Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedno popołudnie na mieście

Alicja Skowrońska
Alicja Skowrońska
Kilka popołudniowych godzin. Szósty dzień lipca 2011 roku, od kilku dni wakacje. Gorąco, ale chmury od czasu do czasu zasłaniają słońce i jest moment ulgi. Chociaż akurat właśnie w tym momencie łapię ujęcie, które bezwzględnie wymaga słońca...

Spokojnie dzień się toczy. Ruchy zwolnione. Ogródki nęcą, żeby wstąpić. Szkoda jednak tych kilku wolnych chwil. Kiedy indziej. W sklepach drzwi pootwierane. Zapraszają, żeby wstąpić, obejrzeć, kupić. Niemal nie sposób nie zauważyć. Bo coraz więcej na zewnątrz, przed punktami handlowo-usługowymi kwietnych elementów. Lub chociaż pojedyncze parasolki. Niby nic wielkiego, ale miło.
Przy Bachusie gra kapela młodych ludzi, niedaleko ostatnie przygotowania do otwarcia kolejnego ogródka. Na razie uciechę mają dzieci na rowerkach i dzielnie śmigają po deskach.
Punkty z okularami mają wzięcie, krany w wodą również. I oczywiście lody. Nieco poci się wampir, ale to jego praca i musi wytrzymać. Żeby tylko ludzie zechcieli częściej coś wrzucić...
Dumnie stoi nowy słup ogłoszeniowy. Już zmienia widzenie miasta i odbija się w okolicznych szybach. Mała zabawa, żeby nie było go widać. Przy ratuszu elementy sceny dla klubu ,,4 Róże dla Lucienne". Najwyższa pora, żeby zaistniała muzyka na powietrzu.
Na powietrzu zaś bukiniści zachwalają książki. Niektóre rzeczywiście interesujące. Można przypomnieć sobie książki czytane przed wielu laty. Dokładnie takie same bo wydane w czasach bardzo odległych.
Coś się dzieje w jednym pustym lokalu przy sklepie ,,Żubr" na Starym Rynku. Na ścianach malunki. Afrykański zachód słońca, parada słoni. Czerwone kanapy. I jeśli już przy tym temacie. W miejsce byłego sklepu ze szkłem przy ulicy Jedności szykuje się punkt doradców finansowych.
Na budynku Sióstr Elżbietanek młodzi ludzie zostawili próbkę swoich malunków. Można na bieżąco śledzić postęp prac grupy Mr. Goodwalls bo dopiero zaczynają.
Największym ,,szlagierem" był dla mnie bachusik Magikus Zamienikus. Niedawno, w czasie deszczu, autentycznie pił bo krople spadała z miseczki. A teraz coś innego. W pierwszym momencie pomyślałam o celowym wymazaniu. Takie jest, ale ślad zostawił jakiś ptak. I to jak precyzyjnie się wstrzelił! Jeszcze na miseczce zostawił. Kupa śmiechu z ptasiej kupy.
O Zielonej Górze mogę w nieskończoność. Zwykły dzień w środku tygodnia może być dla mnie atrakcyjnym. Nawet jak nic się nie dzieje. Ale czy rzeczywiście nic się nie dzieje? Nie dzieje się jak skwerku ludzie odpoczywają, pani wiesza pranie, a pan rozwiązuje krzyżówki?Normalne życie w najfajniejszym mieście.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jedno popołudnie na mieście - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto