Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strach wyjść z domu, bo wszędzie można natknąć się na dziki - mówią mieszkańcy Zielonej Góry

Redakcja
Dziki ostatnio budziły przerażenie mieszkańców ul. Sikorskiego, Ogrodowej, Dzikiej, Prostej, osiedla Pomorskiego i wielu innych miejsc. Przestraszyły także odwiedzających zielonogórski cmentarz
Dziki ostatnio budziły przerażenie mieszkańców ul. Sikorskiego, Ogrodowej, Dzikiej, Prostej, osiedla Pomorskiego i wielu innych miejsc. Przestraszyły także odwiedzających zielonogórski cmentarz Mariusz Kapała / GL, Zdjęcia Czytelników
- Coś trzeba z tym zrobić, zanim dojdzie do tragedii. Bo to jest przesada, co dzieje się w mieście. Dziki są już wszędzie, także w centrum miasta - mówią zielonogórzanie.

- Od półtora tygodnia na moim podwórku praktycznie mieszkają dziki. Interweniowałam w administracji domów mieszkalnych. Stwierdzili, że to nie ich sprawa. Dzwoniłam do urzędu miasta. Usłyszałam, że mam po prostu uważać – mówi pani Maria z ulicy Sikorskiego w Zielonej Górze. – Tymczasem dziki spokojnie przechodzą sobie na ul. Ogrodową, wygrzewają się na słońcu. Boję się ja, boją sąsiedzi…
Takich głosów otrzymujemy więcej.
- Mieszkam na osiedlu Przyjaźni. Co jakiś czas zaliczam bliskie spotkanie z dzikiem. Przestałam chodzić już na spacery do pobliskiego lasu. Ale dziki są już też na osiedlu – napisała do nas pani Grażyna.

Dziki spacerują także na cmentarzu

Natomiast pani Małgorzata zwraca uwagę, że dziki spacerują też po cmentarzu.
Moja mama (75 lat) i jej znajoma(60 lat) odwiedziły w samo południe cmentarz stary w Zielonej Górze – napisała do nas pani Małgorzata. - Przy grobie mojego ojca spacerował sobie warchlak dzika. Panie jak najszybciej mogły, opuściły teren cmentarza.

Jakie szanse miałyby przy spotkaniu z mama maleństwa, która na pewno była blisko?
- W biały dzień widziałam dziki na ulicy Prostej. Paradowały nic nie robiąc sobie ze sznura stojących samochodów. Przeszły obok przystanku MZK i spokojnie poszły do lasu – mówi Joanna Bardycka z Zielonej Góry. – To nie pierwszy taki przypadek. Często można je spotkać na osiedlu Leśnym czy Zacisze.
Kolejne zgłoszenia od naszych Czytelników były z osiedla Pomorskiego. I z ulicy Dzikiej. I z ulicy Podgórnej. Mieszkańcy robią zdjęcia. Kręcą filmiki i przecierają oczy ze zdumienia.

Dziki zmieniły tryb życia, bo je dokarmiamy

Radny, a jednocześnie nadleśniczy Mariusz Rosik, wiele razy zwracał uwagę, że miasto się rozbudowuje i wchodzi do lasu. Na teren, który kiedyś należał do dzikich zwierząt. Wiele osób wyrzuca też odpadki z obiadu czy innych posiłków do lasu czy pozostawia podczas spacerów resztki jedzenia. A są i tacy, którzy specjalnie dokarmiają dziki i inne zwierzęta. To dla zwierzyny łatwy sposób zdobywania pożywienia. Do tego dochodzą jeszcze trawniki na osiedlach, zawierające pędraki. Wszystko to powoduje, że dziki przestawiły się na inny tryb życia. Wchodzą do miast, bo tak nauczyły się zaspokajać swoje potrzeby. Mało tego przestawiły się z trybu nocnego na dzienny.

Mieszkańcy są podzieleni w sprawie dzików

Problem z dzikami ma wiele miast w Polsce. Zielona Góra otoczona lasami i z lasami wewnątrz miasta ma jeszcze więcej kłopotu z tymi zwierzętami. Wiele razy zastanawiano się, co z tej sytuacji robić. Próbowano różnych sposobów, pomagały czasowo. I dzieliły mieszkańców. Jedni bowiem uważają, że dzikie zwierzęta powinniśmy zostawić same sobie, inni przeciwnie – powinno się je likwidować, bez sentymentów, bo stanowią zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi. Problem z dzikami wraca jak bumerang. Potrzebne byłyby systemowe rozwiązania.

Policja i straż odganiały dziki

Mieszkańcy co chwilę zgłaszają straży miejskiej jakiś problem z dzikami. Niedawno policjanci i strażacy dostali wezwanie na ul. Nową. W parku „Zielony Przystanek” żerowała rodzina dzików: cztery dorosłe osobniki i kilkanaście małych. Mundurowi zabezpieczyli wejście na plac zabaw i próbowali odgonić zwierzęta. Działali spokojnie, by nie przestraszyć dzików i nie wywołać w nich agresji. Po kilkudziesięciu minutach rodzina dzików opuściła rekreacyjny teren.

W obecnej sytuacji relokacja dzików jest zabroniona

Straż miejska przekazuje też informacje na temat dzików odpowiednim osobom w urzędzie miasta. Pytaliśmy więc w magistracie, co może miasto zrobić, by zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo w tej kwestii?
Za pośrednictwem Moniki Zapotocznej, dyrektor departamentu komunikacji społecznej w UM, na nasze pytania odpowiedzieli przedstawiciele Biura Gospodarki Komunalnej w zielonogórskim urzędzie.
- W związku ze wzmożoną aktywnością dziczych watah na terenie miasta, Biuro Gospodarki Komunalnej informuje, że do listopada 2019 r. Miasto Zielona Góra radziło sobie w miarę potrzeb i możliwości z dzikami bytującymi na terenach zamieszkałych, niestety wirus ASF, który dotarł do województwa lubuskiego i stał się powodem objęcia Zielonej Góry czerwoną, a obecnie niebieską strefą, skomplikował możliwości działania miasta, polegające na odłowie i wywozie dzików w ich naturalne środowisko - słyszymy w tej komórce zielonogórskiego magistratu. - W obecnej sytuacji prowadzona przez miasto do listopada 2019 r. relokacja dzików jest zabroniona.

Jak miasto współpracuje z kołami łowieckimi

Jednak magistrat ciągle współpracuje z kołami łowieckimi, by ograniczać populację dzika. Jak?
- Poprzez zwiększenie odstrzałów na terenach leśnych, tak, aby zmniejszyć jego populację - wyjaśnia Biuro Gospodarki Komunalnej.
Biuro Gospodarki Komunalnej poinformowało nas też, że miasto próbowało na drodze przetargu wyłonić wykonawcę, który wykonywałby na jego terenie odłowy dzika wraz z uśmierceniem.
- Niestety w nowych warunkach epidemiologicznych i narzuconymi reżimami prawnymi z tym związanymi, próby takie nie powiodły się - usłyszeliśmy w magistracie. - Z uzyskanych przez miasto informacji wynika, że z powodu braku możliwości sprostania wszystkim wymogom prawnym, związanych z wykonaniem powyższego zadania, znalezienie wykonawcy jest praktycznie niemożliwe.

Co możemy zrobić sami? Jak się zachować, gdy spotkamy się oko w oko z dzikami?

  • W przypadku spotkania z dzikiem, człowiek, jeśli nie został przez niego zauważony, nie powinien wykonywać gwałtownych ruchów, lecz spokojnie się oddalić.
  • Jeśli dzik nas dostrzeże, najlepszym wyjściem jest stanąć w bezruchu. Ucieczka może sprowokować zwierzę do ataku, a biegnie on z prędkością nawet 10 metrów na sekundę.
  • Dzik ma bardzo wyczulony węch (w odległości 500 metrów może wyczuć człowieka) oraz wyczulony słuch pozwalający usłyszeć pęknięcie gałązek, trzeszczenie śniegu, a nawet szum tarcia ubrań. Słabością dzika jest wzrok, ponieważ zauważa tylko ruch. Mieszkańcy i turyści powinni pamiętać, że zaniepokojona locha z młodymi jest bardzo agresywna.
  • Warchlaków nie wolno dotykać, zaczepiać, łapać, ani tym bardziej atakować.
  • Dzików nie wolno szczuć psami oraz dokarmiać.
  • Zwierzęta pojawiają się w mieście, szukając pożywienia. Jeśli je znajdują, wówczas do takiej sytuacji się przyzwyczają. Szczególną ostrożność należy zachować w lasach i na szlakach turystycznych, a także w miejscach, w których dziki niedługo wcześniej zryły teren. Po zmroku należy unikać zarośli i łąk.
  • W miarę możliwości należy korzystać z dróg, po których jeżdżą samochody.
  • Nawet jeśli dzik wydaje się być oswojony, to wciąż pozostaje niebezpiecznym zwierzęciem. Nie wolno więc do niego podchodzić. Ponadto mieszkańcy powinni informować policję, jeśli napotkają w lesie quady, czy motocykle crossowe. Płoszą one zwierzynę, która wówczas może być groźna. (źródło Polska Policja).
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto