Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Studentów nie ma - pieniędzy brak. Zielona Góra traci 100 mln zł. Puste budynki UZ oznaczają straty finansowe dla miasta

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Na Uniwersytecie Zielonogórskim studiuje 10 tysięcy osób. Około 8 tysięcy wyjechało w czasie pandemii do swoich rodzinnych miejscowości. Uczelniane budynki, akademiki stoją puste...
Na Uniwersytecie Zielonogórskim studiuje 10 tysięcy osób. Około 8 tysięcy wyjechało w czasie pandemii do swoich rodzinnych miejscowości. Uczelniane budynki, akademiki stoją puste... Jacek Katos
Puste budynki Uniwersytetu Zielonogórskiego oznaczają... straty dla miasta. Można się spodziewać, że przez pandemię koronawirusa 100 mln zł przeszło Zielonej Górze koło nosa. Co miesiąc student zostawiał w Winnym Grodzie około 1,2 tys. zł.

W całym kraju, w ośrodkach akademickich, studiuje ponad 1,2 miliona osób. Dzięki temu miasta te zapełniają się młodymi ludźmi, którzy płacą za noclegi, wyżywienie i rozrywkę. Od roku sytuacja się zmieniła. Studenci kształcą się zdalnie. Wrócili do swych domów i narzekają, że najlepsze czasy studenckie mijają im przed komputerem. Miasta akademickie także nie mają powodów do zadowolenia. Uciekło każdego miesiąca ucieka im wiele pieniędzy.

Na Uniwersytecie Zielonogórskim studiuje 10 tysięcy osób. Około 8 tysięcy wyjechało w czasie pandemii do swoich rodzinnych miejscowości. Uczelniane budynki, akademiki stoją puste...

Studentów nie ma - pieniędzy brak. Zielona Góra traci 100 ml...

Opole straciło na braku studentów 150 milionów złotych

Doktor Diana Rokita-Poskart z Wydziału Ekonomii i Zarządzania Politechniki Opolskiej policzyła dokładnie, ile przez ten rok z powodu braku studentów straciło Opole. O wynikach poinformowała m.in. w tvn24. Przed pandemią w Opolu studiowało 19 tysięcy osób. Około 88 procent spośród tych studentów to są osoby, które przyjechały do Opola na studia z innych miejscowości.

Pani doktor sprawdziła, ile co miesiąc studenci wydawali pieniędzy, gdy kształcili się stacjonarnie. Średnio wyszło 933 zł miesięcznie. Okazało się więc, że Opole na braku studentów w ciągu roku straciło około 150 milionów złotych.

Na Uniwersytecie Zielonogórskim studiuje 10 tysięcy osób

Z powodu pandemii i studiach on-line straciła i nadal traci też Zielona Góra. Co prawda dokładnych badań nie było, ale już kilka late temu obliczono, że każdy student co miesiąc zostawia w mieście około tysiąca złotych. Z rozmów ze studentami Uniwersytetu Zielonogórskiego wynika, że kwota ta obecnie jest wyższa i średnio wynosi 1,2 tys. zł miesięcznie. Oczywiście wszystko zależy od tego, czy student mieszka w akademiku czy wynajmuje mieszkanie, jak często korzysta z różnych rozrywek (np. kino, koncerty, puby, kupno książek itd.).

Rzecznik Uniwersytetu Zielonogórskiego, Ewa Sapeńko wylicza, że na uczelni studiuje obecnie 1.700 z Zielonej Góry. Oni więc nadal wydają pieniądze u nas, czyli u siebie. Pozostali wyjechali do rodzinnych miejscowości. Mówimy tu o około 8 tys. osób. Jeśli przyjąć, że każdy żak wydawał przed pandemią około 1,2 tys. zł miesięcznie, to można podsumować, że miasto co miesiąc traci 9,6 mln zł, a przez 10 miesięcy roku akademickiego straciło 96 milionów złotych.

Brak studentów to także straty na samej uczelni - studenci nie płacą za akademiki, nie działają stołówki, bary, punkty ksero, sklepiki. Ale z drugiej strony eksploatacja jest tańsza – bo mniej zużywa się prądu, są oszczędności na sprzątaniu, ogrzewaniu itp.

Miasto traci także na braku młodzieży szkół ponadpodstawowych, która mieszkała przed pandemią w internacie, bursie czy wynajmowanych mieszkaniach. Oni także zostawiali tu pieniądze, a dziś uczą się zdalnie w swoich domach.

Zobacz wyjątkową inaugurację roku akademickiego na Uniwersytecie Zielonogórskim:

Zyski spadły, ale brakuje też śmiechu studentów i uczniów

- Nasze zyski spadły o około 70 procent - mówi jeden z właścicieli punktu ksero. - Nie ma studentów, nie ma licealistów, a to oni byli głównie naszymi klientami.

Podobnie słyszymy w małych sklepach spożywczych w okolicy uczelni i w szkołach. Choć tu straty są mniejsze, to jednak wszyscy tęsknią już za młodymi ludźmi.
- Jak byli studenci, uczniowie ciągle dokładałam towar na półce ze słodyczami, ciastkami, napojami. Teraz już tak nie schodzą - żali się jedna z ekspedientek. - To samo z hot-dogami czy kawą. Poza tym nie tylko o zysk chodzi. Jakoś tak smutno teraz, pustawa bez młodych. Zawsze coś zażartowali, pośmiali się i weselej człowiekowi było na duszy.
Pani Stanisławie też. Od lat wynajmuje pokój studentkom. Mówi, że teraz jest bardzo ciężki dla niej okres. Nie tylko ze względów finansowych, choć także. Bo dzięki opłacie za wynajem, mogła nie liczyć się z pieniędzmi będąc na zakupach w sklepie. Teraz skrzętnie liczy każdą złotówkę, czy wystarczy do kolejnego miesiąca.
- Zawsze też miałam towarzystwo, pomoc. A teraz rozmawiam tylko z telewizorem - przyznaje. - Bardzo bym chciała, by wszystko wróciło do normy.

Pracuję jako wolontariusz, by więcej się nauczyć

- Studenckie życie w Zielonej Górze teraz nie istnieje, na kierunku lekarskim mamy część zajęć w szpitalach, ale w zeszłym semestrze było to łącznie kilka tygodni. Znajomych z roku nie widziałem od.... roku, od kiedy szaleje pandemia - przyznaje student Bartłomiej Patka. - Przyjaźnie uniwersyteckie nam się rozluźniły bardzo, obawiam się, że części osób, z którymi studiuję, nawet bym nie rozpoznał. Osobiście staram się dzielić studia i pracę wolontariacką, kiedy tylko mogę pracuję w 105. Szpitalu w Żarach, na SOR i oddziale chirurgicznym. Studia zbliżają się ku końcowi, bardzo odpowiedzialny kierunek, ale online to przepraszam nie da się tego nauczyć. Dlatego zatrudniłem się w Żarach, w szpitalu u moich Mistrzów, żeby pomagać w opiece nad chorymi i żeby "wyjść na ludzi" , kiedy zostanę lekarzem.

A co do miasta? Jak byłem w Zielonej Górze i wyszedłem wieczorem na deptak, to zobaczyłem przerażającą pustkę. Kiedyś to było gwarne i wesołe miejsce, wielu młodych zostawiało tu pieniądze, a a teraz - wszędzie cicho i głucho.
B. Patka dodaje, że bardzo żałuję, że nie może razem ze stowarzyszeniem studentów medycyny prowadzić działalności. Zwykle w roku robiliśmy kilkanaście spotkań, akcji profilaktycznych, prowadziliśmy zajęcia z edukacji medycznej i profilaktyki dla młodzieży, uczyliśmy świadomości onkologicznej mieszkańców naszego miasta na fantomach. Od roku tego nie ma. To także straty dla miasta i jego mieszkańców... Choć trudno je rozpatrywać pod względem finansowym.

Nie wróciłem do rodzinnego miasta

Miłosz Trojnar pochodzi z Rzeszowa, ale studiuje w Zielonej Górze. Kończy studia na medycynie, wiele zajęć ma praktycznych. Nie wrócił do rodzinnego miasta.
- Jestem cały czas w Zielonej Górze. U nas na medycynie zajęcia były prowadzone w trybie zdalnym jedynie podczas pierwszej fali pandemii. Zaczęliśmy je ponownie pod koniec zeszłego roku akademickiego i kontynuujemy je w trybie stacjonarnym do dzisiaj - mówi. - Oczywiście stosujemy się do panującego reżimu sanitarnego i obostrzeń obowiązujących na konkretnych oddziałach.

Ostatnio nasza sytuacje poprawiły szczepienia, dzięki którym udaje nam się uniknąć zakażenia COVID-19, a także odbywania kwarantanny po kontakcie z chorym, co istotnie dezorganizowało nasz plan zajęć. O życiu studenckim ciężko w tej chwili dyskutować, stosujemy się do wszelkich panujących ograniczeń, mając na uwadze swoje zdrowie, a także i może przede wszystkim zdrowie innych, których moglibyśmy zarazić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto