Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ludzie, nie umierajcie.....

Redakcja
….bo narobicie kłopotu najbliższym. Taki powinien być pełen tytuł poniższego tekstu. Oczywiście zdaję sobie sprawy z tego, że apel jest nierealny, bo ludzie umierali, umierają i umierać będą.

Nie jest to tekst o nieśmiertelności, a o realnych problemach związanych z pochówkiem. Niestety poznałem to z autopsji i chcę to opisać, aby uzmysłowić, że sam zainteresowany, czyli osoba zmarła ma już „święty spokój”, natomiast rodzina ma dużo do załatwiania.

Moja bliska osoba zmarła w jednym mieście, a mieszkała i ma grób w drugim mieście, oddalonym od tego pierwszego o 200km. Znalezienie firmy pogrzebowej, która przewiezie zwłoki to obecnie nie problem, ale aby można było odebrać zwłoki ze szpitala trzeba wykonać parę czynności.

Śmierć nastąpiła wieczorem i tego dnia nie dostanie się żadnego zaświadczenia o zgonie.

Trzeba się rankiem dnia następnego pofatygować na oddział szpitalny, aby prosić o niewykonywanie sekcji zwłok (przyczyna zgonu była znana). Gdy ordynator oddziału wyrazi zgodę na nieprzeprowadzanie sekcji – wydadzą zaświadczenie o zgonie. Następnie trzeba iść tam, gdzie przechowuje się zwłoki i podać dzień, godzinę odbioru zwłok i nazwę firmy, która po zwłoki przyjedzie, łącznie z numerem telefonu do nich.

Ze szpitala koniecznie należy udać się do Urzędu Miasta, aby otrzymać akt zgonu. W Urzędzie Miasta są 2 pokoje. W jednym jest „rejestracja zgonów”, w drugim – „rejestracja urodzin”. Naród umiera więcej niż się rodzi, więc kolejka do rejestracji zgonów jest duża. Najpierw trzeba odstać w kolejce do urzędniczki, której daje się zaświadczenie o zgonie, dowód zmarłej osoby i trzeba znać miejsce urodzenia zmarłej wraz z siedzibą gminy, bo szukanie jej w komputerach nie idzie składnie urzędnikom.

Potem trzeba wyjść na korytarz i czekać na wypisanie aktu zgonu. Mnie wizyta w Ratuszu zajęła półtorej godziny, ale tylko dlatego, że urzędniczki od „rejestracji urodzeń” zlitowały się i zaczęły pomagać tym od zgonów. Zaopatrzony w zaświadczenie o zgonie i w akt zgonu pojechałem do miasta, w którym miał być pochówek.

Do firmy pogrzebowej musiałem dowieźć kopię aktu zgonu, bo inaczej by nie wydano zwłok. Koszt przewozu zwłok na odległość 200 km wynosi 400zł, czyli ponad dwukrotnie więcej niż ja płacę za benzynę pokonując tą trasę. Pozostałe wydatki to trumna, wieniec (jeden), klepsydry, ubranie zmarłej w garderobę dostarczoną przez rodzinę, dowóz trumny ze zwłokami do kaplicy i transport z kaplicy do grobu. Minimalne koszty to 1670zł. Łącznie z transportem z miasta zgonu wyszło 2070 zł.

Kolejnym krokiem jest wizyta w Zarządzie cmentarza, aby ustalić termin pogrzebu (dzień, godzina).

Cmentarna urzędniczka całkowity koszt pogrzebu wyliczyła na 1840 zł. Złożyło się na to udostępnienie kaplicy, rozbiórka grobu, włożenie trumny do grobu i montaż grobu po pogrzebie oraz dopłata do 20 letniej ważności grobu, czyli trzeba zapłacić za ilość lat od ostatniego pochówku w grobie( w moim przypadku wynosiło to 5 lat). Oczywiście nikt nie pyta, czy stać mnie akurat w dniu pogrzebu na dopłaty do 20 letniej ważności grobu.

Nie dopłacisz – zapomnij o pogrzebie.

W zarządzie cmentarza dają kartę dla księdza, któremu trzeba podać termin pogrzebu. Akurat jest okres kolęd i z tego powodu kancelaria parafii otwarta jest tylko godzinę dziennie (8.00 – 9.00). Ksiądz zapisuje dane osobowe zmarłej i datę pogrzebu, wyznacza mszę za zmarłą „z automatu”, bez patrzenia, czy odpowiada to rodzinie, czy nie, informuje że ksiądz obsługujący pogrzeb w swej łaskawości sam przyjedzie na pogrzeb i nie trzeba go wieźć swoim autem. Potem już bez owijania w bawełnę inkasuje 540zł i na tym formalności się kończą. Mnie zajęły 3 dni.

Teraz można czekać na pogrzeb.

W sumie koszt pogrzebu wyniósł 2070+1840+540zł, czyli 4450zł. To minimum jakie trzeba zapłacić, czyli zwykły wieniec ze sztucznych kwiatów, trumna sosnowa, nie dębowa, itd. A Państwo w swej łaskawości daje na wszelkie wydatki 4000zł. Nie ma szans się zmieścić w tej kwocie, zwłaszcza jak ktoś chce być skremowany.

Podsumowując trzeba stwierdzić, że formalności związanych z pogrzebem jest nadal sporo.

Trzeba przy tym pamiętać, że załatwiane są przez ludzi będących w szoku, w smutku po śmierci bliskiej osoby. A wystarczyłoby, aby wszelkie formalności załatwiała firma pogrzebowa, upoważniona przez rodzinę zmarłej osoby. Tylko do tego potrzebne są przepisy prawne, a tych nie ma, bo nasi politycy mają w nosie swój Naród. Patrzą jak nam utrudniać życie, a nie ułatwiać.

Co o tym sądzicie?

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na torun.naszemiasto.pl Nasze Miasto