Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Autostopem ruszył w świat sportu i podał piłkę dzieciom!

Aleksandra Sierżant
Aleksandra Sierżant
Podczas swojej kilkumiesięcznej podróży Mateusz rozdawał piłki napotkanym dzieciom. Jak sam mówi, ich radość i uśmiechy na twarzach dawały mu ogromną motywację
Podczas swojej kilkumiesięcznej podróży Mateusz rozdawał piłki napotkanym dzieciom. Jak sam mówi, ich radość i uśmiechy na twarzach dawały mu ogromną motywację Mateusz Koszela
Mateusz Koszela pochodzi z Nowogrodu Bobrzańskiego. Autostopem zwiedził już 54 kraje, przejechał łącznie około 250 tys. kilometrów. Swoją podróżniczą pasję postanowił połączyć z chęcią niesienia pomocy. Tak właśnie powstała akcja ,,Podaj Piłkę Dzieciom!”.

Swoją historię z autostopem Mateusz rozpoczął na studiach w stolicy. W pierwszą wyprawę ,,na stopa” wybrał się z kolegą do Barcelony i już wtedy wydawało mu się, że to była podróż jego życia. Jednak chęć poznania świata była silniejsza. W Warszawie wszedł w środowisko autostopowiczów - brał udział w prelekcjach i eventach podróżniczych. Dziesiątki rozmów z tymi ludźmi sprawiły, że zaczął podróżować dalej... Przede wszystkim na mecze Falubazu. Był taki sezon, w którym nie opuścił ani jednego meczu, zarówno w Zielonej Górze, jak i na wyjeździe. To wszystko oczywiście stopem.

Później Mateusz zgodnie ze znaną maksymą: rzucił wszystko i wyjechał w Bieszczady. Tam podjął decyzję o podróży do Azji. - Przyjechałem do domu i powiedziałem do rodziców: Wyjeżdżam za granicę zarobić pieniądze, a za pół roku jadę do Azji. Można się domyślić, jaka była ich reakcja... - wspomina Mateusz. Jak powiedział, tak zrobił. Jego głównym celem, jako fana piłki nożnej, było dotrzeć do Birmy na mistrzostwa piłkarskie Azji Południowo-Wschodniej. Udało się, autostopowicz spełnił swoje marzenie, a przy okazji zaczął też spełniać marzenia innych...

Pomaganie uszczęśliwia obie strony

Przed wyprawą do Azji na profilu Mateusza na portalu społecznościowym było już około 2 tys. obserwatorów. Wtedy chłopak wpadł na pomysł, że z taką grupą mógłby rozpocząć projekt charytatywny. - Mama od małego powtarzała mi, że warto pomagać. Zapewniała, że uszczęśliwi to nie tylko drugą osobę, ale również mnie samego . I miała rację! - przyznaje autostopowicz.
M. Koszela postanowił, że będzie zarażał swoją piłkarską zajawką dzieci, które spotka podczas swojej podróży. Internautom pomysł bardzo się spodobał i zaczęli kupować od niego kartki pocztowe, które autostopowicz wysyłał do nich z różnych miejsc na świecie. Za te pieniądze chłopak kupował piłki, które później rozdawał maluchom.

Początkowo miał być to dodatek do podróży, natomiast już po miesiącu w Kirgistanie Mateusz zrozumiał, że projekt ,,Podaj Piłkę Dzieciom” będzie czymś najpiękniejszym, co go w życiu spotkało. Uśmiechy dzieci, przybijanie piątek, wspólna zabawa z maluchami z tych biedniejszych części miast - to właśnie była dla niego największa motywacja.

Mateusz: Staram się nie pamiętać przykrych sytuacji

Jak się jednak okazuje, podczas podróży bywało też niebezpiecznie. W Ameryce Południowej autostopowicz został trzykrotnie napadnięty i to w biały dzień!_Raz przez 15-osobową grupę. Po tych przykrych incydentach Mateusz był przerażony. Jednak to nie zmieniło jego zamiłowania do podróży. Już 3 tygodnie później był ponownie w Kolumbii.

- Kocham ten kontynent, kocham mentalność latynosów. Nie pamięta się tych złych momentów. To były tylko trzy przykre sytuacje, a ilość osób, która mi pomogła, która dała mi więcej, niż sam oczekiwałem jest nie do zliczenia. Ludzie dawali mi swoje serce na tacy na drugim końcu świata. Dzięki temu mam ogromne zaufanie do wszystkich, których spotykam na swojej drodze. Wiem, że 99 proc. ludzi to osoby dobre, otwarte na drugą osobę, chętne do pomocy - tłumaczy M. Koszela.

Nie dla niego są wycieczki krajoznawcze z biurami podróży. Mateusz pokochał autostop za to, że może uczestniczyć w codziennym życiu lokalnych mieszkańców. Na swoje wyprawy patrzy zupełnie inaczej, niż przeciętny wczasowicz wyjeżdżający na wakacje.

- Wyobraźmy sobie taką sytuację: jadę z jednej miejscowości do drugiej z mężczyzną, który zabiera mnie do swojej miejscowości, tam wyciągam piłki z plecaka i bawię się z dziećmi. Za chwilę starsza pani, z którą nie potrafię się kompletnie dogadać zaprasza mnie do siebie do domu na herbatę. Wchodzę tam i widzę jak ona mieszka, jak żyje, jak wygląda jej świat. To jest wartość, której nie da się w żaden sposób kupić ani wycenić - opowiada Mateusz.

Kolejnym ważnym aspektem podróży na stopa jest to, że trzeba wyjść poza strefę komfortu. Każda walka to dzień ze swoim charakterem i słabościami. - Nie ma lepszego zwycięstwa w życiu, niż pokonanie własnego siebie - dodaje autostopowicz.

Lepiej jest podróżować samemu

M. Koszela podróżował już z wieloma osobami: z Justyną w Laosie, z małżeństwem w Argentynie, z Magdą w Kolumbii. Jednak po czasie stwierdził, że podróżując samemu jest po pierwsze łatwiej, a po drugie przyjemniej. Kiedy rozdzielił się z kolegą, już następnego dnia został zaproszony do domu Kazachstańczyka. Mateusz twierdzi, że wynika to najprawdopodobniej z tego, że ludzie odbierają samotnego autostopowicza jako osobę zagubioną, wystraszoną, której trzeba pomóc. - Im chętniej ludzie wychodzą do ciebie, tym chętniej wychodzisz też do nich. Podróż samemu jest niesamowita, dostarcza wielu wrażeń. Chyba, że znajdziesz tą wymarzoną osobę... - tłumaczy chłopak.

I taką partnerkę do wspólnego podróżowania przez życie udało się mu się znaleźć. Co najdziwniejsze - nie spotkał jej na drugim końcu świata, ale kilka kilometrów od Nowogrodu Bobrzańskiego, a dokładniej we wsi Drągowina. Aneta skradła jego serce, a on długo się nie zastanawiając - oświadczył się jej. Ale w nie byle jaki sposób, bo na Marszu Niepodległości w Warszawie. Mateusz zatrzymał cały pochód, a ona powiedziała ,,tak” w towarzystwie mediów, które relacjonowały później to wydarzenie w całej Polsce. Zaręczyn pogratulował im sam premier. Autostopowicz zaraził Anetę swoją pasją i już wkrótce wyruszą w 6-miesięczną podróż poślubną (oczywiście na stopa), tym razem na wschód.

Samotne podróże Mateusza dobiegły końca, ale jego zapał do pomagania pozostał. Wraz z narzeczoną i swoim bratem założył właśnie Fundację Podaj Piłkę Dzieciom. Jej działalność będzie polegała na tym, że Super Piłkarz Franek (maskotka fundacji) ruszy w świat dzieci i będzie niósł im uśmiech - nie tylko w Polsce, ale też na innych kontynentach. Maskotka pojedzie również z Mateuszem i Anetą w podróż poślubną, by tam także uszczęśliwiać maluchy. Jednak docelowym miejscem działania fundacji jest właśnie województwo lubuskie. Tu Super Piłkarz Franek będzie współpracował ze szpitalami, z domami dziecka i różnego rodzaju organizacjami. - Chcemy docierać do dzieci, które są poszkodowane przez życie: są chore, są biedne, nie mają rodziców. Każde dziecko przecież lubi się bawić, lubi się uśmiechać - tłumaczy Mateusz. Więcej informacji na temat Fundacji Podaj Piłkę Dzieciom już wkrótce na łamach Gazety Lubuskiej.

PRZECZYTAJ TEŻ:
NOWOGRÓD BOBRZAŃSKI. MIESZKAŃCY WSPÓLNIE ZASADZILI 30 DRZEW
NOWOGRÓD BOBRZAŃSKI. POMIMO WIELU CHORÓB NA ICH TWARZACH WCIĄŻ GOŚCI UŚMIECH

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Autostopem ruszył w świat sportu i podał piłkę dzieciom! - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto