Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rolnicy protestowali w Częstochowie! Ścisłe centrum miasta było zablokowane - ZDJĘCIA i WIDEO

Katarzyna Stacherczak
Katarzyna Stacherczak
Dawid Wygas
Dawid Wygas
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
PROTEST. Rolnicy ponownie wyjechali na drogi powiatu częstochowskiego i ulice Częstochowy. W sumie po ścisłym centrum miasta jeździło około 600 ciągników. Wśród protestujących byli rolnicy nie tylko z powiatu częstochowskiego, ale również myszkowskiego, lublinieckiego i kłobuckiego.

Rolnicy protestowali w Częstochowie

Rolnicy w całym kraju od jakiegoś czasu wyrażają swój sprzeciwu wobec polityki Unii Europejskiej w związku z wprowadzeniem "Zielonego Ładu" oraz niekontrolowanym importem towarów rolno-spożywczych z terytorium Ukrainy. Ich protesty przybierają na sile.

We wtorek, 20 lutego, rolnicy wjechali do Częstochowy głównymi drogami - DK 43 (od strony Kłobucka), DW 494 (od strony Wręczycy Wielkiej), DW 786 (od strony Mstowa), DW 483 (od strony Mykanowa) i DK 91 (od strony Rędzin).

Ich punktem docelowym był Śląski Urząd Wojewódzki przy ulicy Sobieskiego 7. Jadąc swoim tempem wstrzymywali ruch w ścisłym centrum. W niektórych miejscach został on sparaliżowany. Utrudnienia występowały między innymi na ulicach: Rędzińskiej, Warszawskiej, alei Jana Pawła II, Nowowiejskiego, Waszyngtona, Popiełuszki, Pułaskiego, Sobieskiego i alei Wolności.

Petycja z dziesięcioma postulatami

Kierowcy nie mogli też jeździć ulicą Sobieskiego, gdzie protestujący rolnicy zatrzymali swoje maszyny i czekali na wojewodę śląskiego. Na jego ręce chcieli złożyć petycję zwierającą dziesięć najpilniejszych postulatów.

- Oczekujemy, że rząd szybko naprawi problemy, które powstały przed pięcioma laty. Nie wiemy, co mamy siaść i jak uprawiać nasze pola, aby to przyniosło zyski - mówili zbulwersowani. - Brakuje nam słów, determinacja jest w nas bardzo wielka. Jesteśmy w desperacji...

W sumie po ścisłym centrum miasta jeździło około 600 ciągników. Wśród protestujących byli rolnicy nie tylko z powiatu częstochowskiego, ale również myszkowskiego, lublinieckiego i kłobuckiego.

- Mamy dziesięć bardzo ważnych postulatów. Dwa są najważniejsze - mówił Robert Nowak, wiceprezes Krajowej Rady Izb Rolniczych, a jednocześnie burmistrz Przyrowa. - Po pierwsze to natychmiastowe embargo na produkty rolne z Ukrainy we wszelkiej postaci, po to aby ochronić nasz rynek. Konkurencja jest nierówna. Rolnicy na Ukrainie nie spełniają standardów produkcji, które obowiązują w Unii Europejskiej, nie mają wymogów związanych z ochroną środowiska i "Zielonym Ładem". To jest po prostu nieuczciwe. Potencjał produkcyjny Ukrainy jest taki jak Francji, Niemiec i Polski razem wzięty. Z taką konkurencją nie jesteśmy w stanie wygrać. Druga kwestia, to natychmiastowe zatrzymanie polityki tak zwanego "Zielonego Ładu". Chodzi tu przede wszystkim o płodozmian, kwestie stosowania ochrony roślin. Do tego dochodzą problemy krajowe, takie jak wypłaty rekompensat za sytuację rynkową między innymi dla producentów kukurydzy, zbóż, mleka, czy innych produktów rolnych. To pozwoli nam utrzymać płynność finansową, której nie mamy. Poprzedni rok przeżyliśmy na zapasach, te jednak już się skończyły. Wielu gospodarstwom grozi bankructwo, jeśli rząd wspólnie z Unią Europejską nie zareagują natychmiast - zauważył.

Jak obecna sytuacja wpływa na rolników na rynku lokalnym?

- Obecnie za żyto mamy oferowane 420 złotych, a za pszenicę 600 zł. Takie ceny uzyskiwaliśmy kilkanaście lat temu. Trzeba przecież doliczyć do tego środki do produkcji, energię, koszty pracy, paliwo, pracowników... Cena to jest jeden problem, a drugi to po prostu, że ten rynek nie istnieje. Nikt od nas nie chce kupować naszych produktów - wyznał Robert Nowak.

Z protestującymi rolnikami w Częstochowie spotkał się wojewoda śląski

Zebrani w Częstochowie rolnicy podkreślali, ze są zdeterminowani.

- Przyjechaliśmy do Częstochowy, jesteśmy ludźmi pracy. Chcemy, żeby ktoś z przedstawicieli władz odpowiedział nam, co mamy dalej robić - mówił Szymon Tomziński, rolnik pochodzący z Przystajni. - Prowadzę hodowlę roślinną i zwierzęcą. Wprowadzono duże obostrzenia. Dla przykładu ugorowanie to 4%. W moim przypadku gospodarstwo ma 130 hektarów, więc to 5 hektarów. W przyszłości ugotowanie ma wynosić 10%. Ktoś kupuje ziemię, po to, aby na tym zarobić...

Rolnicy podkreślają, że nie są w stanie konkurować z Ukrainą.

- Obecnie za zboże dostaję 40% wypłaty z zeszłego roku. Wkrótce wiosna, trzeba kupić nawozy, środki ochrony roślin, paliwo... Jeśli ktoś ma kredyt, to jego przyszłość wisi na włosku. Z kolei ci, którzy mają jeszcze jakieś oszczędności, to są w stanie wytrzymać jeszcze jeden sezon, ale to maksymalnie - stwierdził Szymon Tomziński, rolnik pochodzący z Przystajni.

Z protestującymi w Częstochowie spotkał się Marek Wójcik, wojewoda śląski. Rolnicy złożyli na jego ręce petycję i poprosili o wysłuchanie.

- Przyjechałem do Częstochowy, bo bardzo poważnie traktuję ten protest - mówił Marek Wójcik. - Wiemy, w jak bardzo złej sytuacji znajdują się rolnicy. Wszystkie przekazane postulaty zostaną przesłane do ministra rolnictwa. Jestem przekonany, że kolejne działania rządu pozwolą rozwiązać przynajmniej część spraw, z którymi się borykacie. Widzimy blokady, widzimy protesty, wiemy, że sytuacja jest trudna - zapewniał.

Rolnicy podkreślali, że nie chcą już dłużej czekać.

- Do roboty, politycy! Do roboty, politycy! - skandowali zgromadzeni.

Protesty rolników rozpoczęły się 9 lutego. Na pytanie, jak długo rolnicy zamierzają kontynuować swoją akcję odpowiadali krótko: do skutku.

- Nie przestaniemy protestować, jeśli nasza sytuacja nie zostanie rozwiązania. Będziemy protestować do momentu odzewu, ale odzewu, który będzie dla nas znaczący i ważny. Myślę, że ministrowie zdają sobie z tego sprawę. Rolnicy nie zamierzają zejść z dróg - podsumował Robert Nowak, wiceprezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.

Myśliwi również strajkowali w Częstochowie

Do protestu rolników w Częstochowie przyłączyli się również myśliwi.

- Wspomagamy rolników w ich proteście, ponieważ "Zielony Ład" dotyczy całej przyrody - tłumaczył Sławomir Strzelczyk, reprezentujący Okręg Częstochowski Polskiego Związku Łowieckiego. - Będziemy wspierać rolników do skutku. Oni nie mogą zostać sami z całym tym dramatem, który się toczy od wielu lat - zapowiedział.

W jaki sposób działalność Unii Europejskiej mogłaby wpłynać na sytuację myśliwych?

- Chodzi nam przede wszystkim o zrównoważony rozwój łowiectwa. Wszystkie gatunki, które można chronić, chroni się w sposób czynny. Wszystkie gatunki, które mogą w jakiś sposób zagrażać człowiekowi, czy populacji zwierząt rolnych, muszą być ograniczany w sposób racjonalny, zgodny z nauką. Wilki to nie pudelki. To drapieżniki, które zagrażają bydłu. W efekcie mamy problem, aby utrzymać populacje, którymi się żywimy - podsumował.

Rolnicy protestowali w Częstochowie! Ścisłe centrum miasta b...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto