Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ćwiartka na rodeo

Robert DOMŻAŁ
Co łączy byłego himalaistę, mechanika silników okrętowych i Wielkopolanina, który część życia spędził w Australii? Quotery czyli ćwiartki. Co to takiego? Brązowy koń rasy wielkopolskiej rusza z kopyta.

Co łączy byłego himalaistę, mechanika silników okrętowych i Wielkopolanina, który część życia spędził w Australii?
Quotery czyli ćwiartki. Co to takiego?

Brązowy koń rasy wielkopolskiej rusza z kopyta. W kłębach kurzu mija kolejne tyczki. Jest ich sześć. Ociera się o nie, ale ich nie przewraca. Po kilkudziesięciu metrach poznanianka Beata Lipko gwałtownie osadza konia na zadzie. Ten zawraca i galopuje do mety. To trzeci czas dnia, ale dosiadająca Irysa na razie jeszcze o tym nie wie.

- Nie zdarzyło mi się spaść z konia. Wbrew pozorom przy takiej jeździe ważna jest jest umiejętność opanowania się, zimna krew. Jednak największą przyjemność sprawia mi jazda w terenie, lasami, łąkami - mówi kobieta w obszernym ciemnym kapeluszu, białej koszuli i dżinsach. To Beata Lipko, mieszkanka Poznania. Jeździ na koniu rasy wielkopolskiej, co dla wielu uczestników rodeo jest wręcz nie do pomyślenia. Jest pasjonatką westernów.

- Lubię te filmy. Nie ukrywam, że wygląd swojego konia upodabniam nieco do tych oglądanych w westernach. Gdy jest to możliwe, uczestniczę w rodeo - dodaje. Są jednak i tacy jeźdźcy, którzy od westernowej tradycji odcinają się. Zawody to sport i tyle mówi na przykład Daniel Jastrzębowski ich organizator.

Ujeżdżacze nie kowboje

Ale emocje dopiero się zaczynają.
Mężczyźni przystępują do prezentacji koni westernowych. Na wyznaczonej trasie muszą zaprezentować figurę konia, różne jego kroki, a także zatrzymać go w miejscu. Ich wierzchowce są nieco niższe od tych, które przeważają w wielkopolskich stajniach. Mają do metra sześćdziesięciu w kłębie. Są bardziej umięśnione i mają silniejsze ścięgna.

- Nie jesteśmy kowbojami. Uczestnik rodeo może występować w wyprasowanej koszuli. Należałoby nas raczej nazywać ujeżdżaczami. Staramy się nawiązać kontakt z koniem nie poprzez wędzidło i bat, ale przez dotyk, dźwięk, ułożeniem wodzy na szyi - mówi Olivier Mańczak, Wielkopolanin przybyły z Australii. Na Antypodach spędził sześć lat. Uczył się tam jazdy konnej w stylu westernowym u różnych trenerów. Kiedy wrócił do Polski, okazał się jednym z najlepszych jeźdźców.

Koń uliczny

- Kto w dzieciństwie nie chciał być Indianinem? Moim ulubionym westernem jest „Siedmiu wspaniałych”. Bardzo lubiłem też „Winetou” - mówi Jakub Karpiński z Sopotu.
- Kiedy kowboje nudzili się, wsiadali na konie i na wąskich uliczkach miast Dzikiego Zachodu urządzali wyścigi.
Ulic było niewiele, były wąskie. Koń musiał być diabelsko szybki, zwrotny. Ścigano się na dystansie ledwie czterystu metrów. Stąd wzięła się i jego nazwa - ćwierć mili i umięśniona sylwetka - opowiada Jakub Karpiński z Sopotu.
Jego zdaniem kowboje nie hodowali tych koni dla wyglądu. Najważniejsze było to, czy chcą one współpracować z człowiekiem. Dzisiaj quotery to ponoć najszybsze konie świata.

- Zaletą quoterów jest to, że nie wymagają tak systematycznego treningu jak konie, jakie najczęściej można spotkać w polskich ujeżdżalniach. Pracuję na angielskich statkach w systemie cztery tygodnie pracy cztery wolnego. Kiedy więc jestem na statku, o koniach nie ma w ogóle mowy - opowiada mechanik z Sopotu. Na szczęście dla koni ich pasjonatką jest też jego żona.

- Trenujemy konie najwyżej trzy razy w tygodniu. Powiedziałbym, że one mają trochę lepiej poukładane w głowach niż inne rasy. Nigdy nie uczyliśmy naszych quoterów wchodzić do przyczepy, jaką się je transportuje, a robią to bez przymusu. Te konie mają więcej zaufania do ludzi - mówi żona Jakuba. Koniarze z Sopotu sprowadzili z Kanady do kraju dziesięć quoterów. Do Polski konie przylatywały... samolotami. To między innymi był powód, że w Polsce za quotera trzeba zapłacić nawet 30 tys.euro. W Europie zaś westernowe mustangi można już kupić we Włoszech i Austrii. Tam są ponoć dostępne już za 8 tys. euro.
Nadzieję na niższą cenę daje jednak to, że są już pierwsze quotery urodzone w Polsce.

Byczek nie ciele

Na arenie pomiędzy budynkami stadniny koni w Iwnie pojawiają się kilkumiesięczne cielaki. Jeźdźcy w kapeluszach i w chapsach ( skórzanych ochraniaczach) na spodniach zapędzają je do zagrody. Po chwili cielaki wypuszczane są na wybieg już pojedynczo. Równocześnie z kilkumiesięcznym byczkiem startuje jeździec z lassem w ręku. Jego zadaniem jest złapać ciele na lasso w ciągu 30 sekund.Okazuje się to nader trudne. Nawet Jerzy Pokój najbardziej doświadczony spośród kowbojów obecnych w Iwnie, robi to za drugim podejściem.

- Kiedyś celem mojego życia były góry. Bywałem w Himalajach, wspinałem się w rejonie Garvalu, w Karakorum, Alpach, na Kaukazie. Ale okazało się, że mój organizm nie najlepiej radzi sobie z wysokością powyżej 7 tysięcy metrów. Jestem więc prezesem karkonoskiego oddziału Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego, przewodnikiem górskim - mówi o sobie niewysoki mężczyzna w ciemnobrązowym kapeluszu z kilkudniowym zarostem na twarzy. Czwartego lipca skończy... 61 lat.

- Konie pasjonowały mnie od dawna. Pierwsze siodło dostałem jednak dopiero czternaście lat temu od Karela Nowaka, Czecha - dodaje. Mimo swoich lat w siodle potrafi spędzić do 9 godzin dziennie.

W Karpaczu, gdzie mieszka, ma pięć aren, na których rozgrywane jest rodeo. Wśród dwudziestu trzech koni ma osiem quoterów.

- W Ameryce jazda westernowa to ogromny biznes i wielkie nagrody. Porównywalne są one chyba tylko z golfem. Średnio zwycięzca dostaje 200 tysięcy dolarów - opowiada Jerzy Pokój.

- Westernowe miasteczko to też ja. Ale sam nie chodzę z rewolwerem u pasa. Nie umiałbym - dodaje. A jednak w westernowym miasteczku w Karpaczu turysta może zwiedzić piętnaście budynków. Jest poczta, biuro szeryfa, są salony, bank i strzelnica. Kiedy w Iwnie rozgrywane były westernowe zawody, w Karpaczu rodeo oglądało blisko pięć tysięcy osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto