Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus. Kraków tylko odradza korzystanie z placów zabaw. W innych miastach zwyczajnie zamknięto je na kłódkę

Małgorzata Mrowiec
Małgorzata Mrowiec
Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Na krakowskich placach zabaw, za które odpowiada Zarząd Zieleni Miejskiej, także np. na ogrodzeniach boisk jak to w ciągu Młynówki Królewskiej w Bronowicach, zawisły ogłoszenia z apelem ZZM "o czasowe ograniczenie korzystania" z nich. Chodzi oczywiście o zapobieganie rozprzestrzenianiu się wirusa. W tym samym czasie w Olsztynie, Warszawie, Tarnowie, Katowicach czy Bielsku-Białej takie obiekty i miejsca rekreacji - ponieważ tam też były oblegane - są już po prostu zamknięte.

FLESZ - Jak bronić się przed koronawirusem? To musisz wiedzieć

od 16 lat

W Olsztynie długo nie czekali i tamtejsi urzędnicy z dumą mówią, że już 18 marca zdecydowali o zamknięciu placów zabaw, a wyprzedził ich bodaj tylko Poznań, który to zrobił dzień wcześniej. Klamka zapadła po tym, jak mieszkańcy w licznych zgłoszeniach alarmowali o osobach gromadzących się w takich miejscach, wbrew ogólnie znanym zaleceniom na czas walki z koronawirusem. Od początku tego tygodnia pogoda zachęcała do wyjścia na zewnątrz, w efekcie place zabaw odwiedzały całe rodziny, pozwalając dzieciom na zabawę z innymi rówieśnikami.

Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie zamknął więc do odwołania wszystkie zarządzane przez siebie place zabaw na terenie miasta (jest ich kilkadziesiąt w ponad 170-tysięcznym mieście). "O ile spacery z dala od skupisk ludzi zalecają nawet lekarze, to spędzanie wolnego czasu w grupach – w obecnej sytuacji – należy traktować jako skrajną nieodpowiedzialność" - podkreślili tamtejsi urzędnicy.

W Krakowie w ostatni czwartek nasz fotoreporter uwiecznił nad Bagrami tłumy ludzi. Obrazki z tego miejsca z czasu pandemii - osób w dużych grupach wspólnie spędzających czas, grillujących - są porażające. Straż Miejska interweniuje, informuje o zagrożeniach związanych z koronawirusem, ale nie może nakładać mandatów, bo nie ma określonych w prawie sankcji, co strażnikom pozwoliłoby karać w takich sytuacjach. Tylko w ten w czwartek w związku z gromadzeniem się ludzi nad zalewem Bagry patrole straży miejskiej interweniowały... kilkanaście razy. - W większości tych przypadków byli to obcokrajowcy, którzy po interwencji strażników rozchodzili się - informuje Edyta Ćwiklik z krakowskiej Straży Miejskiej. Strażnicy wzywani są też w inne miejsca, gdzie gromadzą się mieszkańcy.

- My też nie mamy możliwości karać - podkreśla z kolei mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Możemy tylko prowadzić rozmowy profilaktyczne, ostrzegać. Przypadkowe nagromadzenie nawet powyżej 50 osób też nie jest karane. Zakaz dotyczy bowiem przypadków kultu religijnego i „zgromadzeń” w rozumieniu ustawy o zgromadzeniach, a więc spotkania osób w celu wspólnego obradowania czy wyrażania poglądów. Zatem jeśli w parku wypoczywa w pobliżu siebie np. 70 osób, to nie mają żadnych sankcji z tego powodu.

Spytaliśmy krakowski magistrat, co dalej z placami zabaw w naszym mieście, również parkami, orlikami, przyszkolnymi obiektami sportowymi, miejscami rekreacji takimi jak właśnie plaża nad Bagrami czy otoczenie Zalewu Nowohuckiego? Czy Kraków w końcu je zamknie?

"Zarząd Zieleni Miejskiej współpracuje z Policją w sprawie gromadzenia się większych skupisk w parkach itp. Inspektorzy jednostki z utrzymania zieleni będą wskazywać miejsca, w których gromadzą się ludzie. Listy takich miejsc będą przekazywane Policji, aby mogła wysłać tam patrole. Dodatkowo, tak jak np. Warszawa, apelujemy o niekorzystanie z placów zabaw, siłowni plenerowych czy boisk" - odpisuje na nasze pytanie biuro prasowe krakowskiego magistratu.

Urzędnicy przekonują również, że "tak samo jak w stolicy czy innych miastach" nie można, póki co, tego zabronić. - Możemy zalecać, ostrzegać, apelować i informować i to służby miejskie czynią. Tylko wprowadzenie stanu wyjątkowego przez rząd dałoby nam możliwość skutecznego działania. Poza tym Straż Miejska patroluje miejsca publiczne, apeluje i informuje mieszkańców, którzy przebywają w większych grupach na ulicach, placach, by jeśli nie ma ważnej przyczyny, pozostali w domu - przekazał nam Kamil Popiela z biura prasowego Urzędu Miasta.

Krakowscy urzędnicy podkreślają, że brak przepisów, dlatego zarządzane przez ZZM place zabaw nie są zamykane. W komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie magistratu napisano: "Place zabaw w parkach, siłownie czy boiska to miejsca użyteczności publicznej, więc Zarząd Zieleni Miejskiej nie ma narzędzi, aby całkowicie je zamknąć". A cytowany w tym komunikacie Piotr Kempf, dyrektor ZZM, mówi: - Korzystając więc z możliwych środków będziemy apelować o rozwagę i prosić o to, aby dla dobra wszystkich respektować zalecenia związane z sytuacją zagrożenia epidemiologicznego w Polsce.

A jak jest we wspomnianym Olsztynie? Dokładnie wyjaśnił nam to rzecznik prasowy tamtejszego Zarządu Dróg, Zieleni i Transportu. Otóż te place zabaw, które są ogrodzone i które można fizycznie zamknąć - zostały zamknięte na klucz. Na placach tylko fragmentarycznie otoczonych płotkiem, bez furtki - wejścia przegrodzono ostrzegawczą taśmą. A place zabaw, które nie mają ogrodzenia - oplakatowano z informacją dla mieszkańców (takie plakaty zresztą umieszczono teraz na wszystkich placach) i dodatkowo zaznaczono miejsce tego komunikatu taśmą, by zwrócić na niego uwagę.

- To są tereny gminne, administrowane przez nas i mamy pełne prawo do tego, by podejmować decyzje o ewentualnym ich zamknięciu. Podobnie możemy zamykać place zabaw, kiedy są remontowane albo jest awaria jakiegoś urządzenia - stwierdził w rozmowie z nami Michał Koronowski, rzecznik olsztyńskiego ZDZiT. - Dbamy w ten sposób o zdrowie mieszkańców - dodał też.

Z kolei np. warszawska Dzielnica Wola (150 tys. mieszkańców) czasowo zamknęła: 41 placów zabaw, 6 siłowni plenerowych oraz wszystkie boiska przyszkolne. Te obiekty, które mają zamki w furtkach - na klucz, a na pozostałych zawisły kłódki.

- I pojawiła się informacja na każdym z obiektów, dlaczego jest zamknięty, wraz z apelem o niekorzystanie - dodaje Mariusz Gruza, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Wola. - Póki co nie mamy informacji o aktach wandalizmu, ani też nie dostajemy nowych zgłoszeń mieszkańców, którzy na początku tygodnia wysyłali nam zdjęcia tych placów zabaw, ze znajdującymi się tam wieloma osobami. Od momentu, kiedy je zamknęliśmy, takich zgłoszeń już nie mamy, więc myślę, że to rozwiązanie się sprawdziło.

Spytaliśmy jeszcze, na jakiej podstawie tam zamknięto place zabaw, siłownie pod chmurką i boiska. - Jako administratorzy takich obiektów możemy je tymczasowo wyłączyć z użytkowania, w tym wypadku akurat w związku z zagrożeniem epidemicznym na terenie Polski. W naszej opinii nie potrzebujemy do tego typu działań osobnych przepisów prawa - odpowiada Mariusz Gruza.

Dodajmy, że w samym Krakowie niektóre spółdzielnie mieszkaniowe również się nie patyczkują. Przykładowo Spółdzielnia Mieszkaniowa Widok (Bronowice Małe) zaplombowała swój plac zabaw (zresztą sąsiadujący bezpośrednio z oplakatowanym tylko placem zarządzanym przez ZZM) i wywiesiła prosty komunikat, ze swoją pieczątką: że z powodu pandemii koronawirusa i
zgodnie z zaleceniami Głównego Inspektora Sanitarnego jej boiska i place zabaw są zamknięte do odwołania.

Koronawirus: aktualizowany raport

Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Krakowskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.

Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Koronawirus. Kraków tylko odradza korzystanie z placów zabaw. W innych miastach zwyczajnie zamknięto je na kłódkę - Dziennik Polski

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto