Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra wciąż bez zwycięstwa. Nieudana inauguracja w hali CRS

Maciej Noskowicz, zdjęcia Mariusz Kapała
Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra przegrali z Czarnymi Słupsk 85:93.
Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra przegrali z Czarnymi Słupsk 85:93. Mariusz Kapała
Trzeci mecz i trzecia porażka. Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra wciąż pozostają bez zwycięstwa w rozgrywkach Energa Basket Ligi. W czwartek 6 października było jednak blisko. Czarni Słupsk okazali się lepsi (93:85).

Enea Zastal BC Zielona Góra - Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 85:93

  • Kwarty: 24:20, 24:26, 17:24, 20:23.
  • Enea Zastal BC: Kutlesić 23 (4x3), Żołnierewicz 20 (2x3), Kowalczyk 11 (1x3), Hadzibegović 9, J. Wójcik 1 oraz Breton 9 (1x3), Zecević 3 (1x3), S. Wójcik 2, Trubacz 0.
  • Grupa Sierleccy Czarni: Watkins 17 (3x3), Chyliński 14 (4x3), Coleman 7 (1x3), Dileo 6 (2x3), Witliński 4 oraz Lake 23, Bryant 14, Musiał 6, Leończyk 2, Jankowski 0.

Słabsza druga połowa i przegrana walka na tablicach – te elementy zadecydowały o trzeciej porażce Zastalu, a pierwszej przed własną publicznością. Biało-zieloni zagrali bardzo ambitnie, mieli ten mecz „na widelcu”. Rywal, szczególnie w końcówce, wykazał się jednak większym cwaniactwem i boiskowym doświadczeniem. Z kolei wśród gospodarzy zabrakło zimnej krwi i lidera, który w najważniejszych momentach wziąłby odpowiedzialność za grę na swoje barki.

- Zagraliśmy niezłą pierwszą połowę w ataku, nawet chyba kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Może w obronie nie było najlepiej, ale w ofensywie jakoś to wyglądało – mówił po spotkaniu jeden z zielonogórskich koszykarzy Sebastian Kowalczyk, którego zapytaliśmy o pierwszą część gry. Zastalowcy rzeczywiście grali „kosz za kosz”. Po pierwszej kwarcie prowadzili 24:20, zaś na początku drugiej osiągnęli najwyższe, siedmiopunktowe prowadzenie po trójce najskuteczniejszego wśród gospodarzy Duśana Kutlesića (23 pkt.). Czarni byli jednak cały czas bardzo blisko i nie pozwolili zielonogórzanom na rozwinięcie skrzydeł. Po pierwszej połowie minimalnie lepszy był zespół Zastalu (48:46).

W drugiej połowie więcej do powiedzenia mieli słupszczanie. Czarni może nie grali wielkiej i finezyjnej koszykówki. Wyrachowanie i mądrość były jednak po stronie podopiecznych trenera Mantasa Cesnauskisa. - W drugiej połowie, szczególnie w czwartej kwarcie, popełniliśmy za dużo błędów. W ataku też czego zabrakło – oceniał Kowalczyk. Rzeczywiście, im dalej w las, tym w grze zielonogórzan było mniej pewności. Po 30 minutach goście prowadzili 70:65. To kilkupunktowe prowadzenie utrzymywało się praktycznie przez całą ostatnią odsłonę. W końcówce rywala próbowali „złapać” wspomniany Kutlesić i rozgrywający niezłą partię w ataku kapitan Przemysław Żołnierewicz (20 pkt., 6/11 z gry). Po trójce tego ostatniego na niespełna minutę przed końcem Zastał przegrywał tylko 85:88. Goście nie pozwolili jednak wydrzeć sobie zwycięstwa.

– Oczywiście, że mecz był do wygrania. Dlaczego przegraliśmy? Za dużo błędów, za mało zbiórek. Jest duże wkurzenie, ale bierzemy się do pracy. Trener mówi nam: głowy do góry. Trenujemy więc dalej, nie ma innej drogi – stwierdził inny z zielonogórskich koszykarzy Szymon Wójcik.

Największym mankamentem w grze zielonogórzan była, tak jak wspomnieliśmy na początku, przegrana walka na tablicach (29:41).

– Wiedziałem, że to może być dla nas problem, bo Czarni grają siłowo i prezentują się dobrze pod tablicami. Oczywiście, skuteczność i rzuty za trzy też były lepsze w ich wykonaniu, ale uważam, że zbiórki były najistotniejsze. My gramy wciąż z wąską rotacją, nie mieliśmy dziś Glenna Coseya. Myślę, że potrzebujemy mocnego gracza na pozycję numer pięć – mówił trener Zastalu Oliver Vidin.

Recepty na sukces nikt pewnie nie zna, choć trudno nie oprzeć się wrażeniu, że z trzech dotychczas rozegranych spotkań, to przeciwko Czarnym było tym, w którym Zastal był najbliżej zwycięstwa.

– Zgadzam się, było najbliżej, choć w Szczecinie też był mecz „do wyrwania”. Musimy być mądrzejsi. Chodzi o egzekucję w ataku i dobór zagrywek na parkiecie – mówił Sebastian Kowalczyk. – Cóż, były dobre fragmenty, z nich jestem zadowolony. Wciąż jednak nie ma zwycięstwa. Musimy wciąż trenować, być cierpliwi, bo to młoda drużyna. Szkoda, że nie było zbyt wielu kibiców [ok. 1500 – red.] Duży szacunek dla tych, którzy przyszli – dodawał serbski szkoleniowiec.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto