Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ZAKRĘCENI W LEWO: Zostawił sporo zdrowia w Stali i Falubazie. Teraz kończy z żużlem

Cezary Konarski
Andreas Jonsson ścigał się w Falubazie Zielona Góra w sezonach 2011-15.
Andreas Jonsson ścigał się w Falubazie Zielona Góra w sezonach 2011-15. Mariusz Kapała
Uwaga, z torami żużlowymi żegna się jeden z wielkich zawodników. Andreas Jonsson swoją decyzję ogłosił za pośrednictwem szwedzkich mediów. Sympatyczny, chyba wiecznie uśmiechnięty zawodnik, kiedyś był mocno związany z ziemią lubuską.

20 lat temu swoją przygodę z Polską rozpoczął od jazdy w Stali Gorzów. Poznał gorzowski tor na tyle dobrze, że rok później zdobył tu tytuł indywidualnego mistrza świata juniorów. Z kolei swój największy sukces w „dorosłym” żużlu osiągnął ścigając się w Falubazie Zielona Góra. W 2011 roku, w pierwszym z pięciu sezonów spędzonych przy W69, szwedzki wojownik został wicemistrzem świata. Wygrał wtedy trzy turnieje Grand Prix. W sumie triumfował w nich dziewięć razy. Do tego dorobku warto dodać sześć medali (w tym dwa złote) drużynowych mistrzostw świata i dwa tytuły mistrza Polski z Falubazem. W kilku ostatnich sezonach Andreas Jonsson borykał się z wieloma kontuzjami, nie jeździł już tak przebojowo, jak kiedyś. Osiągał coraz słabsze wyniki. Swoją decyzję o rozstaniu z motocyklem 39-letni żużlowiec motywuje utratą zdrowia. Nie chce ryzykować kolejnych urazów. I słusznie, skoro żużel ponoć już tak naprawdę nie jest mu do niczego potrzebny. Od dawana mówi się o tym, że „AJ” ma z czego dobrze żyć, a speedway już od wielu lat był dla niego tylko dodatkiem do licznych interesów prowadzonych w Polsce i Szwecji.

Pewnie niebawem nadejdzie pora, gdy usłyszymy o kolejnym wielkim mistrzu żegnającym się z czarnym torem. Myślę o Duńczyku Nickim Pedersenie, który w przyszłym roku skończy 43 lata. Trzykrotny indywidualny mistrz świata właśnie doznał kolejnej poważnej kontuzji w swojej karierze. Wiadomo, że w tym sezonie już ścigał się nie będzie, dlatego nie pomoże Falubazowi w rywalizacji o ekstraligowe medale. Duński mistrz to jeden z największych twardzieli, jakich dostał światowy żużel. Świadczy o tym choćby ostatnia deklaracja, jaką złożył zanim jeszcze poznał dokładny sposób leczenia urazów, których doznał po wypadku na torze w Toruniu. „Dzik” stanowczo zapowiedział powrót na tor w przyszłym roku. Nie zmienia to jednak faktu, że pewnie jest już blisko zakończenia przygody z żużlem.

Wypadek Nickiego Pedersena, a także groźny „dzwon” Piotra Protasiewicz spowodowali niebezpiecznie, zbyt ostro, jeżdżący zawodnicy zdegradowanego do pierwszej ligi zespołu z Torunia. Mecz bez większego znaczenia dla Jacka Holdera i Jasona Doyle’a najwyraźniej był obarczony dużym ciężarem gatunkowym. Czy żużlowcy ci za wszelką cenę, w ostatnich ekstraligowych jazdach, zamierzali podbić swoją wartość przed kolejnym sezonem? Jeśli tak, to zupełnie im to nie wyszło. „Jechali jak wariaci” – te słowa prezesa Falubazu Adama Golińskiego dobitnie oddają to, co działo się na toruńskiej MotoArenie.

Po wypadku Pedersena, w Falubazie wszystkie ręce poszły na pokład. Pełna mobilizacja, przecież półfinał play off już za kilka dni. Coś mi mówi, że nie będzie źle.

OBEJRZYJ: Piknik z Falubazem w Sławie

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: ZAKRĘCENI W LEWO: Zostawił sporo zdrowia w Stali i Falubazie. Teraz kończy z żużlem - Gazeta Lubuska

Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto