Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historyczny skarb Zielonej Góry czeka na odzyskanie dawnego blasku. Zabytkowa tłocznia win pójdzie pod młotek

Maciej Dobrowolski
Maciej Dobrowolski
Zabytkowa tłocznia win przy ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze pójdzie pod młotek. Czy odzyska dawny blask? Mamy nadzieję, że tak!
Zabytkowa tłocznia win przy ul. Wrocławskiej w Zielonej Górze pójdzie pod młotek. Czy odzyska dawny blask? Mamy nadzieję, że tak! Maciej Dobrowolski
Czas leci nieubłaganie. A wraz z nim starzeją się nie tylko pokolenia zielonogórzan, ale także zabytki, które jeszcze do niedawna świeciły pełnym blaskiem. W Zielonej Górze jest mnóstwo interesujących, historycznych miejsc związanych z winiarskimi tradycjami miasta. Takich, jak zabytkowa tłocznia win przy ul. Wrocławskiej 7. Niestety, duża część budynku jest kompletnie zrujnowana i wymaga natychmiastowego remontu. Miasto nie ma jednak pieniędzy na ten cel, dlatego we wrześniu odbędzie się przetarg, w którym na sprzedaż trafią pomieszczenia przy Wrocławskiej 7a i 7b. Cena wywoławcza to 1,7 mln zł.

Budynek tłoczni przy ul. Wrocławskiej 7

Jeszcze na początku XX wieku w Zielonej Górze znajdowało się ok. 750 hektarów winnic, które były zlokalizowane m.in. w Dolinie Gęśnika czy też na Wzgórzach Piastowskich.

A w samym mieście mieliśmy związaną z tym przemysłem infrastrukturę np. tłocznię przy obecnej ul. Wrocławskiej 7 należącą do dawnej wytwórni win Carla Engmanna. Rocznie znajdowało się tam nawet 600 tys. litrów.

Dziś po tej działalności w budynku pozostały już tylko wspomnienia i historyczne podania – nawet sklep meblarski, który swego czasu tu funkcjonował wyniósł się z niszczejącego budynku. A z biegiem lat dawna tłocznia zaczęła obracać się po prostu w ruinę… Zobaczcie galerię zdjęć >>>

Warto jednak podkreślić, że obiekt przy ul. Wrocławskiej 7 jest obecnie wyraźnie podzielony.

Od frontu znajdują się lokale wspólnoty mieszkaniowej, natomiast z tyłu i boku całości mamy jeszcze pomieszczenia i piwnice wchodzące w skład Wrocławskiej 7a i b, które należą do miasta. To właśnie one zostały przeznaczone przez magistrat do licytacji, która ma odbyć się 28 września. Łącznie jest to 2210 mkw, za które cena wywoławcza wynosi 1,7 mln zł.

Brak funduszy na rewitalizację

Dlaczego właściwie urząd miasta zdecydował się na sprzedaż? – Nie mamy funduszy na kompleksową rewitalizację – twierdzi wiceprezydent Dariusz Lesicki.

– Sprzedaż jest szansą na to, że ten budynek odzyska dawny blask, że coś ciekawego będzie się tu działo. Mieliśmy szereg zapytań o pomieszczenia w tłoczni, również z branży gastronomicznej. Osobiście uważam, że to ciekawe miejsce na restaurację, która mogłaby nawiązywać do tradycji winiarskich. Na zewnątrz jest miejsce na ogródek i parking, a potencjalny inwestor, dzięki temu, że zrobiliśmy porządek w kwestiach geodezyjnych, zyska również dostęp do części zabytkowych piwnic. To miejsce jest gotowe do inwestycji – tłumaczy Lesicki.

Czy nie lepiej, aby to miasto samo stworzyło punkt winiarski przy Wrocławskiej? – Mamy już przecież Palmiarnię, nie sądzę, żebyśmy potrzebowali drugiej restauracji. To nie jest zadanie dla nas, ale dla prywatnego przedsiębiorcy, który ma pomysł na biznes w tej lokalizacji – uważa wiceprezydent.

„Chcemy normalnie żyć i funkcjonować”

Czy mieszkańcy ul. Wrocławskiej 7 obawiają się potencjalnej inwestycji? – Nie widzę przeszkód, aby dogadać się z nabywcą. My po prostu chcemy tutaj dalej żyć i normalnie funkcjonować – tłumaczy nam pani Wanda, zielonogórzanka. – Już kiedyś w piwnicach działał pewien lokal, pamiętam, że jak raz zagrała tam orkiestra to tak dudniło, że człowiek nie mógł spać. Ale po zwróceniu uwagi właścicielowi nie było już więcej problemu. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie.

Mieszkańcy liczą również na to, że jeśli ktoś kupi opuszczone nieruchomości to w końcu miasto zrobi porządek z parkowaniem na tyłach Wrocławskiej 7. – Nie mamy porządnego parkingu, każdy tu przyjeżdża i stawia auto jak chce. Codziennie mamy zastawione całe podwórko – twierdzi pani Wanda. - No i oczywiście jest też problem z dachem tłoczni. Bo teraz, jak popada to zalewa również pomieszczenia wspólnoty. To też trzeba naprawić – dodaje.

Co ciekawe, o dachu starej tłoczni już raz było w Polsce głośno. W 2018 roku okazało się, że dziury w konstrukcji prowizorycznie załatano reprodukcją jednego z obrazów Bogumiła Hodera, pt. „Rana”. Ostatecznie po krytyce mieszkańców "instalację" zdjęto.

Czy budynek i teren wokół starej tłoczni odzyskają dawny blask? Urząd miasta liczy na pomoc prywatnego inwestoraMaciej Dobrowolski

Tłocznia świetnie nadaje się na winebar?

Całym zabytkowym budynkiem przy ul. Wrocławskiej 7 od pewnego czasu interesuje się Fundacja Tłocznia, której zależy na promocji tradycji winiarskich w regionie. Jak organizacja ocenia chęć sprzedaży nieruchomości przez miasto?

- Myślę, że jeśli znajdzie się inwestor, który w interesujący sposób zagospodaruje to miejsce to na pewno odbędzie się to z korzyścią dla wszystkich. Obecnie niestety ten budynek w dużej mierze jedynie stoi i niszczeje – tłumaczy Krzysztof Fedorowicz, członek fundacji.

– Osobiście uważam, że dawna tłocznia świetnie nadaje się na tzw. winebar, gdzie serwuje się lokalne wino i potrawy na bazie produktów regionalnych. Jeśli mógłbym coś podpowiedzieć potencjalnemu nabywcy to sądzę, że taka działalność mogłaby w tym miejscu cieszyć się dużą popularnością zarówno wśród mieszkańców jak i turystów – twierdzi Fedorowicz.

Działalność winiarzy przy ul. Wrocławskiej 7

Podobnego zdania jest winiarz Roman Grad, prezes Stowarzyszenia Promocji Winnic i Produktów Regionalnych, które już teraz działa w piwnicach przy ul. Wrocławskiej 7.

– Na pewno cieszylibyśmy się, gdyby potencjalny kupujący również zdecydował się na działalność związaną z winiarstwem – twierdzi Grad. - Nasze stowarzyszenie, dzięki umowie ze wspólnotą, już teraz organizuje w tym miejscu spotkania i warsztaty poświęcone winiarstwu czy ocenie produktów regionalnych. Braliśmy też udział w Lubuskim Festiwalu Otwartych Piwnic i Winnic, zorganizowaliśmy też wystawę zdjęć m.in. przedwojennych restauracji na podstawie historycznych pocztówek czy też naczyń ceramicznych. Powoli przymierzamy się również do ekspozycji sprzętów związanych z produkcją wina – zapowiada nasz rozmówca.

Jego zdaniem w Zielonej Górze pod względem odnowienia tradycji winiarskich sytuacja powoli zmienia się na lepsze. – To w dużej mierze zasługa samych winiarzy, którzy na własną rękę odnawiają część zabytkowych piwnic. Byłoby dobrze, gdyby miasta wsparło ich w tych działaniach – uważa Grad.

Wideo: Czy w mieście Zielona Góra potrzebne są tężnie. Wideo sonda

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto