Pamiętam, jak się dostawało pod choinkę kalesony, skarpety albo ręcznik kąpielowy z froty. Stare dobre czasy. Można było sprawić drugiemu człowiekowi tyle radości, za niewielkie pieniądze. Warunek był tylko jeden - trzeba było mieć troszeczkę szczęścia i trafić na dostawę towaru lub mieć znajomości w sklepie.
Produkowano kilkakrotnie więcej towaru a w sklepach były puste półki. Taki towar można było kupić w sklepach z artykułami wojskowymi.
W Zielonej Górze taki sklep był na ul Podgórnej za delikatesami na górze. Kiedyś udało mi się kupić tam dres, taki zielony, jaki miałem w wojsku. To było coś, był niezniszczalny, wytrzymał tyle wyjazdów na ryby i pod namioty.
Wtedy też jako prezenty ślubne modne były zestawy pościeli, ceramiki, garnków, a hitem był robot kuchenny i sokowirówka. Pamiętam kredyty "MM" dla młodych małżeństw. Skorzystałem, kupując pralkę i segment. To były najdroższe rzeczy, jakie kiedykolwiek kupiłem.
Nadeszła era Balcerowicza i przyszło spłacić kredyt. Kosztowało mnie to: książeczkę mieszkaniową z pełnym wkładem na 3 pokojowe mieszkanie, 13, 14 i zarobione pieniądze za pracę po godzinach przez pół roku. Wtedy wiele osób zbankrutowało i straciło dorobek swojego życia, ale o tym raczej nikt nie wspomina.
Było, minęło.
Te zwykłe kalesony przypomniały troszeczkę tamte lata. Mieliśmy pieniądze, a nie było towaru. Dzisiaj półki się uginają a my... nie mamy pieniędzy.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?