Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdzie jest miejsce dla ucznia z zespołem Aspergera? Kuratorium kontroluje szkołę

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Przy tej ławce siedział uczeń z zespołem Aspergera. Obok miejsce miał nauczyciel wspomagający
Przy tej ławce siedział uczeń z zespołem Aspergera. Obok miejsce miał nauczyciel wspomagający Eliza Gniewek-Juszczak
Z listy uczniów prywatnej szkoły podstawowej skreślony został chłopiec z zespołem Aspergera. Właściciele placówki bronią swojej decyzji. - Choć ponosimy teraz konsekwencje tej decyzji, to uważam, że wyjdzie to na dobre uczniowi i pozostałym dzieciom. Dajemy przez to szansę na bycie przyjętym w bardziej specjalistycznej placówce –mówi dyrektorka szkoły. - Chcę chronić nie tylko mojego syna, ale każde kolejne dziecko, które zostanie potraktowane w ten sposób – podkreśla mama ucznia.

- „Proszę nam zaufać” – słyszałam od pani dyrektor przez cały rok, kiedy Maks chodził do pierwszej klasy. Właściciele szkoły i nauczycie wiedzieli, jakie problemy ma mój syn. Przedstawiłam całą dokumentację z przedszkola i zaświadczenia od lekarzy, i to pismo z poradni psychologiczno-pedagogicznej, w którym zalecono szkołę specjalną. Miałam zaufać, to ufałam. W lipcu, kiedy minął termin zapłaty ostatniego w roku szkolnym czesnego dowiedziałam się, że Maks został skreślony z listy – opowiada o sprawie Angelika Kostrzewa, mama chłopca. Rodzina Kostrzewów mieszka blisko Sławy. Siadamy przed domem. Maks co chwilę przytula się do mamy, uśmiecha się.
- Lubisz szkołę - pytam.
- Tak, lubię. Ale mnie wywalili - odpowiada.

Chłopiec miał 3,5 roku, kiedy trafił do pierwszego specjalisty, ten po kilkunastu minutach zdiagnozował ADHD, ale rodzice już wiedzieli więcej i dalej szukali pomocy. Znaleźli odpowiednich lekarzy. Wiedzą jak postępować i jakich zajęć potrzeba dziecku. Rok temu we wrześniu Maks zaczął edukację. Dom i szkołę, do której mama chłopca go zawoziła, dzieli tylko kilka kilometrów i kilka minut jazdy samochodem.

W Sławie wszyscy się dobrze znają

Jedyna prywatna szkoła podstawowa w powiecie wschowskim jest w Sławie. To tutaj we wrześniu ubiegłego roku chłopiec rozpoczął naukę. Ma stwierdzony zespół Aspergera, czyli łagodną odmianę autyzmu, nazywaną też spektrum zaburzeń autyzmu.
– Wybrałam tę szkołę, żeby syn mógł uczyć się w komfortowych warunkach, żeby było mu dobrze. Szkoła publiczna to dla niego za dużo bodźców. A w szkole specjalnej, w kilkuosobowej klasie są dzieci z podobnym problemem. Jak miałby się tam uspołeczniać?– mówi mama chłopca i zapewnia, że była w stałym kontakcie ze szkołą. Przyjeżdżała, w trakcie lekcji, kiedy tylko była taka potrzeba. Podkreśla, w ciągu roku zmieniła się wychowawczyni klasy i nauczycielka wspomagająca zajęła jej miejsce, a chłopiec nie lubi zmian, każda powoduje u niego stres. – Terapeutę zatrudniono dopiero w maju. Gdzie była wcześniej ta pomoc psychologiczna, którą szkoła miała zapewnić? – zastanawia się A. Kostrzewa.

Szkołę prowadzi małżeństwo Oktawia Łaskawiec – Rolla i Krystian Rolla. To rodowici sławianie. Znają wszystkich, i wszyscy ich znają. Zaczynali od centrum językowego, od kilku lat mają też szkołę podstawową. Nie odmawiają rozmowy. Na spotkanie przychodzi też Halina Nowak, szkolna pedagog z dużym doświadczeniem w pracy zawodowej.

„Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy”

– Mamy prawo przyjąć każdego ucznia. Chłopiec w momencie zapisania do szkoły nie posiadał orzeczenia o niepełno-sprawności ze stwierdzeniem Aspergera. Zalecenia i orzeczenie otrzymaliśmy dopiero po rozpoczęciu zajęć. Nie wszystko da się zorganizować w tydzień – wyjaśnia Oktawia Łaskawiec – Rolla, która jest dyrektorem szkoły. – Na podstawie dokumentów z przedszkola zapewniliśmy chłopcu podobną pomoc, wynikającą z opinii, którą oferowało mu również przedszkole, a do orzeczenia i niepełnosprawności mogliśmy się odnieść dopiero, jak już był naszym uczniem. Ostatecznie podjęliśmy decyzję o skreśleniu, która wynikała też ze statutu naszej szkoły, gdzie przyczyną skreślenia może być stosowanie przemocy, wandalizm czy nawet zakłócanie procesu dydaktyczno-wychowawczego.

- Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, aby Maksymilian mógł się w naszej szkole rozwijać, aby czuł się w niej dobrze i tak się czuł, jednak jego przejawy agresji wpływały na bezpieczeństwo innych dzieci, które też musieliśmy wziąć pod uwagę – mówi dalej dyrektorka szkoły.

Nauczyciele zostali przeszkoleni w Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli w Zielonej Górze pod kątem pracy z uczniem z zespołem Aspergera. Szkoła zatrudniła nauczyciela wspomagającego, napisano Indywidualny Program Terapeutyczny. – Od września chłopiec miał terapię: zajęcia korekcyjno-kompensacyjne oraz rewalidację. Później udało nam się zatrudnić jeszcze socjoterapeutkę. Jednak jego przejawy agresywnych zachowań utrudniały pracę. Uważamy, że wymaga bardziej specjalistycznej pomocy, niż oferuje szkoła ogólnodostępna. Nie mam wątpliwości, że zalecenia poradni odnośnie szkoły specjalnej dla dzieci z normą intelektualną, to najlepsze rozwiązanie. Nie uważam, że jest to wykluczanie, tylko nasza odpowiedzialność – przekonuje Oktawia Łaskawiec - Rolla. – Choć ponosimy teraz konsekwencje tej decyzji, to uważam, że wyjdzie to na dobre uczniowi i pozostałym dzieciom. Dajemy przez to szansę na bycie przyjętym w bardziej specjalistycznej placówce, są przecież w szkołach specjalnych grupy dzieci z normą intelektualną, klasy 4-5 osobowe do tego dwoje nauczycieli i dzieci z podobnymi problemami. Pracują tam sami specjaliści, którzy wiedzą jak nauczyć taką osobę mechanizmów ułatwiających mu później społeczne funkcjonowanie w samodzielności. Tam terapeutyczne podejście będzie mógł mieć w każdej godzinie swojego szkolnego dnia.

Dyrektorka szkoły dodaje, że chłopiec intelektualnie rozwija się prawidłowo i szkoła nie ma uwag, co do jego osiągnięć, ale działania, które miały poprawić jego zachowanie w szkole nie przyniosły efektu.

– Czy wobec tylu działań, uznają państwo swoją pracę za porażkę – dopytuję szkolną pedagog. – Nie rozpatrujemy tej sprawy w takiej kategorii. Zrobiliśmy, wszystko, co było możliwe. A wciąż zdarzały się sytuacje, że chłopiec był agresywny. Uszkodził szafkę, rzucał przedmiotami po klasie. Nie chcę tych sytuacji opisywać. Wszystko jest w zeszycie zachowań, który został założony i był prowadzony przez cały rok – odpowiada Halina Nowak.

W zeszycie rzeczywiście nie brakuje informacji o agresywnych zachowaniach, przez które trudno było prowadzić lekcje, ale są też wpisy, że uczeń słuchał poleceń, wykonywał zadania.
– Byłeś grzeczny w szkole? – pytam Maksymiliana.
– Tak, pół na pół – odpowiada, nie rozumiejąc pytania.
Mama chłopca jest zaskoczona, nie słyszała o zniszczeniach szkolnych sprzętów. - Nie było mowy o tym, że Maksymilian, kiedykolwiek zepsuł, czy zniszczył jakąś szafkę. Gdyby tak było, musiałabym przecież za nią zapłacić - mówi i wspomina, że syn był odsuwany od różnych zajęć, ponieważ nie było dla niego odpowiedniej opieki w tym momencie. - Szkoła powinna taką opiekę zapewnić, a nie dzwonić po mnie, żebym go zabrała. Takie rzeczy nie powinny się wydarzyć. Odbieram zapłakane dziecko, bo nie wie o co chodzi, musi z mamą jechać do domu. To był dla niego ogromny stres i szok. Dziecko powinno być prędzej uprzedzone w odpowiedni sposób o tym, że w tym dniu nie pojedzie z innymi dziećmi, a nie z minuty na minutę został potraktowany jak intruz - relacjonuje mama chłopca.
Z informacji szkoły wnika, że tego dnia zabrakło opiekuna.

Kuratorium prowadzi szczegółową kontrolę

Kilka dni po wizycie w szkole i domu chłopca, Angelika Kostrzewa otrzymała ze szkoły odpowiedź na odwołanie. Dyrekcja podtrzymała decyzję. „Jeżeli rodzi powołuje się w odwołaniu na dobro swojego dziecka przy wyborze placówki, należy się zastanowić, czy wybór sprzeczny z orzeczeniem jest realnym dobrem dla dziecka, czy może inne motywy kierowały wyborem? – tym pytaniem kończy się pismo podpisane przez dyrektorkę szkoły.

Mama chłopca zgłosiła sprawę do Lubuskiego Kuratora Oświaty w Gorzowie Wlkp. – Nie poddam się. Chodzi mi o dobro nie tylko mojego syna, ale każdego kolejnego dziecka, które może znaleźć się w takiej sytuacji – podkreśla.
St. wizytator Waldemar Borkowski potwierdza, że każda skarga jest wnikliwie badana, a kuratorium ma miesiąc na przeprowadzenie sprawy. Jednak ta zgłoszona przez rodziców Maksymiliana jest wyjątkowa. Nie było podobnej przez co najmniej trzy lata. Sprawę prowadzi delegatura kuratorium w Zielonej Górze. Na początku sierpnia odbyła się kontrola w trybie działań doraźnych. Wizytator, który pojechał do szkoły, sprawdził zgodność i zasadność z przepisami prawa decyzji dotyczącej skreślenia ucznia z listy szkoły.

– Do wyników kontroli szkoła będzie mogła wnieść zastrzeżenia. Potem my odniesiemy się do ewentualnych zastrzeżeń. A jeśli stwierdzimy uchybienia, to wydamy zalecenia dyrektorowi szkoły – informuje przedstawiciel kuratorium oświaty.

Nie każda matka ma siłę walczyć, niektóre się poddają

O sprawie Maksa rozmawiam panią psycholog, która ma blisko 40-letni staż pracy zawodowej. Pracuje w województwie lubuskim. Jest zaskoczona. Przypomina przypadek z końca czerwca, kiedy chłopiec z zespołem Aspergera nie został wpuszczony na zakończenie roku szkolnego w jednej z prywatnych szkół w Polsce. Chciał dać swoim nauczycielom kwiaty. – To są dla mnie skandaliczne przykłady traktowania dzieci. Jeżeli prywatna szkoła przyjęła dziecko to przyjęła z całą konsekwencją – stwierdza psycholog, ale zaznacza, że nie wie, co dokładnie szkoła ma napisane w statucie. – To jest istotny dokument w takich sytuacjach. Może tam być zapis o takiej możliwości w przypadku, kiedy dziecko zachowuje się nieodpowiednio, jest agresywne. Ale zawsze dyrektor szkoły powinien mieć z tyłu głowy taką myśl: „jeśli przyjmuję do siebie dziecko z zespołem Aspergera, to mogę przewidzieć konsekwencje swojej decyzji”.

Specjalistka tłumaczy, że jest tyle zespołów Aspergera, ile jest dzieci z tym zaburzeniem, bo jest ono związane z temperamentem. – Jeśli dyrektor szkoły decyduje się na przyjęcie, a potem skreśla, to uważam, że od specjalistów powinno się wymagać poszanowania praw dziecka i konstytucji. Bo tak jak każdy obywatel ma prawo do leczenia, tak ma prawo do kształcenia – wyjaśnia.

Psycholog zwraca też uwagę, że dzieci z zespołem Aspergera mają deficyt w rozumieniu prostych sytuacji społecznych, nie odczuwają emocji innych osób, a wszystkie komunikaty przyjmują wprost. – Wiem, że te sprawy są trudne. Na naszym terenie mieliśmy ostatnio dwa przypadki, kiedy mamy przeniosły swoje dzieci z Aspergerem ze szkół. Nie miały sił walczyć o prawa swoich dzieci – podkreśla psycholog.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowasol.naszemiasto.pl Nasze Miasto