Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wróciłeś silniejszy! Wojownik Kajo, który stoczył walkę z białaczką, powoli wznawia treningi. Cała drużyna trzymała kciuki za jego wygraną

Redakcja
Wojownik Kajo z zawsze go wspierającą mamą - Andżeliką Barańską Lehmann.
Wojownik Kajo z zawsze go wspierającą mamą - Andżeliką Barańską Lehmann. Archiwum prywatne Andżeliki Barańskiej-Lehmann
Wojownik, człowiek-światełko, wulkan energii. Tak o Kaju mówią jego bliscy i przyjaciele. Młody zielonogórzanin, który na co dzień spełnia się jako piłkarz w Akademii Piłkarskiej Macieja Murawskiego, musiał zagrać najważniejszy mecz w swoim życiu i zmierzyć się z białaczką limfoblastyczną typu B. Teraz powoli wraca już na boisko.

- Kajo, czekamy! - taki okrzyk wyrwał się z piersi wielu młodych piłkarzy we wrześniu 2019 roku. Wtedy to koledzy młodego zielonogórzanina, trenującego na co dzień w Akademii Piłkarskiej Macieja Murawskiego, przekonywali w ten sposób, że będą czekać na chłopaka, gdy ten stoczy zwycięską bitwę z białaczką.

Zielona Góra. Kajo, czekamy! Cała Akademia Piłkarska Macieja Murawskiego trzyma kciuki za najważniejszy mecz w Twoim życiu [ZDJĘCIA]

A było to tak...

Wszędzie było go pełno, a potem zaczął być zmęczony, ciągle chudł

- Kajetan, ten sprzed choroby, to chłopak, którego wszędzie było pełno – mówiła nam wtedy mama chłopca, Andżelika Barańska-Lehmann. - Wszystko robił na 200 proc. Nagle zaczął być zmęczony. Chudł.

Rodzina nie czekała i szybko zaczęła konsultować zdrowie chłopca z lekarzami. Okazało się, że Kajo ma powiększone węzły chłonne, dostał skierowanie na oddział, potem trafił do Przylądka Nadziei, jednej z lepszych klinik onkologii i hematologii dziecięcej w Europie. Badania wykazały, że Kajo ma ma ostrą białaczkę limfoblastyczną typu B. Zaczęto go leczyć chemią.

Po miesiącach leczenia Kajo powoli wraca na zielonogórskie boisko

Koledzy Kaja, ale i jego trenerzy z akademii, egzamin z przyjaźni zdali na szóstkę z plusem. Przez cały czas wspierali chłopaka w jego walce z chorobą. Zawsze mógł liczyć na ich wsparcie, na rozmowę, wspólne bycie. To jego drużyna organizowała dla niego akcje, mecze, nagrywała filmiki.

Teraz, gdy Kajo wrócił na pierwszy trening po dłuższej przerwie, przywitali go okrzykiem:

"Wróciłeś silniejszy!"

Okazało się, że ta walka Kaja stała się inspiracją dla wielu dzieciaków, które wciąż walczą z chorobą we wrocławskim Przylądku Nadziei.

- Mamy zaczęły do mnie dzwonić, że inne dzieci zaczęły się dźwigać, bo jeśli Kajo potrafi, to one też mogą - mówi mama Kaja, Andżelika Barańska-Lehmann.

Kajo jest cały czas w trakcie leczenia. Za nim zwycięskie bitwy, czas wygrać wojnę!

- Kajo jest cały czas w trakcie leczenia - tłumaczy spokojnie A. Barańska-Lehmann. - Leczenie białaczki trwa dwa lata. Kajo jest na etapie, jak to się fachowo nazywa, podtrzymania. Owszem jest zdrowy, ale protokół zakłada, że chemia jeszcze przez ten kolejny rok musi szpik trzymać w ryzach. Kajo od dwóch miesięcy chodzi na wizyty do fizjoterapeutki. Ona w którymś momencie spytała go: "to kiedy wracasz na boisko?".

Kiedy okazało się, że serce Kaja da radę z treningami, padła decyzja, by powoli wrócić do ćwiczeń.

- Wojownik ma silne serce – mówi jego mama z dumą.

No to na co było czekać? Wiadomo, że potrzeba czasu, by wrócić do dawnej kondycji. Ale chęci są ogromne. Wejście na murawę było momentem przełomowym. Gdy Kajo wrócił, koledzy przywitali go z pompą, nie tylko okrzykiem, ale i balonami, dobrym słowem.

- To był emocjonalny kop, w pozytywnym tego słowa znaczeniu – mówi Andżelika Barańska-Lehmann. I dodaje, że na chłopców zawsze można liczyć. W Przylądku Nadziei widziała dramatyczne sytuacje. Gdy od dzieci, które dowiadywały się, że są chore, odwracali się koledzy. Kaja przyjaciele nie opuścili ani na chwilę.

Będziemy żyć tak, żeby nie kusić losu

- Szpik Kaja nie produkuje w tej chwili komórek nowotworowych - tłumaczy jego mama. - Czy się coś wydarzy? Przecież i my nie wiemy, czy kiedyś nie zachorujemy. To koło fortuny. My wierzymy, że to były bitwy, które Kajo musiał stoczyć. Wojna jeszcze trwa. Ale w końcu ona się skończy i będziemy tak żyć, by nie kusić złego.

Koledzy i trenerzy wspierali Kaja w walce. Kajo wspierał w klinice inne dzieciaki. Lekarze śmieją się, że chłopak jest "człowiekiem-światełkiem". Razem z mamą mają takie nastawienie do życia, że we wszystkim próbują odnajdywać pozytywy. W ten sposób dawali nadzieję i innym chorym. A to w leczeniu bardzo ważne. By nigdy, przenigdy się nie poddawać.

"Takie przywitanie Kaja było dla nas czymś naturalnym".

- Jesteśmy szczęśliwi i zadowoleni, że Kajo do nas wrócił i pokonał swojego, do tej pory, największego wroga – mówi Tomasz Skrzypczak z Akademii Piłkarskiej Macieja Murawskiego.

A co z pięknym przywitaniem?

– Naszym zadaniem jest nie tylko uczenie tych chłopców gry w piłkę, ale przede wszystkim ich wychowywanie, by potrafili się zachować. Kajo jest świetnym człowiekiem, takie przywitanie, podkreślenie, że wygrał z niewidzialnym wrogiem, było dla nas czymś naturalnym.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto