Robert Górski w grudniu ub.r. zwrócił się do straży miejskiej z prośbą o podanie informacji, ile kontroli pieców grzewczych przeprowadzono w latach 2018-2019 oraz jakie kary nałożono na osoby, które trują mieszkańców Zielonej Góry. Okazuje się, że strażnicy przeprowadzili w tym okresie łącznie 325 interwencji, w wyniku których ujawniono 79 nieprawidłowości. 66 osób zostało pouczonych, a mandatami ukarano 10. W większości dominowały kwoty 50 i 100 złotych.
– Pobrano z palenisk 4 próbki do badań. Jedną z nich pobrano w 2018 roku, na tej podstawie został skierowany wniosek do sądu, sprawca został ukarany. W 2019 pobrano 3 próbki, w przypadku dwóch nie ujawniono spalania odpadów. Trzecia próbka jest w trakcie analizy – czytamy w odpowiedzi na pytanie radnego.
[gal]41797788;41797608;41797600;41797604[/gal]
,,Truciciele śmieją nam się w twarz"
R. Górski uważa, że kary są zdecydowanie za małe. –To nieprawda, że odpadami palą tylko osoby biedne. Często ludzie są leniwi i bezmyślni. Mają opał na podwórku, ale nie chce im się wyjść z domu i palą śmieciami.Miałem kiedyś wezwanie do dziecka z astmą oskrzelową, a przy piecu leżały zużyte pampersy, którymi palono w piecu. Podkreślę, że w domu wcale biednie nie było! To właśnie takie nieodpowiedzialne zachowania prowadzą do chorób dróg oddechowych – tłumaczy radny, który na co dzień jest lekarzem pogotowia ratunkowego.
Najwięcej zgłoszeń do tego typu przypadków ratownicy dostają z rejonu ulic Sowińskiego, Kraszewskiego i Dąbrowskiego. Jeśli chodzi o Nowe Miasto, przeważa Zawada.
- Musimy podjąć radykalne kroki. Może trzeba się zastanowić, czy nie pójść śladem Krakowa i wprowadzić zakaz palenia węglem i drewnem? Kary po 50 złotych nie wystarczą. Truciciele śmieją nam się w twarz. Nie możemy mieć dla nich litości! Strażnicy za palenie śmieciami powinni nakładać grzywny w wysokości 500 złotych lub kierować sprawę do sądu – dodaje Robert Górski.
Skąd takie niskie kary?
Komendant Straży Miejskiej, Henryk Martynowski potwierdza, że kwoty mandatów, które strażnicy mogą nałożyć na tych, którzy palą w piecach odpadami, wahają się w granicach 20-500 złotych.
– Sam strażnik podejmuje decyzję, jaki mandat wystawi. On widzi, jaka to jest rodzina. Jeśli są to biedni ludzie i wiemy, że nie będą mieli z czego zapłacić, a zdarzyło im się to pierwszy raz, to karzemy ich niższą kwotą. Jeśli zdarza się to kolejny raz, wtedy mandat jest już większy – tłumaczy komendant i dodaje, że żeby kogoś ukarać, muszą stwierdzić wykroczenie.
– Ludzie często nas powiadamiają, że ich sąsiad pali w piecu odpadami. Jednak kiedy strażnicy przybywają na miejsce, widzą, że na podwórku jest węgiel i drewno, sprawdzają palenisko i tam również nic nie wskazuje na wykroczenie, to przecież nie możemy takiej osoby ukarać. To wystawienia mandatu trzeba mieć podstawę. Często mieszkańcom wydaje się, że czarny dym oznacza, że w piecu spalane są śmieci, a to nieprawda. Węgiel brunatny również wytwarza kłęby czarnego dymu. Podsumowując, w większości mieszkańcy ogrzewają swoje domy w prawidłowy sposób– wyjaśnia H. Martynowski.
Straż Miejska zapewnia, że jeśli tylko funkcjonariusze zauważą, że coś jest nie tak- reagują. Wysyłają próbki do badań, często też wracają na miejsce, gdzie przypadek palenia odpadami się potwierdził, by sprawdzić, czy nastąpiła poprawa.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?