Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sto lat, Martin! „Musimy postawić na Polskę" - mówi żużlowiec Falubazu

Cezary Konarski
Cezary Konarski
Martin Vaculik podpisał kontrakt z Falubazem Zielona Góra na sezony 2019-20.
Martin Vaculik podpisał kontrakt z Falubazem Zielona Góra na sezony 2019-20. Mariusz Kapała
- Środowisko żużlowe musi sobie zdać sprawę z tego, że liga polska jest najważniejsza. Że cały żużlowy świat kręci się wokół niej. Ligi w innych krajach też muszą to wziąć pod uwagę. Powinniśmy skupić się wyłącznie na polskich rozgrywkach, bo jeśli ta liga pozostanie mocna, to wszyscy zawodnicy na tym skorzystają – mówi Martin Vaculik, słowacki żużlowiec Falubazu Zielona Góra. 5 kwietnia zawodnik skończył 30 lat.

Żużlowy świat tak, jak inne dyscypliny sportu, stoi w miejscu z powodu epidemii koronawirusa. Główna Komisja Sportu Żużlowego zakazała zawodnikom treningów na torach. Odwoływane lub przekładane są kolejne imprezy. Zawodnicy zagraniczni, którzy stanowią o sile polskich drużyn wyjechali do swoich krajów. Jeśli będą mogli znów przyjechać do Polski, to prawdopodobnie zostaną poddani obowiązkowej kwarantannie. A to oznacza, że jeśli nowy sezon w ogóle ruszy, to będzie miał kolejne opóźnienie.

ZOBACZ TEŻ

Koronawirus. Wychodzimy tylko w maskach

Jednym z takich zawodników jest Martin Vaculik, reprezentant Falubazu Zielona Góra. - Sytuacja nie jest kolorowa. Ani my, ani nasi rodzice z czymś takim się nigdy nie spotkaliśmy. W Słowacji, mówię szczególnie w imieniu swojej rodziny, podchodzimy do tego bardzo poważnie i staramy się słuchać tego wszystkiego, co do nas się mówi. Stosujemy się do wytycznych – mówi słowacki żużlowiec. - Tylko jeden członek rodziny może chodzić do sklepu, jest bardzo mało otwartych. Jeśli wychodzimy, to musimy zakładać maski. Jeśli jej nie masz, to nie wejdziesz do sklepu. Wiemy, że one nas nie ochronią przed ewentualnym zakażeniem, ale chodzi o to, żeby nie zarażać innych. To na razie wszystko u nas się udaje. Bardzo tęsknimy za normalnym życiem, mam nadzieję, że niedługo wróci ono do normy.

Sprzątamy, gotujemy, sprzątamy…

Co Martin Vaculik robi z czasem, który w większości musi spędzać w domu? - Codziennie trenuję, utrzymuję formę fizyczną, to nie jest dla mnie łatwe, bo jestem człowiekiem bardzo aktywnym. Dużo czasu spędzam w podróżach, mieliśmy być teraz w pracowitym okresie treningowo-sparingowym, a tu rytm działania zatrzymał się z dnia na dzień – opowiada Słowak. - Ma to też swoje plusy, bo mogę bardzo dużo czasu spędzać z rodziną, choć wiadomo, że trzy tygodnie w zamknięciu do łatwych sytuacji nie należy. Zdajemy sobie jednak sprawę, że musimy być odpowiedzialni, dlatego do sytuacji podchodzimy bardzo poważnie.
- Oglądamy z dziećmi filmy, bajki, dwa razy dziennie wychodzimy na dwór – dodaje Martin Vaculik. - Wybieramy takie miejsca, gdzie wiemy, że jest pusto, nie ma ruchu. Jeździmy tam m.in. na rowerach.

Dla zabicia czasu, w domu zabraliśmy się też za sprzątanie. Sprzątamy codziennie, nasprzątałem się za kolejne pięć lat (śmiech). Non stop to samo: sprzątamy, gotujemy, znów sprzątamy, i tak w kółko.

Motocross odpuszczam

Słowacki żużlowiec ma w domu swoje miejsce do treningów. - Mój trener codziennie wysyła mi plan według, którego mam pracować – tłumaczy Martin Vaculik. - Ćwiczę, mam też specjalny rower podpięty do specjalnej aplikacji, na którym stacjonarnie mogę trenować. Nie jest tak samo, jak na drodze, ale w 80 procentach ten trening spełnia swoje zadanie. W domu da się zrobić dobry trening siłowy, kardio, można spalić kalorie. Trochę sprzętu, doświadczenia i mądry trener, to gwarancja sukcesu.
Żużlowiec nie preferuje treningów na motocrossie, które chwali sobie wielu zawodników. - Na crossie nie jeżdżę od dłuższego czasu, nie jest mi potrzebny – twierdzi Martin Vaculik. - Nie jestem w tej grupie zawodników, którzy dobrze czują się na crossie, dlatego odpuszczam. Zamiast tego mam inne treningi, które się sprawdzają, bo nigdy nie miałem problemu z kondycją, czy z tym, by dobrze prowadzić motocykl. Oczywiście teraz kontaktu z motorem żużlowym bardzo brakuje mi, ale dosiadać innego sprzętu nie potrzebuję.

ZOBACZ TEŻ

Koronawirus. Wspieramy się, team jest razem

- Chciałbym startować już dziś, ale wiadomo, że się nie da. Pojedziemy wtedy, gdy sytuacja będzie bezpieczna dla wszystkich, bo nie ma sensu, byśmy nagle zaczęli się ścigać, a później wyszło z tego wielu chorych ludzi – rozsądnie przyznaje Martin Vaculik, który zaznacza, że do sezonu jest przygotowany os dawna: - Sprzęt przygotowany czeka w warsztacie. Z mechanikami przeprowadziłem rozmowę, są wyrozumiali, bo przecież nie musiałem im tłumaczyć całej sytuacji. Przeszliśmy na awaryjny plan, wiemy co robić przez najbliższe tygodnie. Wspólnie znaleźliśmy rozwiązanie, by to przetrwać. Wspieramy się, team jest razem, jesteśmy dobrej myśli, że w tym sezonie pojedziemy. Rozmawiałem też z kilkoma moimi sponsorami. Niektórych kryzys dotyka, a niektórych nie. W tej kwestii też musimy być wyrozumiali, bo to sytuacja, z którą nikt się nie spotkał. Musimy cierpliwie czekać.

Przeprowadzka obowiązkowa

Martin Vaculik podkreśla, że jeśli sezon ruszy, to dla wszystkich zawodników najważniejsze powinny być starty w Polsce. - Środowisko żużlowe musi sobie zdać sprawę z tego, że liga polska jest najważniejsza. Że cały żużlowy świat kręci się wokół niej – mówi „Vacul”. - Ligi w innych krajach też muszą to wziąć pod uwagę. Jest opcja, by zawodnicy zagraniczni na czas rozgrywek przeprowadzili się do Polski. Zgadzam się z tym, bo nie mamy ratować tylko siebie, musimy też myśleć o całej dyscyplinie. A przecież polska liga jest dla nas głównym zajęciem.
Według Słowaka rozgrywki ligowe mogłyby ruszyć nawet w sierpniu. - Przecież można rozgrywać nawet dwie kolejki w tygodniu. Dwa i pół, może trzy miesiące i sezon będzie odjechany – uważa Martin Vaculik. - Byłoby dość łatwo, bez komplikacji z ligami w innych krajach. Powinniśmy skupić się wyłącznie na polskich rozgrywkach, bo jeśli ta liga pozostanie mocna, to wszyscy zawodnicy na tym skorzystają.

Straty oczywiście odczujemy, ale wszyscy żużlowcy jakoś przetrwają. W Polsce jest najmocniejsza liga na świecie, dlatego musimy z pokorą, mądrze podejść do problemu i uważnie słuchać rad fachowców. Tak, by wszystkie ligi mogły ruszyć i przetrwać.

Wszyscy będziemy gotowi

Martin Vaculik uważa, że żużlowcy bez problemu wejdą w sezon po tak długiej przerwie. - Zawodnicy będą przygotowani do sezonu, bo ciągle trenują, mamy jedynie dłuższy okres bez jazdy na motocyklach – mówi Słowak. - Może ktoś będzie potrzebował kilku treningów więcej. Ja w tym roku z Falubazem trenowałem dwa razy i już po pierwszym treningu czułem, że żadnej przerwy zimowej nie było. A są przecież lepsi ode mnie, którzy pewnie też po jednym-dwóch treningach zapominają o przerwie. Moim zdaniem wszyscy żużlowcy po kilku treningach będą gotowi do ścigania.

ZOBACZ TEŻ

OBEJRZYJ: Co Piotr Protasiewicz robił w więzieniu?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto