Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miroslav Rakowski o Polakach: Brakuje Wam uśmiechu

Mariusz Urbanke
mat. prasowe
Z Miroslavem Rakowskim, prezesem zarządu spółki Polska Telefonia Cyfrowa, która jest operatorem T-Mobile, rozmawia Mariusz Urbanke .

Musi pan być wielkim fanem piłki nożnej, skoro T-Mobile zdecydowała się sponsorować Ekstraklasę w sytuacji, gdy polskie kluby należą do najgorszych w Europie.
Nie ukrywam, bardzo lubię ten sport, nie dalej jak wczoraj rozgrywałem mecz...

Z premierem Tuskiem?
Nie, z panem premierem nie znam się na tyle, żeby grywać z nim mecze. Natomiast podziwiam go za to, że potrafi znaleźć czas na sport, bo to w życiu każdego intensywnie pracującego mężczyzny bardzo ważne. Trzeba coś ćwiczyć dla kondycji, a przede wszystkim dla zdrowia.

Pan wyczynowo uprawiał hokej. Czy sportowe doświadczenia przydają się dziś w świecie nowoczesnych technologii i wielkich pieniędzy?
Tak, była to świetna szkoła charakteru. Myślę, że dzięki moim sportowym trenerom odnoszę dziś sukcesy w biznesie. Nauczyli mnie systematycznej pracy, wytrwałości, i tego, co najważniejsze - umiejętności pokonywania przeciwieństw.

Co najbardziej dokucza panu w Polsce?
Brakuje mi tu uśmiechu. Ludzie są mocno skoncentrowani na pracy, na dążeniu do sukcesu i chyba nie potrafią się wyluzować. A to ważne. Kiedy zacząłem pracę w Warszawie, moi współpracownicy byli lekko zaskoczeni, bo przychodziłem na spotkania bez krawata. To w korporacjach niespotykane. Chciałem jednak zmienić wizerunek firmy i marki, zwłaszcza że sam nie lubię nosić krawatów. Chciałem pokazać, że zmieniamy nie tylko logo, ale i nasze podejście do klientów - szukamy zwykłych ludzi, wyluzowanych, uśmiechniętych. Nie jesteśmy już tylko telekomem dla biznesmenów.

I jak się to panu udaje?
Chcemy wrócić na pozycję lidera i dążymy do tego celu bardzo konsekwentnie. Już teraz pod względem ilości klientów T-Mobile jest największą siecią w Polsce. W drugim kwartale 2012 nasza spółka pozyskała największą liczbę klientów kontraktowych od 2 lat. Jednocześnie blisko trzy razy więcej klientów przeniosło numery od innych operatorów do T-Mobile niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Cały czas przybywa klientów abonamentowych, w tym biznesowych. Pod koniec zeszłego roku wygraliśmy przetarg na obsługę administracji państwowej w Polsce. Nasze działania promocyjne, w tym poprzez Ekstraklasę - w którą pan tak wątpi - też dają rezultaty, bo spontaniczna znajomość marki wśród ankietowanych w czerwcu klientów wzrosła do 69%, a wspomagana - 95%. To wielki sukces zważywszy, że zmiana lokalnej marki Era na globalną T-Mobile nastąpiła raptem w połowie 2011 roku.

Niech pan nie myśli, że nie lubię piłki nożnej. Nie przepadam tylko za atmosferą na naszych stadionach.
Widać, że dawno temu nie był pan na meczu. Ja pierwszy mecz ligowy obejrzałem w Bielsku-Białej i bardzo mi się podobał, choć przecież Podbeskidzie to w Ekstraklasie nowicjusz. Kluby mają coraz nowocześniejsze stadiony, wielu wiernych kibiców, do których chcemy trafić. I co najważniejsze - nadal jest to najbardziej popularny sport w Polsce, co potwierdziły niedawne mistrzostwa Europy.

