Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Informacja o śmierci Dawida Mory była szokiem. "Jak „nie żyje”? Kto? Dawid? Bez sensu". Wzruszający wpis Tomasza Makowskiego

(red.)
Na zdjęciu Dawid Mora oraz Tomasz Makowski.
Na zdjęciu Dawid Mora oraz Tomasz Makowski. Makowski Fight Championship/Facebook
Dokładnie 1 września 2016 roku świat obiegła informacja o śmierci Dawida Mory, 31-letniego zawodnika MMA z Zielonej Góry. "Niby odszedł. Niby go nie ma. Ale jakimś cudem niemal codziennie czujemy wśród nas jego obecność" - czytamy we wzruszającym wpisie na facebooku MFC Makowski Fighting Championship.

Wtedy akurat był czwartek. Dzieciaki z wolna kładły się do snu, bo następnego dnia trzeba było na poważnie wstać do szkoły. W piórnikach wszystko nowe i błyszczące, kredki i ołówki natemperowane we wzorowy szpic, wkłady długopisów zalane tuszem do pełna.
1 września wypadł właśnie we czwartek, tego dnia kombatanci i oficjele pod rozmaitymi pomnikami wspominali pod wrześniowym niebem wybuch wojny.
Tego czwartku w Lotto padły liczby: 8, 13, 29, 32 38, 44.
Słońce w tamten czwartek wzeszło o 5:48, zaszło o 19:22.
Do MFC 10 było trzy tygodnie z haczykiem. Wszystko pozapinane, młoteczek wisiał nad dzbanem gongu gotowy do pierwszego pocałunku.
Drzwi tego czwartku już się cicho domykały. I kiedy dostajesz wiadomość „Dawid nie żyje”, to się najpierw zastanawiasz, kto ma tak słabe poczucie humoru. Bo te trzy wyrazy połączone razem są po prostu niedorzeczne. Jak „nie żyje”? Kto? Dawid? Bez sensu. No przecież chwilę temu raptem rozmawialiśmy. Umawialiśmy się. Planowaliśmy wspólnie następne tygodnie.
Przecież wulkany życia i energii nie gasną ot tak z dnia na dzień.
Niby odszedł. Niby go nie ma. Ale jakimś cudem niemal codziennie czujemy wśród nas jego obecność. Dawid nieustannie z nami jest. Zaraz otworzą się drzwi, wpadnie na trening, rzuci „cześć” plus dwa wesołe zdania na wstępie.
Gdzieś pewnie tu jest, blisko, za rogiem, za ścianą, zawsze tam, że akurat go nie widać. Ale notorycznie czujemy jego obecność.
Ale faktycznie tak się stało. 1 września 2016 roku Dawid od nas odszedł. Dziś wspomnijcie przez chwilę tego wojownika o wielkim i szlachetnym sercu.
Dawid, wciąż, codziennie, nieustannie, jesteś tutaj z nami.

Dawid Mora odszedł w wieku 31 lat. Był popularnym zawodnikiem w środowisku MMA. Toczył pojedynki w wadze ciężkiej, w federacji Fight Exclusive Night. 24 września 2016 roku miał stoczyć pojedynek podczas nadchodzącej gali Makowski Fight Championship 10. Do jego walki nigdy nie doszło.

Jako przyczynę śmierci Dawida Mory podaje się obrażenia w wyniku strzału z bliskiej odległości. Potwierdziła to sekcja zwłok. Wszystko wskazuje na to, że popełnij samobójstwo. Jego ciało zostało znalezione 2 września w zielonogórskim mieszkaniu.

Osoby bliżej znające Dawida podkreślały, że był spokojnym człowiekiem. Nic nie wskazywało na tragedię. 1 września 2016 roku, kilkanaście minut po południu na facebookowym profilu Dawida Mory pojawiły się słowa: "Kto pragnie posiąść wiedzę o samym sobie, pragnie śmierci". To był jego ostatni wpis.

Wtedy akurat był czwartek. Dzieciaki z wolna kładły się do snu, bo następnego dnia trzeba było na poważnie wstać do...

Opublikowany przez MFC Makowski Fighting Championship Sobota, 1 września 2018

Zobacz również: Daniel Skibiński po znokautowaniu rywala w 20 sekund: Następną walkę chciałbym stoczyć o pas Babilon MMA

POLECAMY RÓWNIEŻ PAŃSTWA UWADZE:

Kolejny sukces Kamila Oniszczuka. Wygrał pojedynek w klatce [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto