Po dwóch latach od oficjalnego połączenia miasta z gminą obie części wielkiej Zielonej Góry połączył wspólny problem. Jest nim smród pochodzący ze studzienek kanalizacyjnych. Północ czy południe, centrum albo
peryferie – wszędzie to samo. Mieszkańcy nie mogą otworzyć okien czy wyjść z domu na spacer bez wdychania odoru. Temat poruszono podczas ostatniej sesji rady miasta. Miejski zakład wodociągów i kanalizacji tłumaczy, że szuka odpowiedniego środka, który ma zatrzymać smród. Dodaje, że winne jest przyłączenie do systemu kanalizacyjnego nowych osiedli. Jednak czas mija, a odór nie ustępuje. – Kiedy to się wreszcie skończy? – pytają zielonogórzanie.
Dotarliśmy do kilku miejsc w mieście, w których mieszkańcy mają problem ze smrodem.
– Proszę sobie wyobrazić jezioro szamba przed swoim blokiem – mówią wzburzeni lokatorzy budynku przy ul. Mrągowskiej 2-18, z którymi rozmawialiśmy wczoraj pod ich blokiem.
Mieszkańcy ul. Wyszyńskiego twierdzą, że u nich
– od parku Piastowskiego aż do supermarketu E. Leclerc – stanie na przystankach i oczekiwanie na autobus powoduje duszności. Dodają, że śmierdzi tam zarówno podczas upałów, jak i w chłodne dni.
Mieszkańcy tych części Zielonej Góry zgłosili się do naszej gazety z problemem smrodu, który pochodzi ze studzienek kanalizacyjnych w ich okolicy:
- 1. ul. Mrągowska 2-18
- 2. skrzyżowanie al. Wojska Polskiego z ul. Zacisze
- 3. rondo przy ul. Botanicznej
- 4. ul. Wyszyńskiego
- 5. ul. Ptasia
- 6. Stary Kisielin: okolice wiaduktu kolejowego
- 7. os. Przyjaźni
- 8. al. Zjednoczenia.
[*]
– Cały czas testujemy różne środki, które mogłyby zapobiec odorowi, który pochodzi z kanalizacji sanitarnej i jest uciążliwy dla mieszkańców wspólnoty mieszkaniowej Mrągowska 2-18 – tłumaczy Jan Markowski, zastępca dyrektora ds. technicznych w Zielonogórskich Wodociągach i Kanalizacji (ZWiK) w odpowiedzi na pytanie od naszej gazety. – Jednak na razie nie znaleźliśmy w pełni skutecznego środka. Codziennie sprawdzamy, czy dawkowany do ścieków środek dezodorujący przynosi pożądany efekt – dodaje Markowski.
Przedstawiciel ZWiK w tym dodaje, że smród to wina części lokatorów.
– Nieoficjalnie wiemy, że nieuczciwi mieszkańcy przepompowują zagniłe ścieki z szamb wprost do kanalizacji – twierdzi. – Ten proceder uznajemy za kolejną przyczynę powstawania i rozprzestrzeniania się niepożądanych odorów z kanalizacji. To powoduje, że nasze działania związane z dawkowaniem środków dezodorujących nie są w pełni skuteczne.
O odór zionący ze studzienek kanalizacyjnych podczas ostatniej sesji rady miasta pytał też radny Jacek Budziński. W odpowiedzi na jego interpelację czytamy, że ZWIK… „ciągle próbuje znaleźć odpowiedni środek, który ma zneutralizować smród”. I dodaje, że swoje poszukiwania spółka rozpoczęła już w styczniu tego roku.
Urzędnicy wskazują też na inne źródło cuchnącego problemu w mieście. Według nich przyczyną uciążliwości odorowych pochodzących z kanalizacji sanitarnej jest podłączenie do systemu kanalizacyjnego sołectw Racula i Drzonków.
– Zbyt mała ilość ścieków odbierana z tych miejscowości powoduje ich zagniwanie, i stąd te przykre zapachy. Cały czas poszukiwany jest odpowiedni środek chemiczny lub biologiczny, który byłby skuteczniejszy od
obecnie stosowanych. „Walka” z odorami jest dla spółki priorytetem.
Jak długo zajmie poszukiwanie odpowiedniego środka, który powstrzyma smród w mieście? Na to pytanie ZWiK nie jest w stanie udzielić konkretnej odpowiedzi. Mieszkańcom najbardziej dotkniętych odorem części miasta pozostaje siedzenie w domu przy szczelnie zamkniętych oknach.
Darmowa pomoc prawna w całym kraju:
Droga księżycowa w Gdyni, czyli Marszewska Góra
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?