Kradzież samochodu to nie przypadek?
Przypomnijmy, biały peugeot bus został skradziony w nocy z piątku na sobotę, 18 kwietnia, z parkingu przy wieżowcu, przy ul. Budziszyńskiej w Zielonej Górze. Razem z autem zginął cenny sprzęt.
– Był tam mobilny bar, jedyny w swoim rodzaju, o długości 3 metrów. Oprócz tego dużo sprzętu barmańskiego z górnej półki, ale też drugi bar do pokazów barmańskich. To dorobek mojego życia. Pracowałem na to bardzo ciężko – mówi załamany Bartosz Baranowski, właściciel.
Okazuje się, że feralnego dnia mężczyzna zamierzał przenieść cały sprzęt do nowego lokalu. – Podjechałem pod dom i zobaczyłem, że samochodu nie ma. Na jego miejscu stało już inne auto. Przez chwilę jeszcze się łudziłem, że to ktoś z rodziny je przestawił, ale rzeczywistość okazała się dużo gorsza. Samochód stał w tym miejscu już od dłuższego czasu. Uważam, że kradzież nie była przypadkowa. Wskazuje na to sprawność, z jaką działali złodzieje. Nikt nawet nic nie zauważył, na razie nie zgłosili się do nas żadni świadkowie – twierdzi Baranowski.
Poszukiwania na własną rękę
Po zgłoszeniu sprawy na policję mężczyzna zaczął szukać samochodu na własną rękę. – Jeździłem po okolicy. W takich sytuacjach podobno kluczowe są pierwsze godziny. Wiele osób, z którymi rozmawiałem na ten temat, podpowiadało, że często przestępcy zostawiają skradzione auta na pustych placach na 24 godziny, aby przekonać się czy nie ma nich ukrytego nadajnika – tłumacz nasz rozmówca. - Niestety, te poszukiwania nie przyniosły pozytywnego rezultatu. Nie udało mi się również zdobyć dostępu do nagrań z okolicznego monitoringu.
Po kradzieży ruszyła również akcja w mediach społecznościowych. – Chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy zaangażowali się w poszukiwania busa. Odzew był bardzo duży, ludzie przekazywali sobie informacje pocztą pantoflową, udostępniali posty, starali się mnie wesprzeć. Złodzieje na razie pozostali jednak nieuchwytni. Tym niemniej, chciałbym prosić mieszkańców naszego regionu o pomoc. Jeżeli, ktoś ma jakiekolwiek informacje na ten temat to byłbym wdzięczny, jeśli przekazałby je mnie lub policji – apeluje Baranowski.
Porady u wróżki
Prośba o pomoc i osobiste poszukiwania to nie jedyna działania jakie podjął poszkodowany. – Proszę mi wierzyć, to dla mnie bardzo trudny czas. Z powodu epidemii koronawirusa branża eventowa została całkowicie zamknięta. Niestety, ale nie mam możliwości normalnej pracy. A teraz otrzymałem kolejny cios. To auto było moim narzędziem pracy, dzięki niemu się utrzymywałem. Miałem pewne plany. To wszystko legło teraz w gruzach – mówi nasz rozmówca.
Okazuje się, że mężczyzna zasięgnął nawet porady u wróżki. – Jestem sceptyczny w takich sprawach, ale w obecnej sytuacji pomyślałem, czemu i tego nie spróbować. Dowiedziałem się jedynie, że auto rzekomo znajduje się na wodzie, że zostało skradzione przez profesjonalistów. Być może jest gdzieś obecnie transportowane – opowiada Baranowski.
Otwarcie nowego lokalu
Warto w tym kontekście zaznaczyć, że Bartosz Baranowski zainwestował wszystkie swoje oszczędności w otwarcie nowego lokalu – profesjonalnego koktajl baru. Co ciekawe, lokal znajduje się w miejscu, gdzie w przeszłości działał popularny sklep rybny Sum, przy ulicy Jana Sobieskiego w centrum Zielonej Góry.
- Lokal będzie się nazywał Botanista – twierdzi Karolina Biskup, wspólniczka. – Z Bartoszem od lat zajmujemy się profesjonalnym barmaństwem. Poszerzamy swoją wiedzę w tej dziedzinie, to jest nasz zawód, z tym wiążemy naszą przyszłość. Kradzież sprzętu jest dla nas poważnym ciosem, bowiem miał zostać wykorzystany w nowym miejscu, które od miesięcy przygotowujemy dla mieszkańców. To będzie bar koktajlowy, gdzie będziemy serwować drinki z całego świata. Przygotujemy również koktajle według naszych własnych przepisów. Wszystko to oczywiście na bazie świeżych lokalnych produktów – przekonuje Biskup.
Zarówno pan Bartosz oraz pani Karolina zapewniają, że nie zamierzają się poddawać. – Nie mamy innego wyjścia, musimy otworzyć Botanistę. Nie damy się pokonać złodziejom. Włożyliśmy wiele pracy, aby przygotować lokal, nie spaliśmy po nocach, aby wszystko wyremontować. Mój mąż jeszcze w ostatnich dniach kładł lakier na stołach – opowiada kobieta. – Na razie musimy zaczekać z otwarciem na koniec epidemii. Ale już teraz zapraszamy wszystkich mieszkańców do odwiedzin. Mamy nadzieję, że wkrótce obostrzenia zostaną zniesione i wszystko ruszy do przodu!
W serwisie internetowym Zrzutka.pl została także utworzona zbiórka funduszy, aby wesprzeć Bartosza Baranowskiego w tych trudnych chwilach.
Policja apeluje o pomoc
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?