W czwartek wśród mieszkańców Zielonej Góry zaczęła rozchodzić się wieść, jakoby marszałek Elżbieta Anna Polak również trafiła na oddział zakaźny Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze.
Premier: Wszystkie szkoły, przedszkola i uczelnie wyższe zamknięte na dwa tygodnie
źródło: TVN24/x-news
Próbowaliśmy potwierdzić tę informację u rzeczniczki prasowej zielonogórskiego szpitala. Jednak ze względu na ochronę danych osobowych nie może ona podawać informacji o konkretnych pacjentach.
Udało nam się skontaktować bezpośrednio z marszałek Elżbietą Anną Polak.
- Wczoraj chciałam zasięgnąć porady lekarskiej i potrzebowałam leków na receptę, z uwagi na to, że całkowicie nie mogłam mówić, bolało mnie gardło - wyjaśnia marszałek Elżbieta Anna Polak.
Sekretarka pani marszałek zarejestrowała ją do lekarza. Po wypełnieniu ankiety, w której są też pytanie dotyczące wcześniejszego przebywania zagranicą, E. A. Polak dostała telefon z przychodni, że lekarz jej jednak nie przyjmie. Przychodnia skontaktowała się z sanepidem. I sanepid polecił pani marszałek zgłosić się na oddział zakaźny w zielonogórskim szpitalu. Marszałek przebywała za granicą, a teraz miała ból gardła...
"Dostałam skierowanie do izolatki"
- Od razu to zrobiłam, około godz. 11.00 - wyjaśnia pani marszałek. - By wyjaśnić tę sytuację. Lekarz dyżurujący poinformował, że zrobią podstawowe badania, bo z pewnością jest to infekcja grypowa. Dostałam skierowanie do izolatki - żadnej taryfy ulgowej. I czekaliśmy na testy grypowe. One są dość szybkie. W izolatce nikt osobiście już się nie kontaktuje. Lekarz ma kontakt telefoniczny. Pani z sanepidu zrobiła ze mną telefonicznie szczegółowy wywiad. Pytała z kim miałam kontakt.
A przecież pani marszałek wróciła z Brukseli, była na komitecie marszałków, miała sporo spotkań, sesję sejmiku.
- Myślę, że ta duża lista trochę wszystkich wystraszyła - mówi pani marszałek.
Reżimem domowym została objęta najbliższa rodzina pani marszałek. Zaczęło się oczekiwanie na wyniki. I dostosowanie się do procedur. Test grypowy okazał się ujemny. Lekarze zdecydowali się więc wykonać testy na koronawirusa. Pani marszałek pracowała zdalnie. O 15.00 wynik z Gorzowa nie przyszedł. Trzeba było czekać dalej.
- Popołudnie było już nieco dramatyczne - wyjaśnia E. A. Polak. - Czas się dłużył. Zachowaliśmy spokój, zależało mi na tym, by nie siać paniki.
O 19.00 marszałek dostała informację przez telefon do izolatki, że wynik jest ujemny. - Dowiedziałam się, że spokojnie mogę wracać do domu. Powiadomić rodzinę. O tym, że jestem hospitalizowana, wiedział oczywiście mój zastępca - zapewnia marszałek.
Pani marszałek mówi, że dzięki temu mogła zobaczyć, jak zielonogórski oddział zakaźny działa od środka.
- Oceniam go bardzo wysoko - mówi. - Bardzo spokojni lekarze, wszyscy w gotowości. Zachowywane są wszelkie procedury. Przeprowadzany jest szeroki wywiad.
Marszałek Elżbieta Anna Polak już wcześniej apelowała do wojewody, by doposażone było zielonogórskie laboratorium. Tak, by z myślą o dobru pacjentów tutaj również mogły być wykonywane badania na obecność koronawirusa (teraz robione są one w gorzowskim sanepidzie). Najważniejszy jest przecież czas. Będziemy wracać do sprawy.
WSZYSTKO, CO MUSISZ WIEDZIEĆ O KORONAWIRUSIE
Pobierz bezpłatną aplikację Gazety Lubuskiej i bądź na bieżąco!
Oprócz standardowych kategorii, z powodu panującej epidemii, wprowadziliśmy do niej zakładkę, w której znajdziesz wszystkie aktualne informacje związane z epidemią koronawirusa.
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?