Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokurator Zbigniew Fąfera odchodzi na emeryturę. O czym śnił po nocach?

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Mariusz Kapała / GL
Rozmowa z rzecznikiem Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Zbigniewem Fąferą, który przechodzi na emeryturę

Pamięta pan moment, kiedy postanowił, że swoją przyszłość zawodową zwiąże z prawem, prokuraturą? Ktoś, coś pomogło podjąć tę decyzję?

Oczywiście. Nie mam wątpliwości, że do pracy w prokuraturze „zaraził” mnie ojciec. W przeszłości również prokurator. To on …. z premedytacją zabierał mnie – młodego wówczas szczeniaka – na wypadki. Robił to w tajemnicy przed mamą. Miałem co prawda prikaz nie zbliżać się do ofiar i siedzieć w radiowozie policyjnym, ale kto upilnuje zafascynowanego młodzieńca ? Ojciec również cierpliwie tłumaczył mi, na czym polega ta praca, jak na podstawie konkretnego zdarzenia ustalać wersje śledcze. Tak więc to On był sprawcą późniejszej obranej przeze mnie kariery.

Zawsze chciałem być prokuratorem. Obranego kierunku nie mogło nic zmienić… w połowie lat 90. prezes ówczesnego Sądu Wojewódzkiego – sędzia Janka zaproponował mi za pośrednictwem mojego szefa przejście do sądu wojewódzkiego …. Wtedy jeszcze awans od razu do okręgu był możliwy. Uprzejmie jednak podziękowałem, ponieważ widziałem siebie jedynie w roli prokuratora. Niemniej propozycja była dla mnie miłym zaskoczeniem.

A czy pamięta pan swoją pierwszą sprawę?

Pierwsza poważna sprawa to było jeszcze w okresie, jak pracowałem w nowosolskiej rejonówce. Byłem asesorem. W małej miejscowości 56-letni mężczyzna zgwałcił 6-letnią dziewczynkę. Zaangażowanie dużych sił milicji (dawna nazwa) i ujęliśmy go. Żmudne śledztwo, opinie medyków. Pierwszy raz oskarżałem przed ówczesnym Sądem Wojewódzkim… wielkie przeżycie i wielkie emocje. Przed rozprawą nie mogłem zasnąć. Obawiałem się, czy podejrzany będzie skazany. Kiedy wszedłem na salę rozpraw, ujrzałem sędziego i ławniczki… mina ławniczek mówiła wszystko. Sprawca został skazany na najwyższy wtedy możliwy wymiar kary …15 lat.

Czy były sprawy z archiwum, do których udało się panu wrócić i je rozwiązać?

Moje największe spełnienie - to właśnie sprawa z tzw. archiwum X. - zabójstwo Basi z Drzonowa. Podejrzewaliśmy, kto zabił tę dziewczynę, ale przez 27 lat zabójca był dla nas nie do ruszenia. Dowody były kruche. Byliśmy zdeterminowani … zbliżał się okres przedawnienia. Wspólnie z policjantami z archiwum X z Gorzowa dokonaliśmy remanentu dowodów i znaleźliśmy mocny punkt. Badania DNA i bingo !

Pamiętam spotkanie i rozmowę z panią Józefą – mamą zamordowanej Basi. Ona powiedziała mi wówczas, że jej jedynym marzeniem było dożyć chwili, kiedy zabójca córki zostanie skazany.

Gdy sąd ogłaszał wyrok, pani Józefa stała przy mnie i drżała. Trzymałem ją za ręce …. Po ogłoszeniu wyroku 25 lat pozbawienia wolności (to wtedy był najwyższy możliwy wymiar kary) pani Józefa wyszeptała: No i doczekałam się i teraz jestem spokojna.

To był jedyny przypadek podczas mojej pracy, kiedy zachowałem się mało profesjonalnie … po wyroku nie mogłem odmówić pani Józefie i jej rodzinie, przyjąłem zaproszenie i poszliśmy na wspólny obiad. Wówczas pierwszy raz pani Józefa uśmiechała się, a ja czułem dumę i spełnienie. Byłem wdzięczny losowi, że pozwolił mi doprowadzić sprawę do końca i w ten sposób mogłem spełnić pragnienie pani Józefy.

Co by pan doradził dziś osobom, które chcą zostać prokuratorem?

Przede wszystkim radziłbym prześwietlić kręgosłup…. Ha ha. Zawód ten polecam osobom z twardym kręgosłupem, odpornym na wszelkie naciski z zewnątrz. Osobom faktycznie szanującym prawo i rotę przyrzeczenia – jakkolwiek to górnolotnie teraz zabrzmi. To jest ciężki zawód, w którym prokurator zderza się z trudnymi obrazami podczas prowadzonych dyżurów zdarzeniowych, w trakcie przeprowadzanych sekcji zwłok. Odporność psychiczna? Oczywiście, ale także pomimo zderzenia z ciężkimi obrazami … delikatność w rozmowach z ludźmi, którzy u prokuratora widza ostatnią deskę ratunku.

Jaka sprawa (sprawy) utkwiły panu najbardziej w pamięci, były najtrudniejsze, najbardziej wstrząsające? Takie, które śniły się po nocach?

Do takich spraw zaliczyłbym zapewne zabójstwo wójta cygańskiego, jego syna i synowej w Nowej Soli. Rozmiar okrucieństwa, charakter i sposób zadawanych ran śmiertelnych budziły grozę i odrazę. To była rzeźnia, a widok miejsca zbrodni przerażał i tak jak w pytaniu … śnił się po nocach. Ja byłem piątym prokuratorem, który prowadził to śledztwo. Do skutecznego schwytaniu zabójców i ich skazania udało się natomiast doprowadzić, kiedy kierowałem już wydziałem PZ (Wydział Przestępczości Zorganizowanej). Do poprowadzenia tej sprawy przydzieliłem wówczas dwóch prokuratorów i oni skutecznie zakończyli wieloletnie śledztwo.

Druga z takich spraw to ta z okresu, kiedy byłem już rzecznikiem… kilka lat temu na jednym z zielonogórskich osiedli ojciec udusił swoje dwie córki, a następnie zmasakrował młotkiem żonę. Zabójca po swoim czynie ułożył na łóżku zwłoki obu małych córek … One zastygłe leżały przytulone do siebie. Nie mogłem znieść tego widoku. Ogarniało mnie przerażenie i nie byłem w stanie zrozumieć, jak ojciec żyjący w konflikcie z żoną mógł przenieść nienawiść również na swoje dzieci i to w taki sposób. To przekraczało moje wyobrażenie.

Może to co powiem, zabrzmi mało profesjonalnie … szczególnie nie udawałem smutku, kiedy dowiedziałem się, że wkrótce zabójcę znaleziono powieszonego w lesie.

Czy z upływem lat bardzo zmienił się charakter pana pracy?

Może nie charakter pracy. Zmieniały się przepisy, wprowadzono do obiegu ustawy o świadku koronnym, świadku incognito. Obecnie prokuratura ma w pełni skomputeryzowany system pracy. Rozwinęła się nauka. Nowe metody badawcze, dzięki którym wzrosła wykrywalność spraw. Wspomniałem wcześniej o badaniach DNA. Mamy w pełni skomputeryzowany system pomagający zweryfikować dowody, na które wcześniej oczekiwaliśmy po kilka tygodni.

Czy współpraca z mediami jest trudna, bo to trochę inny język, inne pytania (może czasem śmieszne), inny świat?

Nie ma trudnych i śmiesznych pytań. Są czasami głupawe odpowiedzi. Starałem się panować nad tym…. Ha ha

Odpowiadając na pytania dziennikarzy starałem się używać prostego języka, zrozumiałego dla przeciętnego zjadacza chleba, bo przecież wasze medialne przekazy mają być czytelne dla przeciętnego odbiorcy. Miałem świadomość, że język prawniczy jest dość skostniały i czasami wręcz odrzucający. Myślę, że podołałem…

Dzisiaj media są agresywne i nalegają na szybki przekaz, bo jutro jest nowy dzień i nowe wyzwania. Miałem tego świadomość, dlatego również w weekendy bywałem do państwa dyspozycji.

Jakie miał pan sposoby na odcięcie się od pracy

?

Nie potrafiłem się odciąć… z czasów, kiedy kierowałem PZ – etami całkowite odcięcie się nie było możliwe. Ogromny stres, napięcia, które niejednokrotnie przynosiłem do domu. Dyżury zdarzeniowe, powtarzające się obrazy ludzkich nieszczęść, sekcje … Moja rodzina była szczęśliwa, gdy zakończyłem prace w tych PZ – ach. Z czasem uciekałem w sport… biegałem i kibicowałem mojej ulubionej drużynie koszykówki.

Z czego jest pan najbardziej dumny?

Mam w domu lustro. Przeglądam się w nim i codziennie widzę tam człowieka, który nigdy nie złamał się, nie poddał naciskom, dla kariery nie sprzeniewierzył wyznawanym zasadom i przysiędze. W dzisiejszych czasach to szczególny powód do dumy …

Czy Zielona Góra to dobre miejsce na pracę, życie prywatne? Czy może myśli pan o przeprowadzce w jakieś inne miejsce w Polsce?

Jakiś czas temu wyprowadziłem się z Zielonej Góry do Krępy. Kiedy władze miasta dowiedziały się o wyprowadzce tak „zacnego” obywatela spowodowały, że Krępę przyłączono do Zielonej Góry … ha ha.

Poważnie ? Zielona Góra to moje miasto! Jakiś czas temu otrzymałem od ministra Kurczuka propozycję kierowania prokuraturą w Warszawie i przeprowadzki tam. Odmówiłem i nie żałuję. Zielona Góra to miasto w sam raz, mające swój urok i klimat.

Jakie ma pan teraz plany na przyszłość?

Zapewne muszę odpocząć i zwolnić. Moja młodsza żona jeszcze trochę popracuje, więc podróże odłożę w czasie. Samego nie puści mnie, bym gdzieś nie zabłądził… ha ha.
Zrobiliśmy właśnie remont i wymianę kuchni - będę gotował obiadki …. To sobie kobieta dobrze poje … ha ha
Na koniec pragnę panu i pozostałym współpracującym ze mną przez te lata dziennikarzom podziękować za owocną współpracę. To był dla mnie miły czas.

Dla nas również. W imieniu dziennikarzy dziękuję za bardzo dobrą współpracę i życzę powodzenia!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto