Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Artur Gronek: Mam same dobre wspomnienia z Zielonej Góry. Stelmetowi życzę jak najlepiej

Redakcja
Artur Gronek pięć lat pracował w Zielonej Górze. Obecnie jest trenerem Enei Astorii Bydgoszcz.
Artur Gronek pięć lat pracował w Zielonej Górze. Obecnie jest trenerem Enei Astorii Bydgoszcz. Fot. Mariusz Kapala / Gazeta Lubuska
O początkach kariery, fascynacji koszykówką, zbieraniu doświadczenia, szkole koszykarskiej, metodach pracy, swoich wzorcach, lidze NBA, wspomnieniach z Zieloną Górą, grze Stelmetu, Vlado Dragiceviciu, życiu prywatnym, reprezentacji Polski i Astorii Bydgoszcz opowiada najmłodszy trener mający na swoim koncie mistrzostwo Polski, pracujący przez pięć lat w Zielonej Górze, a obecnie szkoleniowiec beniaminka Enei Astorii Bydgoszcz Artur Gronek.

Jak to się stało, że z mało koszykarskiego miasta, jakim jest Warszawa, trafił pan do basketu?
- Od zainteresowania tą dyscypliną przez szkołę i kolegów na podwórku. Zespół, w którym rozwijałem się jako zawodnik, pozwolił mi zaszczepić w sobie koszykówkę jeszcze bardziej. Później zobaczyłem trening prowadzony przez trenerów Mladena Starcevicia czy Arkadiusza Miłoszewskiego, którego pozdrawiam serdecznie. Zaciekawiło mnie to bardzo. Pozwoliłem zapytać się Arka, czy mogę przyjść na trening, żeby podpatrzeć ich pracę. Dzięki ich uprzejmości oraz osób, które tam pracowały, mogłem zobaczyć jak wszystko wygląda na wyższym poziomie. Później mieliśmy młody zespół w Warszawie. Mogłem „rosnąć” razem z nim i łapać doświadczenie. Od pierwszej ligi do ekstraklasy, bo taka była wtedy w Warszawie.

W najmłodszych latach koledzy nie namawiali na piłkę nożną i Legię, która przecież dominuje w stolicy?
- Tak, oczywiście. Byłem na paru meczach Legii. Graliśmy na podwórku w piłkę, na osiedlu mieszkało wielu kibiców Legii. Natomiast koszykówka też była wtedy bardzo popularna. Tak mi się trafiło, że większość kolegów było starszych ode mnie. Oni fascynowali się basketem i to też przeniosło się na mnie.

Często wyjeżdżał pan na staże czy zagraniczne campy. Co pobyt zagranicą z perspektywy czasu dał młodemu trenerowi?
- Każdy dzień w naszej pracy jest nowym doświadczeniem. Staram się dwa razy nie popełniać tych samych błędów. Każdy ma inny charakter, czy pomysł na basket. Te rzeczy, które widziałem, wciąż oglądam i nad którymi pracujemy, pasują do mojej filozofii. Wszystkie doświadczenia z przeszłości staram się wykorzystać.

Można „trzymać się” swojej szkoły koszykarskiej, czy trzeba dostosować ją do możliwości danego zespołu?
- Trzeba mieć pomysł na zespół, ale też ludzi, którzy go zrealizują. Trener musi wszystko zbalansować i wykorzystać potencjał drużyny, a także miejsca, w jakim pracuje. Jeżeli jest możliwość wypośrodkowania tego, to jest szansa na dobry wynik.

Stelmet, Polpharma i Astoria. Zupełnie inne kluby z różnym potencjałem.Łatwo było dopasować swoją szkołę koszykarską, do materiału, jakim się dysponowało?
- Nigdy nie jest łatwo. Kosztuje to wiele pracy. Zawsze jest wiele pomysłów udanych, ale nie brakuje też nieudanych. Cieszę się, że w Bydgoszczy zebraliśmy fajną grupę ludzi. Zawodnicy chcą pracować i rozwijać się. Każdy z nich zrobił jakiś postęp. Sztab szkoleniowy ma ogromne umiejętności i w stu procentach poświęca się temu, co robi. Wszyscy są przede wszystkim super ludźmi. Pracuje mi się tam bardzo dobrze. Cieszę się, że mogę być w tym miejscu.

Ciężko wyważyć środek pomiędzy teorią, a praktyką? Na co trener zwraca większą uwagę?
- Teoria jest bardzo ważna. Wiąże się z wiedzą. Dla mnie najważniejsza jest egzekucja pewnych rzeczy. Można mieć super wiedzę i super plan, ale nie mieć egzekucji. To będzie mniej skuteczne niż średni plan, a dobra egzekucja.

Na kim się teraz trener wzoruje? Podpatruje pan innych coachów z najwyższej półki?
- Oczywiście, że tak. Absolutnym wzorem dla mnie jest Gregg Popovich z San Antonio Spurs. Niesamowicie cenię jego pracę, warsztat, ale też doceniam go jako osobę i trenera. Doc Rivers z Los Angeles Clippers jest doświadczonym szkoleniowcem z ogromnymi umiejętnościami. Tak samo Steve Clifford z Orlando Magic, czy młodsi trenerzy tj. Brad Stevens z Boston Celtics i Erik Spoelstra z Miami. Na nich też zwracam uwagę. Również w Eurolidze nie ma trenerów z przypadku. Sasa Obradovic, Ettore Messina, czy wielu innych, to ludzie, których oglądam i wiem, że warto się od nich uczyć. Nie jest mi szkoda żadnej minuty ani godziny poświęconej na oglądanie gry ich zespołów.

Podobno w autobusie lubi trener wraz z zawodnikami oglądać mecze NBA. To forma analizy, podpatrywania gry bądź zagrywek, czy bardziej zabicie czasu?
- Oglądamy dużo Euroligi i NBA. Staramy się nie tracić czasu w drodze. Analizujemy też swoje mecze. Wszystko po to, aby zmienić punkt widzenia po swoich spotkaniach, odpocząć i wyczyścić głowę. Natomiast zawsze też chce się zobaczyć coś nowego i podpatrywać grę najlepszych.

W jaki sposób można zaciekawić zawodników meetingami, odprawami taktycznymi, czy analizami rywala?
- Każdy ma swój system. Ja zawsze dzielę to na indywidualne scoutowanie drużyny przeciwnej i możliwości poszczególnych zawodników. Jest to dla mnie kluczowe. Zawsze przed meczem powtarzamy kluczowe rzeczy, które sobie zakładamy. Przypomnienie zagrywek w ataku i obronie, kilka małych detali, postawione cele na dany mecz plus mała motywacja. Jeżeli jej nie potrzeba, to wsparcie, bądź słowo, które pozwoli złapać zawodnikom pewność siebie od pierwszej piłki.

Jak wspomina pan pracę w Zielonej Górze?
- Spędziłem tu pięć lat, a Stelmet wspominam bardzo dobrze. Koszykarsko i życiowo. Mamy tu mnóstwo znajomych i ludzi, którzy nam pomogli. Z wieloma z nich mam kontakt do dziś. Byłem w najlepszym miejscu w kraju pod względem basketu. Jako niespełna 30-letni asystent widziałem Euroligę, widziałem Eurocup. Do tego mistrzostwa Polski, finały. Czego chcieć więcej w tym wieku? Myślę, że wtedy każdy chciał być na moim miejscu.

Doświadczenie zaczerpnięte z najlepszych europejskich parkietów teraz mocno procentuje?
- Absolutnie tak. Każdy kolejny sezon rozpoczyna się z innym punktem widzenia. Wyniki, które zrobił wtedy Stelmet dodają trenerowi pewności siebie i stawiają go w innej pozycji w nowych klubach.

Jest pan zaskoczony tak dobrą postawą zielonogórzan w tym sezonie?
- Nie jestem wcale zdziwiony. Cieszę się, że Stelmet gra tak dobrze. Cieszę się, że trener Zan Tabak i cały sztab szkoleniowy stworzyli grupę zawodników, która chce pracować. Wszyscy są po tej samej stronie. Do tego dochodzi ich ciężka praca, którą wszyscy doceniają. Miejsce w tabeli odzwierciedla ich dyspozycję.

Prowadząc Polpharmę i Astorię, nie udało się trenerowi jeszcze pokonać Stelmetu. Przed meczem w hali CRS jest u pana szczególna motywacja, żeby w końcu wygrać z Zieloną Górą?
- Nie mam meczów, w których chcę wygrać mniej lub bardziej. Zawsze chcę wygrać najbardziej jak to możliwe (śmiech). To nie jest kwestia chęci. Nie lubię przegrywać. Gdybym miał taką możliwość i warunki, to w każdym meczu chciałbym odnosić zwycięstwo. Bez względu na to, kto jest po drugiej stronie parkietu.

ZOBACZ TAKŻE: Artur Gronek po meczu Enea Astoria - Stelmet Zielona Góra

Teraz trochę żartobliwie, trochę na poważnie. Po latach powie trener jak to było z Vlado Dragiceviciem?
- Cieszę się, że wszystko zakończyło się profesjonalnie. Życzę jemu i całej rodzinie wszystkiego dobrego. Dużo się od niego nauczyłem, zebrałem sporo doświadczenia i wyciągnąłem wnioski z tej sytuacji.

Niedawno objął pan stanowisko asystenta w kadrze Mike’a Taylora. Żona nie narzeka, że jeszcze rzadziej będzie pan w domu?
- Moja żona jest osobą, która rozumie co i po co to robię. Oprócz tego jest na tyle mądra i dobra dla mnie, że tylko i wyłącznie mnie wspiera. Nie szuka i nie robi niepotrzebnych problemów.

Jak traktuje pan pracę z reprezentacją? Jako wielkie wyróżnienie, nobilitację, zebranie nowych doświadczeń?
- Absolutnie wielkie wyróżnienie. Chyba każdy chciałby znaleźć się w sztabie kadry, bo to najważniejszy zespół w tym kraju. To dla mnie ogromny zaszczyt. Będę starał się wykonać swoją pracę najlepiej, jak potrafię. Po to, żeby pomóc i aby kadra miała korzyść z mojej obecności.

Wcześniejsza praca z kadrą „B” będzie sporym ułatwieniem?
- Na pewno to mocno pomaga. Tak jak powiedziałem na początku. Każda praca z kadrą dała mi nowe doświadczenie. To specyficzny okres, bo trzeba wykonać bardzo dużo pracy w krótkim czasie. Trzeba zrobić to najlepiej jak się da. Z mnóstwa materiałów należy wyselekcjonować najważniejsze. Pracując w lidze znam większość zawodników, a z niektórymi tj. Adam Hrycaniuk, Łukasz Koszarek, Aaron Cel i Karol Gruszecki spędziłem wiele lat. To też bardziej pomoże niż przeszkodzi.

W krótkiej, bo tylko 24-godzinnej dobie, znajduje trener czas na coś innego niż koszykówka?
- Moje życie toczy się wokół koszykówki. Nie ma czasu na coś innego. Jeżeli już się pojawia, to każdą wolną chwilę staram się spędzić z rodziną. Czasami uda wyjść się na spacer, czy zagrać w szachy. To jedyne rzeczy, które mogą mnie zrelaksować. Uważam, że jeżeli ma się szansę na zrobienie czegoś fajnego i kocha się to, co robi, to w miarę swoich możliwości trzeba robić to najlepiej, jak tylko można. Mimo tego, że wszystko kosztuje dużo czasu i wyrzeczeń.

Kto zostanie mistrzem Polski w tym sezonie i co chciałaby osiągnąć Enea Astoria?
- Myślę, że mistrzem zostanie najlepszy zespół po rundzie zasadniczej i fazie play-off.

Wymijająca odpowiedź.
- Nie wiem, kto nim zostanie... Jest kilka zespołów, które mają taką możliwość. Życzę wszystkim z nich, aby pokazały dobrą koszykówkę, a kibice mogli się cieszyć tym, co widzą. Cele Bydgoszczy? W każdym meczu mamy zagrać najlepiej jak potrafimy i chcemy powalczyć o zwycięstwo na 101 procent.

Chyba miło byłoby zrobić jeszcze kilka niespodzianek do końca sezonu?
- Tak, oczywiście. Zawsze jest fajnie zrobić niespodziankę, szczególnie pozytywną (śmiech). Musimy ciężko pracować i wtedy zobaczymy na co zasłużymy.

Niespodzianka w Zielonej Górze cieszyłaby podwójnie?
- Tak samo jak każda pozytywna rzecz. Cieszyłaby tak samo.

Trwa głosowanie...

Jak ocenisz pracę trenera Artura Gronka w Stelmecie?

SPORT

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto