Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakażeń koronawirusem przybywa lawinowo. Jak do walki przygotowane są lubuskie szpitale? Lekarze: "Respiratory i łóżka to nie wszystko"

Redakcja
Sytuacja w lubuskich szpitalach w związku z rosnącymi zakażeniami na koronawirusa. Od lewej: prezes zielonogórskiej lecznicy: Marek Działoszyński i dr Renata Korczak, lekarz specjalista chorób zakaźnych.
Sytuacja w lubuskich szpitalach w związku z rosnącymi zakażeniami na koronawirusa. Od lewej: prezes zielonogórskiej lecznicy: Marek Działoszyński i dr Renata Korczak, lekarz specjalista chorób zakaźnych. Natalia Dyjas-Szatkowska
Liczba zakażeń na koronawirusa rośnie z dnia na dzień. Jak na tę olbrzymią falę zachorowań przygotowane są lubuskie lecznice? Dyrektorzy placówek alarmują, że ktoś musi obsłużyć respiratory. Do tego potrzeba odpowiedniej kadry. A na rynku pracy anestezjologów brakuje... To nie jest jedyny kłopot placówek.

- Mamy najwyższy stopień zagrożenia epidemicznego – mówi marszałek Elżbieta Anna Polak. – Media informują, że brakuje łóżek na oddziałach zakaźnych. W naszym regionie lubuskim nie ma wolnych miejsc.

Zobacz też: Koronawirus w Polsce. Porażające dane: 8 099 potwierdzonych przypadków zakażeń w Polsce

Marszałek Polak podkreśla, że ten stan, związany z pandemią, będzie się pogarszał.

- Dramatycznie wzrasta też liczba zgonów - mówiła na zwołanej w urzędzie marszałkowskim konferencji. - Nasze apele zostają bez odpowiedzi. Brak strategii rządu, planu, ale przede wszystkim środków finansowych na decyzje, które są nakładane na samorządy, może grozić brakiem wydolności systemu ochrony zdrowia w całym kraju... Chcemy oddolnie podpowiadać, jak lepiej zorganizować zabezpieczenie wszystkich mieszkańców, ale prosimy rząd, również wojewodę, o informowanie samorządu, chociaż dzień wcześniej, jakie są na nas nakładane decyzje.

- Sytuacja jest dramatyczna, wymaga współpracy, większej odpowiedzialności i zaangażowania – mówi Elżbieta Anna Polak.

- Najłatwiej jest przerzucać odpowiedzialność na jednostki samorządu terytorialnego, a czymś skandalicznym jest oskarżanie lekarzy i personelu medycznego – dodawał poseł Waldemar Sługocki. – Ci ludzie, narażając swoje życie i zdrowie, leczą Polki i Polaków.

Jak do epidemii koronawirusa przygotowany jest Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze?

Wideo: Raport koronawirusowy. Zakażeń przbywa:

- Dzisiaj tę sytuację, którą mamy w szpitalu, nazywamy trudną – mówi prezes Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze, Marek Działoszyński. – Mamy oddział zakaźny, gdzie decyzją wojewody nałożono na nas obowiązek utrzymania 35 łóżek covidowych. I na dziś wszystkie łóżka mamy zajęte.

Co gorsza, to są pacjenci w stanie ciężkim lub bardzo ciężkim. Często jest to pacjent taki, który będzie wymagać za chwilę pomocy respiratorowej i OIOM-owej.

W zielonogórskim szpitalu są trzy stanowiska OIOM-owe, covidowe. One są obecnie zajęte. Na tak zwanym czystym oddziale, trzeba było utworzyć dodatkowe stanowisko, bo do lecznicy trafił czwarty pacjent, który wymaga intensywnej opieki. Konieczne było wykorzystanie izolatki.

Zobacz też: Na oddziałach zielonogórskiego szpitala powstają specjalne sale jednoosobowe. By zakażony pacjent mógł być leczony i na inne schorzenia

Zakażenia wśród personelu sprawiają, że inni pracownicy muszą brać nadgodziny

Oprócz tego zielonogórska lecznica ma też przygotowane 10 łóżek pediatrycznych zakaźnych. Obecnie są one wolne.
W sumie więc: decyzją wojewody Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze ma nałożonych 48 łóżek zakaźnych: 35 na oddziale zakaźnym, 10 łóżek pediatrycznych zakaźnych plus 3 stanowiska OIOM-owe zakaźne.

- Pandemia rozwija się także w naszych rodzinach – mówi Marek Działoszyński. – U dzieci, które trafiły do szkół. Mamy w związku z tym zakażenia wśród personelu. Na dzisiaj personel medyczny wyłączony z pracy w szpitalu to 35 osób, (które mają dodatni wynik testów na koronawirusa dop. red.) i 70 osób, które muszą być na kwarantannie.

Zobacz też: Koronawirus wśród personelu zielonogórskiego szpitala. Przypadki zakażeń wśród pracowników są nie tylko na SOR-ze. Jak działa lecznica?

To powoduje bardzo duże perturbacje, jeśli chodzi o możliwość organizowania pracy. Powstają i nadgodziny, i przemęczenie personelu.

Trzy rodzaje testów na koronawirusa w szpitalu

Zielonogórska lecznica Szpital wykonuje trzy rodzaje testów na koronawirusa w szpitalu.

- W mojej ocenie brakuje punktów pobrań (gdzie robi się wymazy - dop. red.)- mówi Działoszyński. - Chętnych do testowania jest bardzo wielu. Powstanie dodatkowego punktu pobrań poza szpitalem jest bardzo pożądane.

Za 1,1 mln zł od samorządu udało się stworzyć w zielonogórskiej 9 izolatek, śluzy. Przy szpitalu ma powstać miejsce do triażu, staną też specjalne kontenery.

- Od 5 września tarcza antykryzysowa przestała obowiązywać dla szpitala w wielu zakresach – mówi jeszcze prezes zielonogórskiej lecznicy. – Dla nas przestała obowiązywać w 1/12 kotranktu, czyli w środkach finansowych, które powodowały, że odzyskiwaliśmy płynność finansową.

Jest mniej pieniędzy dla szpitala, a wydatków nie ubywa. - Personel na kwarantannie, który idzie na zwolnienia lekarskie albo jest dodatni czy też musi podjąć się opieki nad dziećmi, powoduje, że musimy płacić nadgodziny – wyjaśnia prezes zielonogórskiej lecznicy. - Tylko w sierpniu z samych nadgodzin szpital musiał zapłacić personelowi 700 tys. zł. Z 3 proc, które nam NFZ dołożył do kontraktu, szpital uzyskuje około 530 tys. zł.

Trwa głosowanie...

Czy czerwona strefa powinna objąć całą Polskę?

Ile respiratorów znajduje się w zielonogórskim szpitalu?

Co z respiratorami w zielonogórskiej lecznicy? Szpital ma 39 sztuk takiego sprzętu dla dorosłych, 11 dla dzieci oraz dodatkowych 8 otrzymanych w ostatnich dniach.

- Ale respiratory to nie wszystko, ktoś musi je obsłużyć – mówi prezes lecznicy. – Normy lekarzy i pielęgniarek, które muszą obsługiwać stanowiska OIOM-owe są bardzo wysokie. A anestezjologów na rynku nie ma. Zwiększanie liczby respiratorów, bez zwiększania kadry, przestaje być celowe. Za chwilę nie będzie miał kto obsługiwać respiratorów.

- Liczba zachorowań na koronawirusa wzrasta lawinowo – mówi Renata Korczak, lekarz specjalista chorób zakaźnych w zielonogórskiej lecznicy. – Łóżko to nie wszystko. Musi być personel, ale też i sprzęt. Lekarzom trzeba dać narzędzia, by mogli leczyć pacjentów. Potrzebne są też miejsca dla pacjentów niezakażonych. Dalej przecież są zawały, udary, nowotwory.

R. Korczak podkreśla, że zakażenia koronawirusem wśród personelu są rozproszone po różnych oddziałach.

- Jeszcze jakiś czas temu były zarzuty do środowisk medycznych, że personel bada sam siebie, a co z pacjentami – mówi z goryczą R. Korczak. – My badamy siebie, nie dlatego, że się boimy, ale nie chcemy tego przenieść na pacjentów.

Kolejni pracownicy na kwarantannie

- Zgodnie z decyzjami wojewody mamy obowiązek posiadać 132 miejsca dedykowane pacjentom z koronawirusem – mówi prezes gorzowskiej lecznicy, Jerzy Ostrouch. – W tych 132 miejscach, 20 to te pod respiratorami, 10 dla dzieci, 20 dla chorych psychiatrycznie, 3 stanowiska do dializ. Pozostała liczba oscyluje pomiędzy 102 a 99 i to są podstawowe miejsca dla chorych na koronawirusa. One są zlokalizowane w placówce przy ul. Walczaka.

Na ten moment gorzowski szpital ma 88 pacjentów na łóżkach koronawirusowych. Na SOR-ze jest też 4 pacjentów z koronawirusem. 15 października lecznica miała wyłączonych z pracy 61 pracowników. W związku z kontaktem z osobą zakażoną lub dodatnim wynikiem testu na koronawirusa.

Gorzów dostaje decyzje od wojewody lubuskiego

Wojewoda lubuski wydał decyzję, w której poleca Wielospecjalistycznemu Szpitalowi Wojewódzkiemu w Gorzowie Wlkp. pełnienie roli szpitala koordynującego i udzielanie określonych świadczeń pacjentom z potwierdzonym zakażeniem koronawirusem w określonych zakresach.

- Zostaliśmy zobowiązani do utworzenia 219 łóżek w 8 oddziałach na co dzień funkcjonujących w szpitalu – mówi J. Ostrouch. – Jesteśmy w trakcie rozmów z NFZ-em, przygotowujemy projekt dokumentu stanowiącego odwołanie od tej decyzji . Obawiamy się, że jej realizacja spowoduje radykalne ograniczenie dostępności do świadczeń medycznych chorym, którzy jednocześnie nie są chorzy na koronawirusa.

Jak rozwiązać więc tę kwestię? – Rozwiązaniem byłoby zaproponowanie przez zarząd stworzenie dużego, wieloprofilowego oddziału dedykowanego pacjentom koronawirusowym – mówi prezes gorzowskiej lecznicy. – Na nim znajdowaliby się chorzy po zabiegach z różnych oddziałów specjalistycznych. To spowoduje, że pacjenci koronawirusowi nie będą transportowani na oddziały czyste.

Co jeszcze? Szpital na Dekerta posiada 10 stanowisk respiratorowych czystych (nie dla osób z koronawirusem) i 8 „brudnych”. Te drugie są w pełni wykorzystane przez pacjentów.

Jak wygląda sytuacja w szpitalu w Torzymiu?

Do lecznicy w sumie trafiło 94 podopiecznych Domu Kombatanta w Zielonej Górze. Według wstępnych planów w najbliższą sobotę, 17 października, będą oni mogli powoli wracać do zielonogórskiej placówki. Po wypisaniu podopiecznych z DPSu, szpital przygotuje 95 łóżek dla pacjentów covidowych. To duże wyzwanie logistyczne, sprzętowe, kadrowe. Przypomnijmy, że do tej pory placówka specjalizowała się w zakresie pulmonologii i kardiologii...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto