Sztuka, którą wyreżyserował dyrektor Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze Robert Czechowski, jest warta polecenia z wielu względów. Możemy sprawdzić, jaki efekt daje dobra współpraca teatrów z Zielonej i Jeleniej Góry. Możemy też przekonać się, czy przedstawiona rodzinna historia w sztuce Andrewa Bovella przypomina nam naszą familię… Zastanowić się, czy też nie popełniliśmy pewnych błędów, które da się jeszcze naprawić albo i nie.
To wiem na pewno - spektakl o wyfruwaniu dzieci z domu
- Rzecz jest dla ludzi wrażliwych, pochylających się nad problemami… To proces wyfruwania dzieci z domu, jakaś próba ich zatrzymania, spełniania rodzicielskich oczekiwań – mówi Robert Czechowski. Sztuka mówi o tym, że płaci się pewną cenę za to wyfruwanie z gniazda. I często rodzice zostają wówczas z refleksją, bo nagle ich życie – po odejściu z domu ostatniego dziecka – straciło sens.. Do tej pory całe życie było mu podporządkowane, chroniło się je, dbało o nie. A teraz? Zostały telefony, zresztą coraz rzadsze. Nie ma się w kogo wtulić. Nie ma się kim chwalić… I ta sztuka jest o tym, żeby zdążyć jeszcze podziękować rodzicom…
- To jest spektakl o miłości i zwycięstwie miłości, oczekiwaniach, jakie mają rodzice wobec swoich dzieci, jakie mają wyobrażenie o tym, co one będą robić w przyszłości. Tymczasem one idą własną ścieżką… Ten spektakl jest po prostu życiowy – mówi aktorka Iwona Lach.
- To jest spektakl, w którym każdy znajdzie coś osobistego. Gramy tu rodzinę i o ile te dramaty nie są uniwersalne, wybory bohaterów są radykalne, to właściwie czy tak nie wygląda nasze życie – aktorka Marta Kędziora.
- Dwoje rodziców i czworo dzieci z problemami – zauważa aktor Jerzy Kaczmarowski. - Dedykowałbym ten spektakl wszystkim ojcom. Doceniam ich trudną sytuację w życiu. Powiedzenie, że prawdziwi mężczyźni nie płaczą jest nieprawdziwe. Płaczą. I słychać to pociąganiem nosem na widowni…
Żadna z postaci, która się pojawia na scenie, nie jest traktowana w drugorzędny sposób. Wszystkie są tak samo ważne. Jedna historia nie jest mniej istotna od drugiej. Dzięki temu powstaje wspólny obraz.
„To wiem na pewno” to współczesny Czechow. W australijskim wydaniu. To jest prapremiera polska.
To wiem na pewno - moc połączonych teatrów
Jak współpracę obu teatrów ocenia Robert Czechowski?
- Od strony organizacyjnej, ekonomicznej i przyjacielskiej wyszło znakomicie. Księgowe mówią, by takich projektów było więcej, bo wtedy koszty się rozkładają – podkreśla dyrektor Lubuskiego Teatru. - Ta współpraca pokazała, że ma sens. Uczymy się siebie, organizacji, miast… To bardzo piękne i budujące doświadczenie. I na pewno będzie kontynuowane nie tylko z jeleniogórskim teatrem. A jak wyszedł nam ten spektakl artystycznie? Nie mnie to oceniać. Państwo to zrobią, jak obejrzą przedstawienie.
W sztuce „To wiem na pewno” gra sześciu aktorów. Każda odtwarzana postać jest równie ważna. Reżyser przyznaje, że praca z nimi była przyjemnością.
- Mimo pandemii i tych niesprzyjających warunków pracowało się nam bardzo fajnie. Poczuliśmy się jak rodzina. Stworzył się klimat, który pomógł nam w pracy – podkreśla Marta Kędziora
W Jeleniej Górze spektakl był już grany. Czy jest trema przed zielonogórską publicznością?
- Oczywiście, publiczności nie znamy, ale jesteśmy podekscytowani – mówią aktorzy z Jeleniej Góry.
- Nie miałem problemów z publicznością jeleniogórską – mówi Jerzy Kaczmarowski z Lubuskiego Teatru. – Przecież ona dzieli się na dobrą i złą. Niezależnie od miasta…
Zobacz wideo - "Kordian" w Lubuskim Teatrze
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?