wykonywali funkcje pomocnicze. Zawsze było ich kilku, nie wszyscy zostawali żużlowcami, a dla niektórych sport był z różnych względów tylko epizodem.Zanim zdał licencję ,,Ż" musiał przejść wszystkie etapy chłopaka ze szkółki. Wykonywanie funkcji pomocniczych bawiły nas, a szczególnie w wykonaniu Andrzeja. Jego najbardziej zapamiętałam. Odziany w fartuch magazyniera, który był o kilka numerów za duży, ale tym się nie przejmował. Pracował z powagą i godnością. Pracowity był na treningach, miał w klubie przykłady, że przez ciężką pracę może osiągnąć wiele. Postawił na żużel.W tamtych latach wiele było turniejów młodzieżowych, pojawiali się i adepci ze szkółki. Mieli swoje biegi, oswajali się z atmosferą meczu. Ileż było serdeczności kierowanych w ich stronę kiedy na prezentację wychodziły maluchy, a jeden mniejszy od drugiego. Andrzej, Artur Pawlak, Tomek Kruk. I pełny profesjonalizm w ich zachowaniach i uśmiechy z widowni i od niewiele starszych kolegów, już pełnoprawnych zawodników klubu. Obserwowano ich bacznie, ciągle wypatrywano następców liderów. I zawsze z nadzieją, że może ten..? Może oni...?Andrzej Zarzecki uparcie dążył do wyznaczonego przez siebie celu. Był już młodzieżowym reprezentantem kraju, był w seniorskim finale Indywidualnych Mistrzostw Polski. Jego jazda przysparzała coraz więcej radości. Jednak jego największym popisem był mecz krajowych mistrzów z Polski i Anglii na zakończenie zwycięskiego sezonu 1991. KS Morawski i Wolverhampton. Zespoły naszpikowane gwiazdami i... załamanie pogody. Zawody krajowe na pewno zostałyby odwołane, ale tamte wówczas musiały się odbyć.Tysiące kibiców z zapartym tchem śledziło jazdę niesamowite gonitwy. Obcokrajowcom nie przeszkadzała rozległa kałuża za linią startu. Nie gubili się w mgle. Tym warunkom sprostał także Andrzej Zarzecki. Jeździł jak natchniony, bez kompleksów.Nieprawdopodobnym było to widowisko. Zawodnicy znikali we mgle na pierwszym wirażu, a siedzący na drugim, nic nie widzieli. Wyłaniali się z niej i za chwilę znikali. Było co opowiadać przez zimowe miesiące, a w roli głównej był Andrzej.Nadszedł sezon 1993. Na 21 marca wyznaczono sparing z Unią Leszno. Był wypadek, którego skutki wstrząsnęły i nadal są żywe w pamięci. Wiadomość jaka nadeszła ze szpitala była szokująca – Andrzej Zarzecki nie żyje.Zawsze będę pamiętać tamte chwile.Kolega z samego rana musiał coś naprawić w szpitalu, na oddziale gdzie leżał Andrzej. W trakcie pracy usłyszał, że Andrzej Zarzecki nie żyje. Personel szykował telegram do rodziny.Zadzwonił do mnie do pracy, zeszłam z nocki, zadzwonił do Gazety Lubuskiej bo często zachodziłam do redakcji po pracy. Usłyszał krzyk, żeby nie wygłupiał się z takimi telefonami. Poza tym Ala (czyli ja) by coś wiedziała. Zadzwonił do mnie do domu, akurat dotarłam. Nogi się pode mną ugięły. Zadzwoniłam do działacza z klubu z pytaniem – Czy to prawda...? Milczenie z drugiej strony. I padły słowa – Za chwilę oddzwonię.Chwila była krótka, telefon i tylko – Niestety, prawda...Rozpłakałam się.Trzy dni wcześniej, podczas prezentacji na sparingu rzuciłam uwagę do Andrzeja – Nie strzygłeś się przez zimę? Powiedział, że będą jeszcze dłuższe, chce mieć najdłuższe włosy. Na meczu miał zawiązane w kitę. Powiedziałam, że w takim razie jeszcze poczekam i obowiązkowo musi mieć rozpuszczone. Poprzestałam tylko na zrobieniu ogólnego zdjęcia drużyny.Wkrótce maleńkie Pomorsko, rodzinna miejscowość Andrzeja przeżyła oblężenie kibiców. Tłumy towarzyszyły młodemu zawodnikowi w jego ostatniej drodze...Zawsze będzie młody...  Podobnie jak Artur Pawlak, który na wielu zdjęciach w galerii występuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Andrzej Zarzecki – żużlowiec, który jeździł zbyt krótko... - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto