Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy pacjenci odczują, że do kasy NFZ wpływa mniej pieniędzy?

Redakcja
Bernard Waśko, zastępca prezesa NFZ ds. medycznych
Bernard Waśko, zastępca prezesa NFZ ds. medycznych Leszek Kalinowski
Pandemia koronawirusa spowodowała dziury w budżetach. Zamrożona gospodarka to mniejsza składka przekazywana do Narodowego Funduszu Zdrowia. Jakie to ma przełożenie na leczenie Polaków? - o tym i nie tylko rozmawiamy z wiceprezesem NFZ ds. medycznych Bernardem Waśko.

Pandemia koronawirusa spowodowała, że nasze domowe budżety się zmniejszyły. Ale przecież także do budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia wpłynęło mniej pieniędzy. Jaka jest zatem sytuacja finansowa NFZ?

Mogę powiedzieć, o ile zmniejszył się nasz budżet w marcu i kwietniu. W tym czasie – jako składka zdrowotna– wpłynęło miesięcznie o miliard dwieście milionów złotych mniej niż to było przed pandemią. Dla porównania dodam, że całościowe koszty walki z covidem-19 to jest niecały miliard złotych, więc przez trzy miesiące wydaliśmy mniej niż utraciliśmy miesięcznie przychodów ze składki. To jest po części pochodna niekorzystnych procesów, które rozpoczęły się w gospodarce, przede wszystkim związanych ze spadkiem zatrudnienia, ale również z mechanizmami „tarczy”, które właśnie by chronić miejsca pracy, zwolniły część przedsiębiorców albo zawiesiły obowiązek opłacania składek ZUS-owskich, w tym również składek na ubezpieczenie zdrowotne.

Czy mniejsze przychody oznaczają, że zabraknie pieniędzy na różne świadczenia medyczne?
Ten ubytek przychodów, o których mówimy – zgodnie z Ustawą - kompensuje w stu procentach budżet państwa, nie ma więc obaw, że zabraknie pieniędzy. Już się zwróciliśmy do ministerstwa finansów o przekazanie nam pierwszej transzy kilkuset milionów złotych.

A jaka jest sytuacja szpitali, które zostały przeznaczone do walki z koronawirusem?
Sytuacja finansowa szpitali, które zajmują się pacjentami z koronawirusem, w przeciwieństwie do sytuacji NFZ, znacznie się polepszyła. Dlatego, że za świadczenia nie wykonywane w ramach umowy płacimy zaliczkowo przeciętną równowartość miesięcznego kontraktu, a dodatkowo Szpitale jednoimienne oprócz tych środków, otrzymują też fundusze na covid-19, czyli jest to ten wspomniany miliard złotych dedykowany dla kilkudziesięciu szpitali w Polsce. Żeby to potwierdzić, na polecenie Ministra Zdrowia zebraliśmy sprawozdania finansowane szpitali za marzec i kwiecień , które obiektywnie wykazały zdecydowaną poprawę kondycji finansowej tych szpitali.

Jak jest zatem z pozostałymi szpitalami, które nie leczą pacjentów z koronawirusem, ale przecież też odczuły skutki pandemii?
Sytuacja pozostałych szpitali jest analogiczna w zakresie przychodów z NFZ. Lecznice nic nie utraciły. NFZ płaci im miesięczne transze, tak jakby normalnie pracowały. Zatem podkreślmy – w zakresie przychodów to szpitale nic nie utraciły. Jednak mniejsza liczba pacjentów oznacza brak części kosztów, więc wydaje się że sytuacja pozostałych szpitali też powinna ulec przejściowej poprawie. Nie mamy tutaj jednak konkretnych danych o finansach szpitali, którymi można by ta tezę udowodnić, tak jak w przypadku szpitali jednoimiennych.

Generalnie jednak szpitale są zadłużone…
To jest proces który trwa latami i nie jest spowodowany aktualną sytuacją, o której tutaj rozmawiamy, albowiem ma ona charakter krótkotrwały i przejściowy.

Zmiany jednak są, wprowadzane niezależnie od sytuacji związanej z koronawirusem?
Już w tym roku mieliśmy dwukrotną korektę, jeśli chodzi o tzw. ryczałt szpitalny, który wzrósł od 1 stycznia o 5 punktów procentowych, a od 1 lipca – wzrośnie o dodatkowe 3 procent.

Co będzie jesienią? Mówi się o drugiej fali pandemii i kolejnych kłopotach?
Wszelkie prognozy długoterminowe są obarczone bardzo dużym błędem. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co będzie jesienią. Można się spodziewać, że wystąpi drugi rzut koronawirusa, ale też grypy. Oba schorzenia powodują wirusy charakteryzujące się sezonowością. Objawy będą podobne, trudno będzie odróżnić grypę od koronawirusa, co może ponownie spowodować zawirowania i problemy w naszym normalnym życiu społecznym, gospodarczym oraz wpłynąć na funkcjonowanie systemu ochrony zdrowia.

Tymczasem część szpitali jednoimiennych wraca do swojej pierwotnej działalności.
ZOBACZ TEŻ

E-ZDROWIE POMAGA W DOBIE PANDEMII

Obecnie – jak pokazały analizy – szpitale powinny wrócić do stanu przed epidemią, prowadzić wcześniejszą działalność, wrócić do leczenia, wykonywania planowych operacji itd. Okazuje się bowiem, że nie potrzeba dziś aż tylu miejsc, które przygotowaliśmy w marcu i kwietniu. Przekształcenie szpitali w jednoimiennie trwało od doby do trzech dni. Ponowna zamiana – w razie takiej potrzeby np. jesienią – będzie jeszcze szybsza, mamy bowiem już doświadczenie jak ten proces sprawnie przeprowadzić.

Jest jakaś rzecz pozytywna, która wydarzyła się w czasie pandemii?
Możemy chyba tak ocenić istotną zmianę modelu świadczenia usług ambulatoryjnych, które są wykonywane zdalnie z użyciem technologii teleinformatycznych. Wprowadzone e-zwolnienia, od stycznia e-recepty, teleporady… bardzo pomogły odnaleźć się w nowej sytuacji, która zaskoczyła lekarzy i pacjentów. To jest coś, co na długo z nami pozostanie, dobrze, że się przyzwyczajamy, że pewną grupę problemów zdrowotnych i potrzeb z tym związanych możemy szybciej i sprawniej załatwić zdalnie, bez konieczności osobistego kontaktu z lekarzem i wizyty w przychodni.

ZOBACZ TEŻ

POLECAMY TEŻ

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto