Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niektórzy nie zgłaszają się na testy na koronawirusa, bo chorobę wolą przejść "po cichu"? Lekarze apelują o społeczną odpowiedzialność

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Czy robione jest mniej testów?
Czy robione jest mniej testów? Małgorzata Genca/PolskaPress
Mają typowe objawy COVID-19, chorują, ale... testu nie robią. Lubuscy lekarze zauważają, że od jakiegoś czasu można już zaobserwować takie zjawisko, szczególnie wśród ludzi młodych. Dlaczego niektórzy nie decydują się na testowanie? Powody wymieniają różne. Czy jest to zachowanie odpowiedzialne społecznie?

Dlaczego niektórzy nie decydują się na robienie testów na koronawirusa, mimo ewidentnych objawów COVID-19? Powody mogą być bardzo różne.

- Pierwsze objawy u bliskiej mi osoby wystąpiły na początku listopada - wyjaśnia nam, prosząc o pełną anonimowość, jedna z Czytelniczek. - Po teleporadzie nie została skierowana na test, uznano to za infekcję wirusową. U mnie objawy wystąpiły trzy dni później. Od razu poddałam się izolacji, lekarz rodzinny także nie skierował mnie na test. Po tygodniu objawy u bliskiej mi osoby się nasilały. Pójście na test z POZ wiązało się ze staniem w kolejce – stan chorej na to nie pozwalał. Poza tym dochodziło czekanie na wynik... Poszła zrobić test prywatnie. Wynik przyszedł w ciągu 40 godzin. Została skierowana na izolację na 10 dni. Wiedziałam, że i ja pewnie mam COVID-19, ale pójście na test z POZ, wiązało się z otrzymaniem wyniku za tydzień, od tego momentu dostałabym kolejne 10 dni izolacji. A jako domownik i tak jestem na kwarantannie – mogę pracować. Nie ukrywam, że także względy finansowe miały na to wpływ.

W ostatnich tygodniach alarmowaliście nas też, że bardzo długo czekacie na wyniki testów na koronawirusa...

"Pracują z domu, chorobę decydują się przeczekać"

Czy medycy mają sygnały od mieszkańców, którzy informują o problemie niezgłaszania się do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, mimo ewidentnych objawów COVID-19?

- Oficjalnie takich informacji nie mamy, bo i skąd je mieć? - mówi Marzenna Plucińska, prezeska Okręgowej Izby Lekarskiej w Zielonej Górze. - Ale przypuszczamy, że tak się może dziać. Z nieformalnych sygnałów wynika, że ten problem dotyczy ludzi młodych, którzy np. mogą pracować zdalnie, mogą się wyłączyć z pracy i przeczekać w domu, bez robienia testów na koronawirusa. Ktoś z typowymi objawami COVID-19 przypuszcza, że to jest to, nie chce się narażać na izolację i idzie na skróty.

- Czy to jest odpowiedzialne zachowanie? - pytamy.

- Oczywiście, że to nie jest odpowiedzialne - mówi M. Plucińska. - Bo nie możemy zidentyfikować źródła, ale sanepid nie może nałożyć kwarantanny na osoby, które są w otoczeniu tego chorego. To nie jest w porządku, ale wszystko wskazuje na to, że tak się dzieje. Myślę, że tych apeli do mieszkańców jest bardzo dużo. I świadomość jest.

Ale warto powtarzać, że trzeba zachowywać dystans, poddawać się badaniom. Możemy tylko apelować o poczucie odpowiedzialności. By taka osoba nie kontaktowała się z nikim innym, uprzedzała bliskich z kontaktu, żeby się sprawdziły. Ale jak postąpią, na to nie mamy wpływu.

Zamiast podziękowań, była awantura

Doktor Marzenna Plucińska na co dzień pracuje na oddziale wewnętrznym. - Spotkaliśmy się z taką sytuacją, że przyjeżdżał leżący pacjent, który wcześniej był w domu sam - opowiada. - Okazało się, że było COVID dodatni, informowałam o tym rodzinę i spotykałam się z awanturą, twierdzeniem, że wmawiam chorobę... Ja informuję, bo rozumiem, że bliscy mogą być narażeni. I ktoś tego wirusa pacjentowi przyniósł. Zamiast "dziękuję" spotykam się jednak z agresją...

"Z punktu widzenia lekarzy zakaźników, powinniśmy znać aktualną sytuację epidemiologiczną"

O problemie "nietestowania" mówi nam też kierownik oddziału zakaźnego w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze, doktor Jacek Smykał.

- To zjawisko można zaobserwować już od dłuższego czasu - mówi doktor Smykał. - I właśnie szczególnie dotyczy to ludzi młodych. Chorują, wiedzą, że byli w jakimś ognisku, gdzie była osoba zakażona, są zakażeni, mają niewielkie objawy i... nie idą na badania. Zostają w domu. Jeśli są na tyle odpowiedzialni, bo jeżeli nie są, to zarażają innych. To zjawisko wśród ludzi młodych. Ludzie starsi są bardziej podporządkowani, wiedzą, że to dla nich jest większe zagrożenie.

Czy robione jest mniej testów?

Niektórzy nie zgłaszają się na testy na koronawirusa, bo cho...

Doktor Jacek Smykał podkreśla, że powinniśmy znać aktualną sytuację epidemiologiczną. - Trzeba byłoby robić wszystkim badania, tym, którzy mają jakiekolwiek objawy zakażenia - mówi lekarz. - By je izolować i nie narażać innych. Ale życie jest inne. A ci, którzy mają szereg innych chorób, na tym cierpią, bo powikłania COVID-19 są czasami dramatyczne.

Jak więc apelować do tych, którzy mają objawy, a testów nie robią?

- Apelować, mówić o odpowiedzialności społecznej - uważa Smykał. I dodaje, że trzeba podkreślać, iż osoba chora może być zagrożeniem, szczególnie dla osób starszych, które, chorując, dużo ryzykują.

- Widzimy, ile mamy dramatycznych przypadków [na oddziale] - mówi lekarz. - Osób po 60. roku życia i starszych, które umierają. My codziennie mamy pełen oddział zakaźny...

Trwa głosowanie...

Czy Ty lub ktoś z Twoich bliskich przechodziliście koronawirusa?

Jacek Smykał podkreśla, że wciąż warto o tym mówić, przekonywać do testów, mówić o unikaniu kontaktu ze starszymi, jeśli jest się chorym.

- By nie doszło do powikłań u osób, które mają inne choroby - przekonuje z mocą lekarz.

Ciche ofiary koronawirusa? To bardzo prawdopodobne

Już wcześniej pytaliśmy też Roberta Górskiego, zielonogórskiego lekarza pogotowia ratunkowego, czy zdarza się, że są też tak zwane ciche ofiary koronawirusa? Osoby, które nie zgłaszają się na testy, nie ma ich w oficjalnych statystykach, ale do ich śmierci mógł przyczynić się COVID-19?

W listopadzie tylko jednego dnia odnotowano w Urzędzie Stanu Cywilnego w Zielonej Górze 31 zgonów. Co może być tego przyczyną?

- Myślę, że tak - mówił nam Robert Górski. - Miałem w ostatnich dwóch miesiącach mniej więcej kilkanaście takich sytuacji, gdzie przyjeżdżaliśmy z powodu nagłego zatrzymanie krążenia do pacjenta. Okazywało się, że te osoby za bardzo na nic nie chorowały przewlekle, ale miały objawy, które mogły wskazywać na COVID - kaszel, wysoką gorączkę, ból mięśni. Myśleli, że sami się podleczą, do lekarza się nie zgłosili... A w COVID-zie zdarza się czasem spadek ciśnienia, który może w skrajnych przypadkach powodować nagłe zatrzymanie krążenia.

Wideo: szczepionka nie zakończy pandemii?

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto