Przypomnijmy, już miesiąc temu informowaliśmy o tym, że czarne chmury zebrały się nad Inwestycyjną Grupą Budowlaną, która jest głównym wykonawcą rewitalizacji Doliny Gęśnika i budowy ścieżek rowerowych do Cigacic. Firma zaczęła spóźniać się z realizacją obu inwestycji. Później pojawiły się problemy z położeniem asfaltu, a w końcu do urzędu miasta oraz mediów zaczęli zgłaszać się podwykonawcy, którzy donosili, iż nie otrzymują należnych pieniędzy za wykonanie prac. Magistrat w tej sytuacji był zmuszony do nałożenia na IGB dotkliwych kar (ok. 3 mln zł), co ostatecznie przesądziło o tym, że główny wykonawca ogłosił upadłość.
W rozmowie z „GL” Andrzej Rosiński, były wiceprezes IGB, dowodzi, że część kłopotów firmy wynikała z chaosu w magistracie oraz błędów urzędników. - Z tego powodu nie zgadzamy się z decyzją urzędu miasta dotyczącej nałożenia kar. Ta sprawa naszym zdaniem skończy się w sądzie - tłumaczy nam wtedy Rosiński.
W ostatnim czasie doszło jednak do spotkania wszystkich stron (miasto, główny wykonawca, podwykonawcy). Co ustalono?
- Wspólnie z IGB wykonaliśmy inwentaryzację przeprowadzonych prac w Dolinie Gęśnika. Według naszych ustaleń miasto ma do zapłacenia jeszcze 150 tys. zł. Jeżeli firma to potwierdzi, dwaj wykonawcy, którzy byli oficjalnie zgłoszeni, będą mogli otrzymać te pieniądze. Przy tej inwestycji za całą resztę prac już zapłaciliśmy - tłumaczy wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk. - W kwestii ścieżek rowerowych to główny wykonawca poprosił o przesunięcie terminu zakończenia własnej inwentaryzacji. Według naszej, miasto ma do zapłacenia 230 tys. zł. Sygnalizowano nam jednak, że ta kwota może wzrosnąć do 300 tys. zł (IGB twierdzi, że nawet 700 tys. zł). Również w tym przypadku dwaj zgłoszeni podwykonawcy otrzymają zapłatę.
Problem jednak w tym, że do urzędu zgłaszają się także firmy, które nie zostały oficjalnie zgłoszone, jako podwykonawcy. - Niestety ci, którzy nie byli zgłoszeni, nie zabezpieczyli się odpowiednio. Z infromacji przekazywanej przez IGB nie było innych podwykonawców. Jeśli komuś z tego tytułu należy się zapłata, to w pierwszej kolejności musi dochodzić swoich roszczeń przed sądem od IGB, a potem od miasta. My nie możemy zapłacić dwa razy za tę samą pracę, narażalibyśmy się na zarzuty o niegospodarność. Jednocześnie jednak zastosujemy się do każdego wyroku sądu - zapowiada Kaliszuk.
Jednym z podwykonawców, który nie został zgłoszony, jest Dariusz Sawicki. - Mój świat się nie zawalił, ale inni mają gorzej. Niektórym IGB jest dłużne nawet 200 tys. zł. To często są młodzi ludzie, którzy dopiero rozpoczęli działalność i sami pracują na budowie - uważa D. Siwicki. - Miasto miało świadomość, że przy inwestycjach pracuje wielu podwykonawców, ale nigdy nikogo nie poinformowano, że może sam się zgłosić do urzędu. Urzędnicy mogli pomóc uniknąć tej beznadziejnej sytuacji, ale nie zrobili tego.
Olbrzymie problemy ma Daniel Wojciechowski. - IGB jest nam winne zafakturowane ok. 140 tys. zł. Co gorsze, nie wygląda na to, aby zamierzali się z nami rozliczyć - tłumaczy. - Wierzyliśmy, że miasto nam pomoże, ale wygląda na to zostaliśmy kompletnie na lodzie.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?