Jest pan Czechem, ale ma pan też polskie korzenie. Komu pan kibicował podczas meczu Polska-Czechy?
Mój tata jest Czechem, a mama Polką. Mam rodzinę w Wiśle, Żorach, znam te strony doskonale. Ale czuję się Czechem. Miałem oczywiście bilety na mecz Polska-Czechy. Żona zdecydowała jednak, że pojedziemy na wesele, na które byliśmy zaproszeni już wcześniej i problem kibicowania sam się rozwiązał. Jeśli jednak tylko mogę, to jeżdżę na mecze czeskiej reprezentacji, choć gra ostatnio słabo. Większa frajda była, gdy grali tak wspaniali zawodnicy jak Pavel Nedved, Jan Poborski, młody Milan Baros czy Tomáš Rosický i Petr Cech. Wtedy byliśmy potęgą. A T-Mobile też sponsorowało piłkę nożną w Czechach.

Jak z małej miejscowości na Zaolziu trafił pan do tak wielkiego koncernu jak Deutsche Telekom?
Duża w tym rola przypadku i szczęśliwych zbiegów okoliczności. Odebrałem gruntowne wykształcenie techniczne - najpierw było to technikum, a później studia na Uniwersytecie Technologicznym w Brnie, ale nie pracowałem jako inżynier ani jednego dnia.

Dlaczego? Przecież to świetny zawód.
Ale kiedyś był marnie opłacany. Mój kolega ze studiów zauważył to już na czwartym roku, rzucił uczelnię i otworzył prywatny biznes. Wkrótce został generalnym przedstawicielem Gillette w Czechach. I kiedy ja szukałem lepszej pracy, bo założyłem rodzinę, a w drodze było dziecko, powiedział - przyjdź do mnie. A później już tak jakoś samo się potoczyło - jeden telefon z propozycją i przeszedłem do COTY Czechy. Dzięki znajomości polskiego przeszedłem do COTY Polska. Później kolejny telefon - tym razem z Deutsche Telekom i od lipca 2002 r.: jestem związany z T-Mobile, najpierw w Pradze, a teraz w Polsce.

Czym różni się polska telefonia komórkowa od czeskiej?
Przede wszystkim w Czechach jest dużo drożej - nawet 3-, 4-krotnie.

Z czego biorą się tak wielkie różnice?
W Polsce bardzo mocny wpływ na ceny ma nie tylko konkurencja, ale i Urząd Komunikacji Elektronicznej, który wywiera nacisk na operatorów, by nie mieli zbyt wielkich apetytów. Ale - jak to mówią - każdy kij ma dwa końce. Operatorzy nie zarabiają tak dużo jak w Czechach, a więc i nie inwestują. Dlatego też jakość usług w Polsce nie jest najwyższa. Są miejsca, gdzie nie da się rozmawiać przez komórkę, bo nie ma zasięgu. Problem w tym, że w Polsce przypada około 6,5 tysiąca stacji bazowych na operatora, podczas, gdy w dużo mniejszych Czechach 4,5 tysiąca, a niewiele większych od Polski Niemczech aż 22 tysiące. Chcemy to zmienić. Będziemy nie tylko zwiększać liczbę stacji, ale i wymienimy 2014 kilometrów linii przesyłowych, dzięki czemu znikną problemy z przesyłaniem danych. To będzie skok technologiczny, jakiego nie dokonał do tej pory żaden operator w Polsce.

Co jeszcze daje zastąpienie polskiej Ery przez globalną T-Mobile?
Przede wszystkim daliśmy naszym abonentom tani roaming w sieci T-Mobile w całej Unii Europejskiej. Ułatwiliśmy też transmisję danych. Ceny za połączenia w Polsce nie są wysokie, ale w roamingu danych już tak. W Grupie jesteśmy je w stanie obniżyć. Wprowadzamy też nowe usługi. Już w czwartym kwartale tego roku zaoferujemy płatności zbliżeniowe przez telefon. To rewolucyjna zmiana, która pozwala wyrzucić do kosza portfel i płacić komórką. Pracujemy też nad innymi nowinkami technologicznymi, takimi jak np. możliwość zdalnego monitorowania chorych za pomocą sieci komórkowej. Ale szczegółów nie chcę zdradzać, bo konkurencja nie śpi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto