Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pamiętacie mistrza świata Dawida Kujawę? Powstała książka o byłym żużlowcu Falubazu Zielona Góra

Cezary Konarski
Cezary Konarski
Dawid Kujawa, żużlowy mistrz świata juniorów z 2001 roku.
Dawid Kujawa, żużlowy mistrz świata juniorów z 2001 roku. Jarosław Pabijan
- Trener Grabowski stosował ,,radzieckie'' metody. Wiele razy dostałem w dupę chorągiewką. Jednak po kilku treningach wycwaniliśmy się i wkładaliśmy pod kombinezony specjalne gumy, aby mniej bolało – wspomina Dawid Kujawa, były zielonogórski żużlowiec, w książce Marka Staniszewskiego („Dawid Kujawa, żużlowy mistrz świata, jakiego nie znamy”), opowiadającej historię indywidualnego mistrza świata z 2001 roku.

Promocja książki 17 września

- Po co mi to było? – pytał Dawid Kujawa po tym, jak 19 lat temu w brytyjskim Peterborough sensacyjnie sięgnął po tytuł mistrza świata juniorów. Zawodnik Zielonogórskiego Klubu Żużlowego bardzo nie lubił rozgłosu, a wiedział, że będzie musiał zmierzyć się z wielką falą zainteresowania, m.in. mediów. Później jego żużlowa kariera nie potoczyła się po mistrzowsku, szybko przestał ścigać się i pozostawił po sobie wiele pytań. Na większość z nich odpowiedzi znajdujemy w książce Marka Staniszewskiego, dziennikarza Radia Zachów, który doskonale zna historię zielonogórskiego żużla. „Dawid Kujawa, żużlowy mistrz świata, jakiego nie znamy” jest publikacją, dzięki której kibice poznają losy nieco zapomnianego mistrza. - 17 września w zielonogórskiej bibliotece Norwida odbędzie się oficjalna promocja książki – zaprasza Marek Staniszewski. - Egzemplarze trafią także do klubowego sklepiku Falubazu na stadionie przy Wrocławskiej. Już teraz książkę można kupić bezpośrednio u mnie, zamawiając egzemplarze na Facebooku.

Nawet prezes Falubazu nie wierzył

Dawid Kujawa (rocznik 1981), 26 sierpnia 2001 roku zadziwił żużlowy świat zdobywając w brytyjskim Peterborough tytuł mistrzowski. Szok i niedowierzanie – takie były pierwsze reakcje kibiców i dziennikarzy na wieść o jego sensacyjnym triumfie. Zresztą w sukces młodego zielonogórzanina nie wierzono też przed zawodami, nawet w jego macierzystym klubie. Dawid Kujawa w książce Marka Staniszewskiego wspomina: „Przed finałem prezes ZKŻ Zbigniew Bartkowiak zawołał mnie do klubu i powiedział, że lepiej będzie dla mnie, jeśli odpuszczę ten finał w Anglii, bo są zbyt duże koszty takiej wyprawy. Lepiej kupimy ci sprzęgło, albo coś do motoru, bo po co tam pojedziesz i tak nic nie osiągniesz mówił na kilka dni przed najważniejszą dla mnie imprezą. Odpowiedziałem, że chciałbym tam pojechać: będę ostatni, ale zapiszę się w historii jako finalista z Zielonej Góry. Pojechałem do Peterborough i zdarzyło się to co się zdarzyło. Później, jak wróciłem do Zielonej Góry, to przeczytałem w gazecie, ze pan prezes zawsze we mnie wierzył...”.

Cmentarze znów otwarte 3.11.2020 r. Mieszkańcy ruszyli na ne...

Trzy słowa po angielsku: marlboro, whisky i jeans

Wielkim faworytem do zdobycia złota w Peterborough był Rafał Okoniewski, wówczas zawodnik Pergo Gorzów. „Okoń” wygrał półfinał w słoweńskim Krško, w którym Dawid Kujawa był dopiero ósmy. W finale Rafał Okoniewski zajął trzecie miejsce na podium, ważne punkty zgubił w środku zawodów. Ale punkty gubili też inni faworyci, m.in. Jarosław Hampel, Matej Žagar, Lukas Dryl, Krzysztof Słaboń, czy Simon Stead i David Howe. W przeciwieństwie do nich, zielonogórzanin ścigał się na równym poziomie, z dwoma biegowymi zwycięstwami i trzema „dwójkami” sięgnął po mistrzostwo świata. „Ciężko pracowałem na wygraną w Peterborough i nikt mi tego sukcesu nie dał. Nie rozpamiętuję tego, bo było wiele innych imprez w których moim zdaniem pojechałem lepiej. Wtedy do Anglii jechałem w nieznane. Po angielsku znałem trzy słowa: marlboro, whisky i jeans. Dostałem jakieś kieszonkowe, zostałem sam w pokoju hotelowym i pierwszy raz w życiu wypiłem red bulla. Nie spałem całą noc. Na torze w Peterborough o sukcesie decydował sprzęt, a geometria toru była zbliżona do polskich obiektów. 355 metrów długości, był więc dosyć długi, jak na angielskie realia i miał kształt jaja".

Miałem szybki motocykl i czułem się pewnie (…). Można było na ten motocykl posadzić małpę i efekt byłby podobny do mojego. Pojechałem trening, tor był fajny. Nie stresowałem się wtedy. Teraz, gdy idę do sklepu na drugą stronę ulicy bardziej się denerwuję.

Dawid Kujawa: Wiele razy dostawałem chorągiewką

Dawid Kujawa żużlowe prawo jazdy zdobył trzy lata przed życiowym sukcesem. Tak wspomina początki sportowej kariery: „Gdy ogłoszona nabór, to chętnych, którzy marzyli o sławie żużlowca, było pięćdziesięciu. Pozytywnie przeszedłem testy, a trenerem był Jan Grabowski. Był bardzo wymagający, ale miał rękę do szkolenia juniorów (…). Trener Grabowski stosował ,,radzieckie'' metody. Wiele razy dostałem w d… chorągiewką. Jednak po kilku treningach wycwaniliśmy się i wkładaliśmy pod kombinezony specjalne gumy, aby mniej bolało. W kombinezonach wyglądaliśmy jak ufoludki. To był gruby materiał żołnierski, a my ważyliśmy wtedy po 50 kilogramów. Nasz strój chyba dziesięć kilogramów więcej. Na warsztatach szkolnych sami robiliśmy ,,łyżwy'' na buty, bo nikogo nie było stać, aby kupić nowy żużlowy ,,laczek''. Produkt ważył 5 kilogramów i gdy przyszło nam iść, to trudno było podnieść tak ciężką nogę. Nasz chód było słychać w Raculi.

W żużlowej szkółce nieraz bywało wesoło. Kiedyś zdarzyła się sytuacja, że w parkingu otwarta była brama wjazdowa na ulicę. Jeden z adeptów był tak zestresowany, że zamiast na tor wyjechał na ruchliwą ulicę Wrocławską”.

Marek Staniszewski: Sukces został źle „sprzedany”

Wychowanek zielonogórskiego klubu starty w zawodach rozpoczął w drużynie z… Opola. (…) Zielona Góra miała wtedy wielu młodzieżowców i dlatego trener Jan Grabowski zdecydował się wypożyczyć mnie do klubu z Opola (…). Opole to była szkoła życia, bo miałem wtedy siedemnaście lat i oderwałam się od cycka mamy” (…). W 1999 roku powróciłem do zielonogórskiego klubu. Najczęściej byłem ustawiany w parze z liderem zespołu lub z obcokrajowcem. Jeździłem z Duńczykiem Nickim Pedersenem i było tak, że wychodziliśmy na 5:1 z pierwszego łuku, ale Nicki nie uznawał jazdy w parze i zwykle kończyło się tak, że przyjeżdżałem ostatni”.

Na krajowych torach Dawid Kujawa zdobył m.in. złoty i brązowy medal młodzieżowych mistrzostw Polski par i brązowy w rywalizacji drużynowej. Po pamiętnym sukcesie z 2001 roku jego żużlowa kariera mocno wyhamowała.

- Zabrakło kogoś, kto zaopiekuje się nim, nie tylko zabezpieczając sprzęt, ale także będzie z nim na dobre i złe – opowiada Marek Staniszewski. - Jego sukces w Peterborough nie został dobrze „sprzedany” przez zielonogórski klub. Dawid pozostał sam z problemami sprzętowymi, wiadomo, jak ważnymi w żużlu. I to było głównym powodem, że musiał szukać szczęścia, najpierw jeżdżąc w Warszawie. Potem, gdy przyszły porażki, postanowił uciec od jazdy na żużlu. Wyjechał z Polski, by zarobić na chleb w Szwecji. Kolejnym krajem Dawida jest Wielka Brytania, gdzie próbuje zbudować coś nowego, lepszego. Trzymam za niego kciuki, tak samo jak wtedy w Peterborough, gdy w radiowej relacji oznajmiłem: Polak, zielonogórzanin Dawid Kujawa mistrzem świata!

WIDEO: Żużlowcy Falubazu dołączyli do pogromców bazgrołów

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto