Pojawił się maratończyk z pochodnią. Podążał do Maratonu. Rezolutny obywatel w czerwonym sweterku nakierował go do Brazylii, gdzie w tym roku odbędą się igrzyska olimpijskie. Żwawo ruszył za ocean biegacz, ale na drugiej półkuli obróciło go i ponownie pojawił się przy Zeusie.
Zamieszania było więcej. I władca na Olimpie zaczynał mieć kłopoty. Pojawił się Archimedes. Z koniem trojańskim. Zamiast wziąć się za odkrycie swojego prawa, zachowywał się mało rozumnie. Nakierowywał Zeus mało roztropnego geniusza, ale nic nie robił tak jak trzeba. Ale babeczka z piasku była nawet zgrabna. Huknął wreszcie zirytowany Gromowładny, żeby poszedł się wykąpać. I dopiero za drugim razem zorientował się, że odkrył swoje słynne prawo.
Nie mogło się obyć na przedstawieniu poświęconemu Grecji słynnego sirtaki. Tańczyły dziewczęta Zorbę, zadowolenie malowało się na licu najważniejszego na Olimpie, ale Archimedes nie ustępował. Chciał mieć konika trojańskiego i walczył o niego zaciekle. Aż rozgniewany Zeus dostojnie wkroczył w miejsce scysji. Konik został zachowany.
Kiedy była Francuska Noc w Muzeum, nie dziwiła snująca się gromada Napoleonów (w białych koszulach i czapeczkach). Ale z Archimedesem nigdy nic się nie działo. Należało tylko nauczyć się jego prawa w szkole. Teraz było inaczej. Od teraz jest inaczej.
Aktorzy Terminus A Quo wiedzą co robią. A robią to doskonale!
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?