Szczęśliwym dniem dla RANDOM-u okazała się data 22 listopada, kiedy to po raz kolejny mogli zweryfikować swoje umiejętności na turnieju organizowanym przez stowarzyszenie Madness. Zmobilizowani, bardzo ambitni i jakże głodni gry Randomowcy wyjechali już dzień wcześniej na turniej oddalony o ponad 400 kilometrów od Zielonej Góry. Odpowiednia ilość snu to zdecydowanie podstawa przy tego typu turniejach. Siatkarze nie chcieli zrywać się o trzeciej nad ranem i kolejnych pięć godzin spędzić w busie. W przeddzień turnieju drużyna zameldowała się w hotelu i po wieczornej naradzie poszła spać.
WIDEO: Nietypowa gwiazda siatkówki. Podbijanie piłki spodobało się... labradorowi. "Zacząłem trenować go z nudów, siedząc w domu podczas lockdownu"
Źródło: RUPTLY/x-news
Trudne początki, zacięta walka
Ranek jak każdy inny – śniadanie, pakowanie, sprawdzanie sprzętu i wyruszamy na halę, która okazała się bardzo specyficzna ze względu na zamontowane tam oświetlenie.
W turnieju brało udział osiem zespołów podzielonych na dwie grupy. Sety były rozgrywane do 20 punktów.
Pierwszy mecz jest zawsze trudnym doświadczeniem dla każdego zespołu, ze względu na próbę oswojenia się z halą. W tym przypadku Randomowcy przegrali pierwszy, bardzo zacięty mecz 0:2. Dobrego złe początki, gdyż pobudzeni i rozgoryczeni pierwszą porażką, kolejne dwa mecze w koncertowym stylu wygrali po 2:0.
Awans do półfinału
W następnej fazie turnieju nasz zespół meldując się na drugim miejscu w grupie, stanął po raz kolejny naprzeciw drużyny z Sosnowca, z którą mamy okazje widywać się bardzo często na tego typu turniejach. Ograny, wysoki i doświadczony skład miał bilans 1:1 z naszym zespołem. Dodatkowa dramaturgia tego meczu polegała na tym, że było to spotkanie ćwierćfinałowe, w którym porażka eliminowała drużynę z turnieju.
Protokół, wyjście zawodników na boisko, gwizdek…i poszło. Pierwszy set padł łupem grających jak w transie zawodników z Zielonej Góry, którzy pewnie zwyciężyli 20:15. W kolejnym secie kwintesencja siatkówki i minimalnie lepsi okazali się zawodnicy z Sosnowca 22:20. Do rozegrania potrzebny był tie-break grany do 11 punktów na przewagi. Set zacięty, długie wymiany, ogromna ilość nerwów i mecz pada łupem naszych siatkarzy. 11:9, 2:1 w całym meczu i półfinał jest nasz.
Udany rewanż za grupową porażkę
W półfinale spotkaliśmy się ponownie z zespołem, z którym graliśmy w grupie i byli to nasi pogromcy z pierwszego meczu. Tym razem mecz był jednostronny, a rozpędzona drużyna z Zielonej Góry nie pozostawiła złudzeń i pewnym krokiem awansowała do finału. Tam czekali już równie dobrzy jak i głodni zwycięstwa siatkarze Jastrzębskiego Węgla.
Opisując pierwszego seta, można użyć trzech słów – WALKA, WALKA, WALKA. Niestety partia pada łupem siatkarzy z Jastrzębia, którzy kończą go skutecznym atakiem z lewego skrzydła 22:20. Wynik 1:0 w setach w meczu finałowym.
W połowie drugiego seta doszło do kilku kontrowersji, w którym główny udział miała pani sędzia, nie uznając trzech dobrze zdobytych punktów naszej drużyny. Powyższy obrót sprawy wywołał niemałe rozgoryczenie wśród zawodników z Zielonej Góry, którzy podłamani takim obrotem sprawy przegrali 17:20 i cały mecz 0:2
Warto zaznaczyć, że jedyna kobieta w naszym zespole jak i w całym turnieju – Arleta Preiss – dostała nagrodę MVP.
Follow https://twitter.com/jakubklyszejkoPolub nas na fb
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?