Zielonogórska drużyna ma już w składzie najlepszego polskiego zawodnika sezonu 2018/19. To Michał Sokołowski. Tytuł ten, tuż przed rozpoczęciem fazy play off przyznali zielonogórzaninowi trenerzy zespołów ekstraklasy. „Sokół” został też wybrany do najlepszej piątki sezonu. Ale w Zielonej Górze chodzi o to, żeby w bieżących rozgrywkach Stelmet najlepszych w kraju graczy miał kilkunastu. Bo cel, jaki został nakreślony przez zarządców klubu jest jasny – powrót na ekstraklasowy tron.
Droga do mistrzostwa nie będzie jednak łatwa. Łatwo Stelmetowi z pewnością nie będzie przebrnąć nawet przez pierwszą rundę play off, choć pierwsza połowa pierwszego spotkania z MKS-em wskazywała na to, że ta przeprawa może być akurat prosta. Jak przystało na najlepszego krajowego zawodnika ligi, Michał Sokołowski rozpoczął znakomicie. Szybko zdobył pierwsze pięć punktów dla miejscowych. Goście w tym czasie też odpowiadali celnymi trafieniami, mieli w pierwszej kwarcie tzw. swoje pięć minut. Wygrywali 11:10, ale później inicjatywę przejęli zielonogórzanie, prowadzili sześcioma punktami.
Stelmet przewagę powiększał w drugiej odsłonie spotkania. Gra gospodarzy mogła się podobać, w zasadzie wszystko układało się tak, by w drugiej połowie meczu zespół mógł ze spokojem zmierzać do szczęśliwego końca. Zielonogórzanie prowadzili różnicą 18 punktów (52:34).
Spokoju jednak nie było. W miarę poukładaną grę Stelmetu kibice oglądali jeszcze przez pięć minut trzeciej kwarty. Coś się jednak stało, że tryby dobrze pracującego mechanizmu nagle zatrzymały się - przy wyniku 59:44. W 45 sekund przewaga gospodarzy zmalała do ośmiu punktów (59:51). Później topniała wolniej, ale malała systematycznie. W 29. min goście doprowadzili do remisu 61:61. Po trafieniu Łukasza Koszarka Stelmet odzyskał jednak prowadzenie, a dzięki punktom Markela Starksa przed ostatnia kwartą miejscowi prowadzili 66:63.
Przyjezdni jeszcze na chwilę niebezpiecznie zbliżyli się do faworyta (66:65), ale na to, by ugrać w tym meczu coś więcej zielonogórzanie już im nie pozwolili. Po dobrych akcjach m.in. Darko Planinića i Quintona Hosleya Stelmet osiągnął 11-punktową przewagę i przejął mecz pod swoją kontrolę.
- W pierwszej połowie wszystko nam perfekcyjnie wychodziło – powiedział Igor Jovović, trener Stelmetu. – Ale trzecią kwartę przespaliśmy, zlekceważyliśmy ją. Pozwoliliśmy rywalom uwierzyć, że mogą coś więcej zdziałać w tym meczu. Musimy przeanalizować to, co było złe.
STELMET ENEA BC ZIELONA GÓRA – MKS DĄBROWA GÓRNICZA 88:80
KWARTY: 26:21, 26:13, 14:29, 22:17.
STELMET ENEA BC: Hosley 10 (2), Starks 10, Sokołowski 9 (1), Hrycaniuk 8, Šakić 4 oraz Planinić 21, Koszarek 13 (3), Zamojski 8 (2), DeVoe 5 (1), Kelati 0, Mąkowski 0.
MKS: Melvin 21 (2), De Leon 13 (3), Zębski 11, Gabiński 9 (1), Deng 6 oraz Wojciechowski 10, Kobel 8 (1), Richardson 2, Dawdo 0, Stryjewski 0, Chorab 0.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?