Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szok, niedowierzanie… Koszykarze Enei Zastalu BC Zielona Góra zakończyli sezon. Znów przegrali ze Śląskiem Wrocław

Mariusz Kapała / GL
Fascynująca i niezwykle emocjonująca seria play off pomiędzy koszykarzami Enei Zastalu BC Zielona Góra a Śląskiem Wrocław ma swój smutny dla zielonogórzan finał. Zastalowcy przegrali piąte, decydujące spotkanie i odpadli z rywalizacji o mistrzostwo Polski w Energa Basket Lidze.

Enea Zastal BC Zielona Góra – WKS Śląsk Wrocław 80:86

  • Kwarty: 30:26, 24:19, 10:16, 16:25.
  • Enea Zastal BC: Nenadić 22 (3x3), Marble 18 (2x3), Zyskowski 16 (3x3), Brembly 6, Apić 5 oraz Mazurczak 4, Żołnierewicz 4, Sulima 3, Drame 2.
  • WKS Śląsk: Ramjlak 23, T. Trice 22 (1x3), Kanter 12,(1x3), Meiers 4, Kolenda 0 oraz Justice 15 (3x3), Tomczak 7, Dziewa 3, D. Trice 0.

Była 24 minuta meczu, gdy Ousmane Drame genialnym wsadem zdobył punkty. Zastal uciekł wówczas Śląskowi na dziesięć punktów, było 60:50. Zielonogórscy kibice być może zastawiali się, czy wicemistrzowie Polski pójdą za ciosem, a trenerzy być może mieli w głowie ewentualne półfinałowe starcie z beniaminkiem ze Słupska. Wszak dwa pierwsze mecze tej serii w Zielonej Górze miały podobny przebieg. W ostatniej, czwartej kwarcie zielonogórzanie uciekali ekipie z Wrocławia i zwyciężali dość pewnie. To jednak Śląsk pokazał prawdziwy charakter awansując do czwórki najlepszych drużyn w kraju. Goście odrobili straty. W czwartej kwarcie po punktach Kode Justice’a doprowadzili do wyrównania 69:69. Była 33 minuta i mecz zaczął się od początku, choć w pierwszej połowie wydawało się, że to Zastal ma więcej argumentów.

Nikt w hali CRS nie spodziewał się łatwej przeprawy, wręcz przeciwnie. Już początek spotkania zwiastował duże emocje. Lepiej weszli w mecz gospodarze, którzy po efektownym wsadzie Devyna Marble’a prowadzili w 5 min 16:8. Agresja, skuteczność i wielki apetyt na awans – to charakteryzowało zespól Zastalu, który pierwszą połowę miał bardzo dobrą, by nie powiedzieć, rewelacyjną. Po pierwszej kwarcie było 30:26. Śląsk był blisko, ale nie był w stanie przeciwstawić się zespołowej i mądrej koszykówce zielonogórskiej. Gospodarze do przerwy mieli imponującą, prawie 60-procentową skuteczność rzutów z gry, byli lepsi w asystach i zbiórkach. Szalał Jarosław Zyskowski, który z iście zegarmistrzowską precyzją dziurawił kosz wrocławski pokazując doświadczenie i mądrość w grze. Na przerwę obie drużyny schodziły przy 9-punktowym prowadzeniu gospodarzy: 54:45. Kibice w hali CRS-u mieli powody do zadowolenia, bo Zastal grał dobrze. Do 24 minuty to gospodarze nadawali ton rywalizacji. Śląsk zmniejszył jednak prowadzenie zielonogórzan, którzy już tak nie błyszczeli w ataku, jak w pierwszej połowie. Po 30 minutach miejscowi prowadzili 64:61.

W czwartej kwarcie to jednak Śląsk pokazał charakter, a zielonogórzanom w decydujących fragmentach meczu zabrakło lidera. Od stanu 69:69 trwała wojna nerwów. Zastal znów potrafił odskoczyć. Na pięć minut przed końcem po punktach Andy’ego Mazurczaka podopieczni trenera Olivera Vidina wyszli na 6-punktowe prowadzenie (75:69), po czym kompletnie się pogubili.

- Kluczowe były te ostatnie minuty, gdy wróciliśmy do gry. Oni nie mieli niczego w ataku, a my mądrze zagraliśmy w ofensywie – mówił trener Śląska Andriej Urlep. Jego podopieczni doprowadzili do wyrównania, a po punktach Aleksandra Dziewy objęli prowadzenie (76:75). Zastal nie odpowiedział na te akcje niczym skutecznym, zaś Śląsk zachował w najważniejszych momentach serii zimną krew. W końcówce genialną partię rozgrywał Ivan Ramljak, mądrością popisywał się najlepszy koszykarz sezonu zasadniczego Travis Trice. Po punktach tego ostatniego na 52 sekundy przed końcową syreną wrocławianie wyszli na pięciopunktowe prowadzenie (80:75) notując niesamowity zryw 11:0! Zastal odpowiedział jeszcze trójką skutecznego w pierwszej połowie, ale niewidocznego w drugiej Nemanji Nenadica, ale to było wszystko. Goście nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa i utonęli we własnych objęciach.

- To była bardzo dobra koszykówka, w której wszyscy walczyli „na maksa”. Szkoda, że spotkaliśmy się już w ćwierćfinale, bo jedni i drudzy powinni grać dalej – przyznawał kurtuazyjnie Andriej Urlep.

- W drugiej połowie rzuciliśmy tylko jedną trójkę na trzynaście prób. W takich meczach musisz trafiać, oni rzucali z otwartych rzutów, a my nie. To przesądziło. Graliśmy dobrze przez 25 minut – stwierdził Oliver Vidin. Podobnego zdania był kapitan zielonogórzan David Brembly: – Przegraliśmy, bo skuteczność nie była dobra. Gdy mieliśmy przewagę, nie mogliśmy tego przełamać.

17-krotny mistrz Polski z Wrocławia dokonał wielkiej rzeczy. Ze stanu 0:2 wyszedł na 3:2. Zastal po raz pierwszy od dziesięciu lat nie zagra w półfinale ekstraklasy i nie będzie walczył o medale.

[g]16240485[/g] Kibice (Zastal-Stal)

WIDEO: Zastal najlepszym zespołem w plebiscycie „Gazety Lubuskiej”

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto