Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dnia 20050129 z Gazety Wyborczej dowiedziałem się, że mam numer na liście Wildsteina.

Szambelan Lubuski
Szambelan Lubuski
dumny ze swego nmazwiska
dumny ze swego nmazwiska Antoni Macewicz
Czymże by była cywilizacja gdyby nie było cyfr umożliwiających liczenie i zapisywanie numerów, a nawet całych liczb. Cieszę się, że wychowany byłem w szacunku dla pisma z literami łacińskimi (Rzym) i akceptuję przejęcie od Arabów cyfr. Ułatwiło to zapisywanie ogromnych zestawów...

Jak powszechnie wiadomo, czytam gazety od etapu dorastania określanego pierwszą komunią świętą.
Pamiętam pobliski punkt sprzedaży papierosów i gazet, usytuowany tuż za skrzyżowaniem ulic Żaromskiego - Pionierska, w ciągu ulicy Generalissimusa Stalina. W chwili obecnej nie ma tego muru.
Popatrzmy na narożny aktualnie sklep piekarniczy zapamiętany przez starsze roczniki jako „Piekarnia Zdzisława Adamczewskiego". Do tej kamienicy przylegała także wąska , z narożnikowym wejściem do sklepu rybnego. Wprawdzie przed sprzedażą ryb lokal ten miał ciekawą przeszłość tak niemiecką jak i polską, ale o tym innym razem.Otóż, z budynku tego ciągnął się mur dochodzący aż do kina Nysa. Mur osłaniał podwórze trzech kamienic.
Tuż za sklepem (np. rybnym) był otwór w murze stanowiący „okienko" punktu sprzedaży wyrobów tytoniowych i gazet. Niektórzy (zresztą niesłusznie) nazywali to „kiosk" więc zastosuję się do opinii większości i też doraźnie będę tak nazywał. Kiosk prowadził inwalida wojenny bo tacy otrzymywali koncesje na prowadzenie małych interesów (handel, rzemiosło, usługi)
W tym "kiosku" można było kupić popularny „Ekspress Poznański" i „Głos Wielkopolski". W Głosie Wielkopolskim były drukowane wiadomości z życia Zielonej Góry. Gazeta miała swojego współpracownika na miejscu, a materiały, ogłoszenia i fotografie były do Poznania przesyłane „pocztą dworcową" czyli wagonem pocztowym pociągu relacji Zielona Góra - Poznań.
A potem się zmieniało aż osiągnęliśmy swoją gazetę, o swoim tytule jeszcze drukowaną w Poznaniu aż... o historii miejscowych gazet codziennych wszyscy wszystko wiedzą więc ja wracam do tematu.
Czytałem, a nawet prenumerowałem miejscową gazetę i warszawski „Sztandar Młodych".
Zgodnie z przemianami politycznymi Narodu Polskiego czytałem też „Słowo Powszechne" i „Gazetę Wyborczą".
I oto, w sobotnim wydaniu Gazety Wyborczej dnia 29 stycznia 2005 r. poinformowano Czytelników, że dziennikarz „Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein, używając fortelu wyniósł z Instytutu Pamięci Narodowej płytkę z zapisem 240 tysięcy nazwisk, które w swej zawartości zyskały miano „Lista Wildszteina".
Kto żyw a miał dostęp do internetu wyszukiwał nazwisk swoich krewnych i sąsiadów mniemając, że są to nazwiska kadry zawodowej i współpracowników służb bezpieczeństwa.
Wtedy raczkowałem dopiero i uczyłem się obsługi peceta. Pewien fachowiec oblatany w internecie pokrętnie podpytywał mnie „czy używałem kiedyś jeszcze innego imienia oprócz Zdzisława?".
Moja odpowiedź go nawet zaskoczyła bo brzmiała:Domyślam się, że pan przeglądał Listę Wildszteina. To pochwalam bo historię NARODU POLSKIEGO TRZEBA POZNAWAĆ.Oczywiście, w dokumentach posługuję się dwoma imionami „Zdzisław Jan", a na liście Wildsteina jestem umieszczony bo ja już od lat licealnych byłem aktywny politycznie i po kilkakroć robiono mi domowe rewizje czy ustawiano obserwatorów mojej działalności społecznej. Ja byłbym śmiertelnie obrażony gdyby mnie ominięto w spisie „osób penetrowanych przez służby bezpieczeństwa. Bo byłem i jestem dumny ze swego nazwiska. ".
Po pewnym czasie oficjalnie zwróciłem się do IPN o kopie donosów na mnie.Jakże się ucieszyłem „pochwałą" bezpieczniaków na moją aktywność w tworzeniu i prowadzeniu Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność" w Przedsiębiorstwie Spedycji Krajowej ale... o tym w innym :zeznaniu - wspomnieniu.
*  *  *A z pierwszym Prezesem IPN-u prof. dr hab. Leonem Kieresem poznaliśmy się w roku 1994, oczywiście przy działaniu (obserwowanym także przez służby bezpieczeństwa), ale to także temat na odmienne wspomnienie. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dnia 20050129 z Gazety Wyborczej dowiedziałem się, że mam numer na liście Wildsteina. - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto