"Smród w kwiaciarni był nie do opisania"
- Jak widać, 13 może być pechowy nie tylko w piątek - twierdzi Agnieszka Wieligor, właścicielka Kwiaciarni Bajka. I opowiada o wydarzeniach, jak z filmu. - Główna "aktorka" to dziewczyna w wieku o 20 - 25 lat. Włosy do ramion, brunetka ubrana w czarny dres. Po tym, jak weszła do środka dwa razy ze strzykawki rozlała nam jakiś środek. Zanim zorientowaliśmy się, co się stało uciekła. Tymczasem smród w kwiaciarni był nie do opisania - tłumaczy zielonogórzanka.
Właścicielka kwiaciarni zaznacza, że jedynym "ratunkiem" było wyrzucenie do śmieci wszystkiego, co zostało bezpośrednio oblane. - Nie wiedzieliśmy, co to był za płyn, dlatego szybko wezwaliśmy policję. Przyjechał patrol, ale także straż pożarna. Poinformowano nas, że jest to Hukinol, środek służący do odstraszania dzików - twierdzi pani Agnieszka.
Aby pozbyć się nieprzyjemnego zapachu lokal musiał być ozonowany. - Na razie nie udało nam się jeszcze wszystkiego zwalczyć, pomimo że cały czas wietrzymy, sprzątamy i dokładnie myjemy całe wnętrze. Już teraz straty sięgają ponad 5 tys. zł. Jeśli w ciągu tygodnia nie pozbędziemy się tego zapachu, to niestety będę zmuszona przeprowadzić gruntowny remont. Kwiaciarnia jest otwarta, ale nie możemy pracować normalnie. To dla nas poważny cios, bowiem przed się świętami zawsze możemy liczyć na większe zamówienia, przygotowujemy dla naszych klientów świąteczne ozdoby - martwi się pani Agnieszka.
"Uważam, że to był głupi wybryk"
Czy właściciele podejrzewają, kto odpowiada za "atak" na ich lokal? - Działamy na rynku od ponad 20 lat, żyjemy w zgodzie z innymi firmami z naszej branży. Nie wiem, co to była za dziewczyna, ale uważam, że to był po prostu głupi wybryk. Chciałabym wszystkich ostrzec, bowiem kwiaciarnia to pestka w porównaniu z tym, jakie szkody może ona wyrządzić w sklepie z ubraniami czy dywanami. Żywe kwiaty nie łapią tak zapachu, ale inne produkty nie będą się już do niczego nadawały - zauważa poszkodowana.
Co ciekawe, po tym, jak otwarcie opisała na Facebooku, co się wydarzyło, zaczęły się pojawiać doniesienia o przypadkach wyczucia nieprzyjemnego zapachu na ul. Sulechowskiej oraz okolicznych osiedlach. - Klienci opowiadają nam, że zastanawiali się skąd się to bierze. Być może wyjaśnieniem jest chuligańskie zachowanie tej kobiety - tłumaczy pani Agnieszka.
Właściciele proszą mieszkańców o pomoc!
Miejska komenda policji potwierdza zdarzenie. - Faktycznie w kwiaciarni przy ul. Sulechowskiej patrol policji podjął interwencję. Będziemy jednak mogli zająć się tą sprawą dopiero w momencie, gdy właściciel lokalu oficjalnie złoży zawiadomienie na komendzie - tłumaczy podinsp. Małgorzata Barska, rzecznik KMP w Zielonej Górze.
Agnieszka Wieligor potwierdza, że zrobi to w środę, 17 marca. - Wcześniej mieliśmy wiele na głowie, ratowaliśmy co się dało. Apeluję do wszystkich, którzy mogą wiedzieć, coś na temat tej kobiety, aby przekazali informacje zielonogórskiej policji. Mam nadzieję, że poniesie ona konsekwencje swoich czynów - dodaje zielonogórzanka.
Polub nas na fb
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?